Joanna dopiła swoją kawę i biorąc dziennik klasy VB pod pachę, wyszła z pokoju nauczycielskiego. Jeszcze ta jedna lekcja i koniec na dzisiaj. No, oczywiście wyjąwszy ten jeden sprawdzian, który musi jeszcze dzisiaj wieczorem w domu poprawić. Jutro powinna podać swojej klasie oceny. Maj się kończy. Jeszcze trochę i koniec roku. Boże, jak ten czas leci. Nagle, idąc szkolnym korytarzem zauważyła jakieś zamieszanie.
- Hej! Co tu się dzieje? - Joanna szybkim krokiem szła w kierunku kotłującej się grupki chłopców. Znowu się biją. Ci nieznośni chłopacy. Dlaczego nie mogą wykorzystać przerwy między lekcjami na jakieś przyjemniejsze rzeczy, zagrać w coś, czy coś innego. Nie. Oni muszą się bić. Ostatnio zauważyła, że często bierze w nich udział jeden z jej uczniów. Maciej. Do tej pory miał u niej opinię dobrego i spokojnego dziecka. Ale od jakiegoś czasu dość często wdawał się w bójki. Będzie musiała o tym porozmawiać z jego rodzicami na najbliższej wywiadówce.
- Co tu się dzieje? Przestańcie! W tej chwili! - na widok nadchodzącej nauczycielki chłopcy przerwali bijatykę. Poprawiając pomięte ubrania, stali patrząc na zbliżającą się ich Panią ze wzrokiem przyłapanych na występku szczeniąt. Rozbawiły ją te ich miny, ale nie dała po sobie poznać. Było tam siedmiu, może ośmiu chłopców. Pośrodku nich stał Maciej.
- No oczywiście. Jakżeby inaczej. Znowu on - pomyślała zirytowana.
- Co to ma znaczyć - odezwała się głośnym i stanowczym głosem - co to za bijatyki? Jak jeszcze raz was zobaczę bijących się, będziecie mieli uwagi w dzienniczkach.
- My tylko, proszę Pani wymierzmy sprawiedliwość - odezwał się jeden z chłopców.
- Sprawiedliwość? Bicie kolegów jest sprawiedliwe?
- Oduczamy Maćka kłamać. On ciągle kłamie.
- No proszę. Maciej kłamie? A co on takiego mówi?
Cisza. Nikt się nie odezwał. Wszyscy pospuszczali głowy, wzrokiem błądzili gdzieś po podłodze.
- Nie chcecie mówić? - Joanna spojrzała uważnie na chłopców. Zauważyła, że Maciej ma rozerwany rękaw od bluzki. Zrobiło jej się go żal.
- Maciek - poproszę Cię do gabinetu po lekcji, dobrze?
- Dobrze, proszę Pani.
- A teraz chodźcie już na lekcję - zwróciła się do wszystkich.
Po lekcji poszła do gabinetu. Za nią pojawił się Maciej.
- Wejdź proszę.
Wszedł do środka zamykając drzwi cichutko. Stanął na środku gabinetu ze spuszczoną głową.
- No, więc o co poszło?
- Nie mogę powiedzieć - jego głos się załamywał. Był bliski płaczu.
- Jak to? Mnie? Twojej wychowawczyni nie możesz powiedzieć? Jestem po to aby wam pomagać. A widzę, że masz problemy z kolegami. Co to za kłamstwa?
- Nie mogę powiedzieć - powtórzył i wybuchnął płaczem.
Joannie zrobiło się miękko na sercu. To przecież jeszcze dziecko. Ile on ma lat? Chyba piętnaście. Zrobiło jej się żal tego chłopca. Podeszła do niego i po prostu objęła go ramionami. I wtedy wtulony w nią rozpłakał się na dobre. Był taki drobny, drżący, bezbronny.
- Biedactwo, potrzebował tego - pomyślała wzruszona. Potrzebował czyjegoś ciepła, tego, żeby się nim ktoś zajął. A co na to jego rodzice? Koniecznie musi z nimi porozmawiać. Zaczekała aż się uspokoi.
- No, już dobrze - pogładziła go po głowie, kiedy przestawał szlochać. Spojrzał na nią załzawionymi oczami. Dostrzegła w nich wdzięczność.
- Czy teraz powiesz za jakie to okropne kłamstwo cię biją? - ciągle tuliła go do siebie. Tak będzie mu łatwiej się zwierzyć. Musi czuć, że jest akceptowany.
- Nie wierzą mi, że się kochałem.
- Słucham? - nie bardzo rozumiała co do niej mówi.
- Oni mi nie wierzą, że uprawiałem seks.
Wszystkiego się spodziewała, ale nie tego. Tylko spokojnie. On fantazjuje. W jego wieku fantazje się często zdarzają.
- Czy ty w ogóle wiesz co to jest seks?
- No jasne. Pani mi też nie wierzy, prawda? - znowu spojrzał jej w oczy.
- A z kim ty...
- Z moją ciocią. Z ciocią Grażyną. I jeszcze z...
- Dosyć. A jak ten wasz seks wyglądał? - ciągle się obejmowali. Maciej już nie drżał. Nie szlochał.
- Normalnie. Jak ciocia u nas śpi, to ja rano idę do niej do łóżka. Najczęściej śpi nago. Ja rozbieram się z piżamy i kładę się pod kołdrę obok niej. Potem kładę się na niej. Potem się kochamy.
- Nnnie... nnnie rozumiem... - Joanna była całkowicie zbita z tropu.
- Po prostu. Najczęściej kładę ją na plecach, rozsuwam jej nogi i kładę się na nią. Wtedy już mam erekcję. Układam się między jej udami no i wchodzę w jej...
- Przestań, przestań zmyślać - na pewno widział coś w jakimś filmie i teraz fantazjuje.
Przypomniała sobie, że ciągle się obejmują. Ta ich pozycja. Poczuła się nagle w bardzo niezręcznej sytuacji. Ale nie mogła go teraz odrzucić. To by go uraziło. Mógłby się zamknąć w sobie. Musi się przemóc i wyjaśnić mu, że to tylko fantazje. W rzeczywistości nie mógł przecież...
- I z Panią też chciałbym się kochać - spadło to na nią jak grom z jasnego nieba.
- Ccco... co ty...
- Chcę z Panią uprawiać seks - znowu spojrzał jej w oczy. Tym razem było to głębokie spojrzenie... mężczyzny.
- Jest Pani taka cudowna, delikatna, taka kobieca - czuła jak jego uścisk staje się coraz mocniejszy. Próbowała delikatnie się uwolnić.
- Właściwie to ja od dawna o Pani marzę. Ma Pani wspaniałe ciało - teraz chciała już się wyrwać, ale wypadki potoczyły się błyskawicznie.
Maciej był od niej niższy o jakieś pół głowy. Wspiął się więc na palce aby sięgnąć jej ust i pocałował ją. Raz krótko. Joanna była tak zaskoczona, że nie zareagowała. Wtedy pocałował ją po raz drugi. Dłużej, namiętniej. Jednocześnie jego dłoń, którą trzymał do tej pory na jej boku, zaczęła sunąć w górę. Pod pachę i w bok w kierunku piersi. Zanim zdążyła się zorientować w sytuacji, złapał ją za biust i zaczął pieścić przez bluzkę. Ciągle stał na palcach, całując ją namiętnie. Teraz już próbowała się wyrwać. Na próżno. Trzymał ją mocno. Całował i pieścił jak mężczyzna.
- Pragnę cię, Joanno - wyszeptał, a jego druga ręka, którą do tej pory obejmował ją w pasie zsunęła się w dół. Na pośladek.
- Puść mnie Maciej, proszę.
Ale nie puszczał. Całował teraz jej szyję, pieścił jej pierś, ugniatał jej pośladek. Joannę przebiegały dreszcze. Nie, nie może. Musi to przerwać. Wyrwała się w końcu silnym, gwałtownym ruchem. Zatoczyła się. Byłaby upadła, gdyby nie przytrzymała się biurka. Bluzka jej się rozpięła ukazując między fałdami materiału kuszące kształty w białym, koronkowym staniku. Była pochylona, oparta o blat biurka, wypinając tyłeczek. I wtedy poczuła, jak dwie drobne dłonie suną po jej udach w górę. Tego dnia było ciepło i Joanna nie miała na sobie rajstop. Wrażenie dotyku było bardzo silne. Drżała. Bezceremonialnie dotarł do jej pupci, zadarł jej spódnicę, zarzucając ją na plecy nauczycielce i przywarł do jej majtek biodrami. Przywarł mocno. Na tyle mocno, że czuła na swoich pośladkach jego odciśniętą wypukłość w spodniach.
- To szaleństwo - pomyślała - co on robi?
A on mocno przylgnął do niej od tyłu i wysunąwszy ręce złapał jej obie piersi w dłonie. Była podniecona. Wyczuł jej sztywne sutki. Rozchylił rozpiętą bluzkę i ujął jej piersi w dłonie, wyczuwając pod palcami delikatną koronkę stanika. Jednocześnie biodrami ocierał się o jej pośladki.
- Boże, a jak teraz ktoś wejdzie - pomyślała przerażona. Drzwi do jej pokoju były przecież tylko przymknięte.
- Wystarczy! Dość! - szarpnęła się ponownie i wyrwała się małemu prześladowcy.
Odwróciła się gwałtownie do niego. Normalnie w tym momencie spoliczkowałaby napastnika. Ale to było jeszcze dziecko, jej uczeń. Nie, nie mogła tego zrobić. Więc co? Musi koniecznie porozmawiać z jego rodzicami. I to zaraz. Nie może czekać do najbliższej wywiadówki.
Po południu powiedziała mężowi, że musi iść do rodziców jednego ze swoich uczniów, porozmawiać o jego problemach. Oczywiście nie przyznała się o czym dokładnie chce rozmawiać, ani co się wydarzyło w szkole. Pojechała samochodem męża na osiedle, gdzie mieszkał Maciej. Wziąwszy głęboki oddech zapukała do drzwi jego mieszkania. Otworzył jej średniego wzrostu mężczyzna, ojciec Maćka, jak się od razu domyśliła.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Słucham panią.
- Jestem wychowawczynią Macieja. Przyszłam, ponieważ syn Państwa ma kłopoty. Chciałabym o tym z Państwem porozmawiać.
- Ach, to Pani! Proszę, proszę wejść. Maciej mówił, że Pani przyjdzie. Jestem Janusz, ojciec Maćka.
Joanna zdziwiona, że Maciej uprzedził o jej wizycie weszła do mieszkania.
- Cześć Maciej - chłopiec pojawił się w drzwiach swojego pokoju.
- Proszę, niech Pani wejdzie, zapraszam do pokoju. Proszę usiąść.
Usiadła na wygodnej kanapie. Janusz usiadł naprzeciw niej w fotelu. Obok niego Maciej.
- Może się Pani czegoś napije - zaproponował Janusz.
- Nie, dziękuję, przejdę od razu do rzeczy. Maciej, czy mógłbyś zostawić nas samych?
- Idź do swojego pokoju - poparł ją Janusz.
Odprowadziła chłopca wzrokiem, a gdy zamknęły się za nim drzwi, spojrzała Januszowi w oczy i zaczęła mówić.
- Maciej dziwnie się zachowuje w szkole (jak ona ma mu powiedzieć, że jego syn się do niej dobierał). Czy Pan albo Pańska żona zauważyliście coś podejrzanego w domu?
Janusz zaczął z uśmiechem.
- Przede wszystkim muszę Pani powiedzieć, że jestem sam. Żony nie ma. Odeszła jakieś pół roku temu.
- Przykro mi.
- No cóż. Nie mogła z nami wytrzymać.
- Z Wami? Jak to z Wami. Ma Pan na myśli siebie i chłopca?
- Tak. Miała dosyć i mnie i syna. No cóż, tak czasami bywa.
- Dziwne... Ale nie o tym chcę mówić.
Wzięła głęboki oddech, jak student na trudnym egzaminie.
- Maciej twierdzi, że uprawia seks - wypaliła jednym tchem czerwieniąc się jak nastolatka.
Janusz roześmiał się.
- A więc o to chodzi. Wygadał się, skurczybyk - rozbawiony patrzył na Joannę.
- Jak to "wygadał się"? Czyżby to była prawda? - czuła jak ją policzki pieką.
- A o kim dokładnie mówił?
- O jakiejś cioci. Chyba Grażyna.
- No tak. Droga Pani. Jak już mówiłem, żona odeszła ode mnie. Grażyna, to jej siostra. Współczuła mi i Maciejowi. Odwiedzała nas. Czasami robiła nam obiad. Czasami nocowała u nas. Było fantastycznie.
- Pański związek z siostrą żony mnie nie interesuje. Ale Maciej...
- A co? Grażyna to fantastyczna kobieta. Bardzo atrakcyjna. Niech się chłopak uczy...
- Czy on... Czy on Was widział razem? - Joanna czuła, że znowu oblewa się purpurą.
- Czy widział? Mój Boże. No jasne. Nie tylko nas podglądał. Przychodził do naszego łóżka. Najczęściej nad ranem. Wtedy dobierał się do Grażyny.
- Uprawiał z nią seks?
- Tak. Kilka razy. Oboje twierdzą, że było cudownie.
Joanna nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.
- Przecież tak nie można...
- Można, droga Pani, można - przerwał jej - lepiej, żeby się chłopak uczył seksu w domu, bezpiecznie, z osobą, która go kocha, nawet z ciocią, niż gdzieś w krzakach, z jakąś brudną prostytutką.
- Pan zwariował.
Janusz mierzył Joannę przez chwilę wzrokiem.
- Coś Pani pokażę, chodźmy.
Poszła za nim. Zaprowadził ją do sypialni. Stanęła w drzwiach. Janusz stał za nią. Stało tam duże, wygodne, szerokie łóżko.
- Tu, na tym łóżku przeżyliśmy razem wspaniałe chwile. Grażyna, ja i Maciek. Było naprawdę fantastycznie.
Joanna wyobraziła sobie dorosłą nagą kobietę na tym łóżku, uprawiającą seks jednocześnie z Januszem i Maciejem. Zrobiło się jej gorąco. Duszno. Musi stąd wyjść. Na powietrze. Musi.
Wtem poczuła dłonie Janusza na swoich biodrach. Chwilę później objął ją od tyłu w pasie i wtulił twarz w jej włosy.
- Maciej nie mówił, że ma tak fantastyczną nauczycielkę - szepnął jej do ucha.
Joannie zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. Szarpnęła aby się wyrwać. Na próżno. Janusz trzymał ją już mocno.
- Proszę mnie puścić.
- Jesteś cudowna. Może teraz my się zabawimy?
- Zostaw mnie!
Lecz Janusz ani myślał jej zostawić. Poczuła nagle obie jego dłonie na swoich piersiach, kiedy złapał ją bezceremonialnie i zaczął pieścić.
- Puść!
Ugniatał jej piersi i całował jej policzek, szyję, ucho... W tym momencie do pokoju wszedł Maciej. Joannie zrobiło się słabo. Oto widzi ją teraz w tak niezręcznej sytuacji. Nie mogła się jednak uwolnić od uścisku Janusza. Trzymał ją mocno. Maciej podszedł od przodu i chwilę się przyglądał z zainteresowaniem.
- Maciej, wyjdź proszę. Wyjdź z pokoju - prosiła- a ty mnie puść, natychmiast - dodała ostrzejszym tonem.
Maciej jednak ani myślał wyjść. Zbliżył się do Joanny i wsunął jej dłonie pod spódnicę. Poczuła dobrze już znane sobie uczucie dotyku małych rączek dotykających jej ud, sunących wyżej i wyżej, do majtek...
- Przestańcie, proszę...
Ale Januszowi udało się rozpiąć jej bluzkę. Obnażył jej piersi w cudownym koronkowym staniku. Pieścił ją teraz przez delikatną koronkę. Wyczuł że jej sutki sztywnieją. A Maciej? Maciej przesunął bezceremonialnie malutką dłonią po jej wzgórku łonowym. Poczuła mrowienie w okolicach krocza. I rozchodzącą się falę ciepła. Maciej dalej dotykał jej krocza. Cofnęła biodra do tyłu, ale natychmiast nadziała się pośladkami na twardą już wypukłość Janusza. Odruchowo podała biodra do przodu, byle dalej od jego kutasa. I wystawiła się ponownie na dotyk ręki Macieja. Przesuwał teraz śmiało palce wzdłuż jej majtek pieszcząc ją z wprawą dorosłego mężczyzny.
- Tato, ona robi się wilgotna. Chce tego. Weźmy już ją.
- Tak, czuję jak jest podniecona - odparł ugniatając lekko palcami twarde sutki Joanny.
- Zwariowaliście?! Puśćcie mnie!
- Zaczynamy - Janusz popchnął Joannę na łóżko.
Upadła bezwładnie na wznak. Janusz błyskawicznie uklęknął na łóżku u głowy Joanny. Chwycił jej ręce i wygiął za głowę. Joanna szamotała się, ale zaraz doskoczył do niej też Maciej. Zadarł jej spódnicę odsłaniając delikatne, białe majtki. Joanna zwarła odruchowo uda, ale mały napastnik silnym ruchem rozwarł je szeroko. Delikatny zarost łonowy prześwitywał przez koronkę majtek. Maciej usadowił się błyskawicznie między jej rozwartymi udami. Położył się na niej i przywarł do jej krocza swoimi biodrami. Poczuła wyprężonego małego penisa w jego spodniach. Poczuła go na swojej cipce. Napierał na nią rytmicznie kopulacyjnymi ruchami. Rozpalał ją. Jednocześnie rozchylił rozpiętą wcześniej przez ojca bluzkę nauczycielki. Duże, ciemne sutki prześwitywały przez koronkę stanika. Przywarł ustami do jej jednego sutka. Na drugiej piersi położył rękę. Pieścił ją z wprawą. Była coraz bardziej podniecona. Mimo tego próbowała się jeszcze uwolnić. Na próżno. Janusz cały czas trzymał jej ręce za głową przygniatając je silnie do łóżka. Nic więcej nie robił. Tylko trzymał ją i patrzył.
- Dobrze Maciej, bierz ją.
Jak za przyzwoleniem ojca Maciej uklęknął między udami Joanny. Zsunął jej stanik z jej piersi. Dotykał je teraz nagie, cudownie delikatne, tak kuszące. I on i ona byli bardzo podnieceni. Przerwał po chwili i dotknął jej majtek. Zadrżała. Pieścił ją chwilkę przez cienką koronkę, wywołując u Joanny kolejne fale rozkoszy, po czym odsunął na bok pasek materiału obnażając jej cipkę. Dotknął ją palcami. Ponownie zadrżała. Pieścił przez chwilę jej wilgotne fałdy, po czym wsunął do środka jeden palec. Po chwili wysunął, po to aby wsunąć dwa. Za następnym razem wsunął już trzy. Joanna jęknęła. To zachęciło Maćka. Zaczął ją posuwać palcami. Raz po raz Joannie wyrywały się jęki rozkoszy. Jej sutki sterczały w silnym podnieceniu, chociaż nie pieszczone teraz przez nikogo.
- Dalej Maciej. Weź ją - niecierpliwił się już mocno podniecony Janusz.
Maciej nic ni mówiąc wstał i błyskawicznie rozebrał się do naga. Joanna teraz zobaczyła go w całej krasie. Nie miał jeszcze zarostu łonowego. Ale jego kutasek sterczał prawie pionowo w górę, czerwony, nabrzmiały, w pełnej erekcji. Maciej szybko zerwał z Joanny spódnicę. Joanna próbowała jeszcze protestować, ale po chwili równie szybko zdjął jej majtki. Ponownie zwarła uda w obronnym geście. Ale co to było dla Macieja rozewrzeć jej uda, gdy ojciec ją mocno trzymał. Zrobił to bez wysiłku. Joannę zalał gorący rumieniec wstydu. Oto leży teraz przed swoim uczniem, naga, rozwarta, a przy tym rozpalona. Tak, była bardzo podniecona. A widząc układającego się między jej udami nagiego chłopca wiedziała już, że nie uniknie stosunku.
Maciej przywarł genitaliami do jej muszelki. Poczuła dotyk delikatnego małego męskiego członka i niewielkich jąder. Poczuła jego ciepło. Ocierał się o jej rozpaloną cipkę. Przywarł całym swoim drobnym ciałem do jej nagiego ciała. Wtulił się w nią. Jego twarz znalazła się na wysokości jej twarzy. Spojrzał przez moment jej głęboko w oczy, po czym pocałował ją namiętnie w usta. Penetrował z wprawą języczkiem wnętrze jej ust, pieszcząc jednocześnie dłonią jej biust. Genitaliami ocierał się o jej krocze. Oboje byli coraz bardziej podnieceni. Aż w końcu za którymś ruchem bioder, naparł członkiem na jej wilgotne fałdy i wślizgnął się do jej wnętrza. Była tak gorąca i wilgotna. Czuła w sobie wyraźnie jego niewielkiego, ale bardzo twardego penisa. Rozpalił ją do maksimum. Nie przypuszczała, że taki chłopiec może ją tak podniecić. I te pieszczoty piersi. I ten namiętny pocałunek. Od samego początku jak tylko w nią wszedł poruszał biodrami szybko i gwałtownie. Jakby się bał, że mu ucieknie. Może by i uciekła. Ale nie mogła. Jego ojciec nadal silnie trzymał ją za przeguby rąk. Penis Macieja, pomimo, że był mały, głęboko penetrował jej pochwę. Fale rozkoszy przeszywały jej ciało z każdym jego ruchem. Posuwał ją szybko. Coraz szybciej. Jego oddech też stawał się coraz szybszy. Jednocześnie Joanna czuła, że dochodzi. Jeszcze chwila, jeszcze kilka ruchów i... Potężny spazm rozkoszy targnął jej rozpalonym ciałem. Jęknęła przeciągle wypuszczając powietrze z płuc. Objęła mocno nogami drobne biodra chłopca i przycisnęła go mocno do swojego łona. Jakby pragnęła wessać go do środka. Wtedy dopiero Janusz uwolnił jej ręce. Mogła teraz objąć także rękoma swojego małego mężczyznę, który właśnie ją posiadł. Mocny uścisk chłopca przyspieszył u niego erekcję. Poczuła jak silny orgazm wstrząsnął jego ciałem. Poczuła jak jego gorąca sperma wypełnia jej pochwę. To przedłużyło jeszcze jej orgazm. Szarpnął jeszcze dwa razy i znieruchomiał wtulając się mocno w swoją panią. Całując ją gorąco w pełne, spragnione teraz pieszczot usta. Zamarli oboje w miłosnym uścisku.
Tak splecionych Janusz razem obrócił na łóżku tak, że teraz jego syn leżał na plecach pod Joanną, a ona na nim. Ciągle obejmowała jego biodra udami. Dzięki temu była teraz szeroko rozwarta i wyeksponowana na penetrację Janusza. Penis Macieja po minionym orgazmie wysunął się miękki z jej cipki. Była otwarta, mokra, rozpalona. Była gotowa na dalszy seks. Janusz długo nie czekał. Zbliżył swojego dużego męskiego kutasa do jej szparki i wszedł w nią jednym pchnięciem. Poczuwszy w sobie tym razem dojrzałego dużego penisa jęknęła ponownie z rozkoszy. Teraz penetrował ją duży, gruby penis rozciągając jej cipkę, i sprawiając jej dalszą rozkosz. Posuwał ją wprawnymi ruchami. Jęczała za każdym pchnięciem. Maciej czuł na swojej twarzy każdy jej gorący oddech, w rytm jak jego tata posuwał panią Joannę. Drżała. Czuł jej rozkosz. Czuł jak jej mięśnie prężą się z każdym pchnięciem taty. Coraz silniej. Coraz mocniej. Jeszcze, i jeszcze. Pokój wypełniły teraz zmieszane jęki Janusza i Joanny. Coraz głośniejsze i coraz szybsze. w miarę jak Janusz coraz szybciej ją rżnął. Wsunął ręce między splecione cała Joanny i syna, chwytając w dłonie jej nabrzmiałe piersi. Tak spleceni oddawali się dzikiemu seksowi prze dobrych kilka minut aż Joanna szczytowała ponownie. Drugi, silniejszy orgazm targnął jej rozpalonym ciałem. Silne skurcze jej pochwy wywołały szybszy wytrysk u Janusza, który wypełnił ją silnym strumieniem gorącej i lepkie mazi. Wtulił się w nią posuwając ją jeszcze szybko kilkanaście chwil. Pieścił jej piersi. Joanna znowu całowała się namiętnie z Maciejem. Jeszcze się pieścili, jeszcze Janusz ją posuwał, ale już wolniej, wolniej, delikatniej...
Upadli na pościel wykończeni, ale szczęśliwi i zaspokojeni. Maciej po jednej stronie, Janusz po drugiej, Joanna w środku pomiędzy nimi. Obydwaj objęli czule leżącą między nimi kobietę i jeszcze przez dłuższy czas pieścili ją delikatnie. Aż cała trójka usnęła.
Joanna zbudziła się. Było ciemno. Nic nie widziała. Czuła tylko jakby przygniatało ją coś ciężkiego. I to ciepło rozchodzące się w okolicach jej krocza. Coś było w niej. Twarde, gorące, śliskie. Penetrowało jej pochwę. A ona leży na wznak z szeroko rozłożonymi nogami. Po woli wracała jej świadomość ostatnich wydarzeń. Powoli przypominała sobie gdzie jest i jak się tu znalazła.
- Boże! - pomyślała przerażona - jest noc! Jak ja się wytłumaczę mężowi. Powiedziałam, że jadę do rodziców ucznia porozmawiać o jego kłopotach. Nie mogę przecież wrócić nad ranem. Która jest godzina?
- Która godzina? - zapytała szeptem Janusza, bo to on leżał na niej posuwając ją od kilku minut.
- Cicho kotku - odparł zauważywszy, że się zbudziła.
Nie zdążyła ponowić pytania, gdyż Janusz zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Wsunął jej język do wnętrza i penetrował nim jej usta. Ich oddechy stały się szybsze, urywane. Czuli na sobie nawzajem gorące, wydychane powietrze. Czuli dotyk swoich nagich, rozpalonych ciał. Posuwał ją jednak powoli, jakby chciał przedłużyć ten błogi stan podniecenia tak długo, jak się tylko da. Miał ją już wcześniej. Pierwsze pożądanie zaspokoił. Teraz rozkoszował się z długiego kontaktu fizycznego z tą wspaniałą kobietą. Rozpalał ją powoli, ale skutecznie. Próbowała jeszcze rozglądać się za jakimś zegarem, ale na próżno. Drżała z podniecenia. Z resztą i tak nie miałaby siły zepchnąć go z siebie. Oddała mu się całkowicie po raz kolejny. Wykorzystał to w pełni całując ją gorąco, pieszcząc dłońmi jej nabrzmiałe piersi i penetrując penisem jej rozpaloną ponownie cipkę. Wchodził głęboko, bardzo głęboko. Czuł już zbliżający się orgazm. Nie przyspieszył jednak ruchów. Nadal posuwał ją powoli, z namaszczeniem. Przedłużał ten ekstatyczny stan tuż przed orgazmem do maksimum. Jego penis był niesamowicie wyprężony, duży i twardy. Czuła go w sobie. Czuła że jest już bliski. Ona z resztą też dochodziła. W końcowej fazie uniosła biodra w geście całkowitego oddania. Pozwoliło mu to na jeszcze głębszą penetrację. I wtedy nie wytrzymał. Wytrysnął. Potężny orgazm wstrząsnął jego całym ciałem. Wtłoczył w nią kolejną porcję gorącego nasienia. Wypełnił ją całkowicie. Wszedł głęboko w jej pochwę i zamarł. Wtulił się cały w jej gorące ciało. Trwał tak w jej wnętrzu przez długą chwilę. Rozkoszował się trwającą ekstazą. Joanna rozpalona, lecz nie zaspokojona czekała. W końcu nie wytrzymała.
- Weź mnie. Weź, zerżnij mnie - wyszeptała.
Nic nie odpowiedział. W odpowiedzi tylko obrócił się przez bok na plecy, ciągle zespolony z Joanną. W ten sposób teraz ona leżała na nim. I o to mu chodziło. Wysunął się z niej zaspokojony, ociekający lepką spermą. Joanna niezaspokojona poruszała nerwowo biodrami ocierając się cipką o jego genitalia. Dzięki pozycji w jakiej ustawił ją Janusz tyłeczek miała wypięty. I tam właśnie od tyłu poczuła dotykającego ją drugiego penisa. Maciej! Zupełnie o nim zapomniała. Nie powinna mu pozwolić. Powinna przerwać, uciec stąd do domu, do męża. Była jednak zbyt rozpalona. Pragnęła teraz jak nigdy na świecie zaspokojenia. Ostrego, bezkompromisowego seksu. A tego mógł jej teraz dać tylko jej piętnastoletni uczeń. Puściły jej wszystkie hamulce. Wypięła tyłeczek w zapraszającym geście. Maciej skorzystał skwapliwie wchodząc w jej cipkę jednym pchnięciem. Nie miał tak dużego i grubego penisa jak jego ojciec, ale sprawiał jej nie mniejszą rozkosz. Wyginała się jak kotka nadziewając się na niego coraz głębiej i umożliwiając mu jak najgłębszą penetrację. Boże, jaka ona była rozpalona. Jak nigdy jeszcze w życiu. I ten młody chłopiec, posuwający ją, doprowadzający ją do jęku rozkoszy z każdym pchnięciem. Potężny orgazm nadchodził nieubłaganie. Drżała, cała maksymalnie rozpalona. A kiedy Maciej chwycił w dłonie jej pełne piersi, kiedy poczuła na swoich sztywnych sutkach dotyk jego rączek nie wytrzymała. Spazm rozkoszy targnął jej seksownym ciałem. Napiął się każdy jej mięsień. Jęknęła głośno, lecz zaraz Janusz leżący pod nią zamknął jej usta gorącym pocałunkiem. Silne rytmiczne skurcze pochwy podziałały na Maćka. Szybko wytrysnął w nią wypełniając ją ponownie kolejną dawką spermy. Nasienie wypłynęło z jej cipki cienką strużką i spłynęło po udach na pościel. Maciej w szalonej ekstazie posuwał ją teraz szybko, przedłużając moment rozkoszy. W końcu wyczerpana Joanna upadła na Janusza. Maciej na Joannę. Leżeli tak bez ruchu ciężko dysząc kilka minut.
- Boże, muszę iść, która to godzina? Muszę iść. Co ja powiem mężowi - zerwała się. Zakładając w pośpiechu bieliznę i ubranie na zbroczone spermą ciało wybiegła szybko z mieszkania.
Epilog.
Od pamiętnej nocy upłynęły już dwa tygodnie. Lekcja dobiegała końca. Joanna zauważyła jakieś poruszenie w ostatniej ławce. Podeszła tam. Zauważyła, że chłopcy z wypiekami na twarzy oglądają jakieś zdjęcia. Zaaferowani nie zauważyli nadchodzącej nauczycielki. Wyrwała je im z zaskoczenia. Przyjrzała im się i silny rumieniec oblał jej twarz. Na zdjęciach widać było zupełnie nagą kobietę leżącą w pościeli w wyzywających pozach. Szeroko rozwartą z wyeksponowaną cipką ociekającą spermą. Na niektórych widać było fragment męskiego penisa, penetrującego tę pochwę. I chociaż na żadnym zdjęciu nie było widać twarzy kobiety ani mężczyzny, od razu rozpoznała siebie i Janusza. Maciej musiał robić te zdjęcia gdy zasnęła. Boże. Mam nadzieję, że inni chłopcy mnie nie rozpoznali - zarumieniona rozejrzała się po klasie. Widziała jednak tylko wystraszone twarze, przyłapanych na gorącym uczynku uczniów. Wyjątek stanowił Maciej, który uśmiechał się nieznacznie patrząc jej śmiało w oczy. Gdy spojrzała na niego, dodatkowo oblizał lubieżnie wargi. Nie zareagowała na to i zakończyła lekcję, oznajmiając, że jak jeszcze raz złapie kogoś z takimi zdjęciami, to pójdzie z nim do dyrektora szkoły.
Zamykała właśnie salę, gdy usłyszała za sobą:
- Odwiezie mnie Pani dziś do domu? - za nią stał Maciej i uśmiechał się szelmowsko.
- Maciej - odezwała się ostro - jak jeszcze raz to zrobisz...
- To co? Wyrzuci mnie Pani z klasy? Do dyrektora? Na pewno będzie ciekawy kto jest na tych zdjęciach.
- Powiedziałeś komuś? - pobladła.
- Nie. Jeszcze nie. Nikt nie wie. Ale mogę powiedzieć - wyciągnął rękę i bezceremonialnie wsunął jej pod spódnicę, łapiąc za pośladek.
Chwyciła tę rękę w nadgarstku odrywając ją od siebie. Szybko rozglądnęła się dookoła czy nikt nie widział. Ale na korytarzu byli prawie sami. Ostatnie grupki uczniów odchodziły do wyjścia na końcu korytarza. Byli tyłem do nich. I wtedy poczuła jak druga ręka sięga pod jej spódnicę. Tym razem od przodu. Dłoń wsunął między jej uda i przeciągnął po jej majtkach, po je kroczu. Dotykał jej łona. Nie mogła mu w tym przeszkodzić, bo w drugiej ręce trzymała dziennik.
- Przestań, przestań proszę - wysapała.
Przerwał ciągle jednak trzymając dłoń na jej cipce.
- Odwiezie mnie Pani dziś do domu? - spytał przymilnie się uśmiechając.
- Nie bądź bezczelny. I puść mnie.
- Jeżeli dziś mnie Pani nie odwiezie to wszystkim rozpowiem... - zawiesił znacząco głos, nadal dotykał jej cipki.
- Niech to szlag! Dobrze, odwiozę cię do domu a potem dasz mi spokój.
Maciej nic nie odpowiedział. Przesunął tylko dłonią jeszcze raz po jej wzgórku łonowym, wyjmując dłoń spod jej spódnicy.
Jechali w milczeniu przez miasto. Niesforna spódnica Joanny jak na złość podsuwała się w czasie jazdy w górę, obnażając jej kształtne uda więcej niż do połowy. W końcu Maciej nie wytrzymał. Wsunął dłoń między jej uda.
- Przestań. Przestań natychmiast!
Ale Maciej ani myślał przestać. Pieścił jej wewnętrzną stronę ud zbliżając się do jej sekretnej norki.
- Tata już czeka na nas w mieszkaniu.
Joanna poczuła jak robi jej się gorąco.
poniedziałek, 11 sierpnia 2008
Joanna i ochroniarze
- Widzisz ją?
- Nie. Poczekaj.
- Teraz patrz! Jest tam. Stoi w kolejce do kasy - irytował się Marek, pracownik firmy ochroniarskiej przy dużym, krakowskim markecie.
- Ach, teraz ją widzę - ucieszył się Robert, jego kolega po fachu.
- Co o niej myślisz?
- Na pierwszy rzut oka, niezła.
- Niezła? Jest fantastyczna. Przyjrzyj się tylko.
Tak. Była fantastyczną kobietą. Zdecydowali się właśnie ją wybrać do realizacji swojego planu.
Joanna niecierpliwiła się stojąc w kolejce do kasy. Był piątek wieczór. Henryk, mąż Joanny, wracając do domu z pracy odebrał ją z firmy, gdzie pracowała. Po drodze do domu przypomnieli sobie, że nie zrobili jeszcze zakupów na weekend. Postanowili więc podjechać do najbliższego marketu. Zrobili najpotrzebniejsze zakupy i zapakowali je do samochodu. Wtedy Joannie przypomniało się, że nie kupili jeszcze kawy.
- Wrócę szybko i kupię - poinformowała męża.
- Dobrze, poczekam w samochodzie.
Teraz Joanna z jedną paczką kawy w ręce stała po raz drugi w kolejce do kasy. Całe szczęście, że obsługa była sprawna i kolejka posuwała się dość szybko. Pochłonięta myślami o nadchodzącym weekendzie, nie zauważyła, że przygląda jej się dwóch ochroniarzy. Doszła do kasy, zapłaciła za kawę i skierowała się do wyjścia.
- Przepraszam Panią - usłyszała nagle.
Przystanęła zdziwiona. Przed nią stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w mundurze firmy ochroniarskiej.
- Przepraszam, poinformowano mnie, że dokonała pani kradzieży w naszym markecie - powiedział do niej ściszonym głosem.
- Co? Ja? To pomyłka - chciała iść dalej, ale ochroniarz znowu zastąpił jej drogę. - Proszę się nie opierać i nie robić scen. Wyjaśnimy to dyskretnie, jeśli pójdzie pani ze mną na zaplecze.
Tak. Joanna nie chciała robić widowiska. Oskarżenie o kradzież to poważna sprawa. A jeśli wśród tego tłumu są jacyś jej znajomi? Zdecydowanie wolała przystać na warunki ochroniarza. Przecież nic nie ukradła. Na zapleczu wszystko się wyjaśni. Jeszcze będą ją za to przepraszać. Nie próbowała nawet poinformować czekającego Henryka. Była przekonana, że całe wyjaśnienia potrwają nie dłużej niż dwie, trzy minuty. Podążyła więc za ochroniarzem ku drzwiom na zaplecze. Dołączył do nich drugi ochroniarz - Robert. Na zapleczu, w biurze było ich jeszcze dwóch. Marek podprowadził ją do biurka, przy którym siedział (jak się Joanna domyśliła) ich dowódca.
Janusz rzeczywiście był ich przełożonym.
- Poproszę pani dokumenty - odezwał się spokojnym głosem mierząc ją wzrokiem od stóp do głów.
- Proszę - Joanna pogmerała w torebce i podała dowód osobisty.
- Taaak... Zamieszkała w Krakowie... Wiek 37 lat... Mężatka... Dwoje dzieci... - Janusz zaczął czytać dane na głos.
- Właśnie, syn z córką są w domu. A mąż czeka na parkingu w samochodzie, więc proszę żebyście się pospieszyli z tymi wyjaśnieniami - powiedziała podniesionym głosem. Spojrzeli po sobie. Męża czekającego w samochodzie nie przewidzieli, ale nie przejęli się tym zbytnio.
- Spokojnie. Robimy tylko to, co do nas należy - znowu obrzucił uważnym spojrzeniem figurę kobiety. Ta średniego wzrostu brunetka, o lekko pofalowanych włosach do ramion przykuwała uwagę niejednego mężczyzny. Miała na sobie jasny żakiet, spod którego widać było białą bluzkę. Znaczna wypukłość na wysokości klatki piersiowej mówiła dużo o rozmiarze jej piersi. Krótka spódnica do kolan odsłaniała znaczną część nóg ubranych w ciemne rajstopki. Całości dopełniały kształtne biodra i leciutko uwypuklony brzuszek.
- Poproszę za mną - Robert podszedł do drzwi prowadzących do sąsiedniego pomieszczenia i otworzył je. Joanna weszła do drugiego pomieszczenia. Za nią Robert i Marek. Zamknęli drzwi. Stał tam stolik z trzema krzesłami i niewielki tapczan.
- Przepraszamy, ale... - zaczął Robert nieśmiało.
- Jest pani podejrzana o kradzież, więc proszę nam wybaczyć, ale musimy panią zrewidować - Marek był bardziej stanowczy.
- Co? - Joanna była maksymalnie zaskoczona, nie spodziewała się tego.
- Taka jest procedura - ciągnął Marek zbliżając się do niej z dziwnym błyskiem w oku. Znała to spojrzenie. Pojawiała się w oczach jej męża zawsze, gdy wkładała na wieczór swoją seksowną bieliznę i przechodziła z łazienki do sypialni. Wtedy były to zawsze upojne wieczory i noce spędzane na wyuzdanym seksie do białego rana. To było spojrzenie zdradzające podniecenie. A więc są podnieceni. Nic dziwnego. Wiedziała, że jest atrakcyjną kobietą, że się podoba mężczyznom. A teraz ci dwaj mają ją... Zrewidować?... To znaczy, co?... Obmacać?... Zrobiła krok w tyłu, po chwili drugi, zdając sobie sprawę, że tam z tyłu jest ściana, o którą zaraz się oprze. Co wtedy?
- Na pewno nie chciałaby pani abyśmy osobiście panią zrewidowali. To oczywiste. Proszę się samej rozebrać.
Świnie. Teraz się napatrzą. Ale cóż mogła zrobić. W końcu jest podejrzana o kradzież. Zobaczą, że nic nie ma przy sobie i puszczą ją wolno. A że się napatrzą... Trudno. Przynajmniej nie będą jej dotykać.
Rozpięła jeden guzik żakietu i zdjęła go powoli, umiejętnym ruchem. Mężczyźni wpatrywali się w jej piersi ukryte pod cieniutką bluzką. Z pod spodu prześwitywał koronkowy stanik.
- Dalej proszę - ponaglił ją Marek.
Zaczęła rozpinać bluzkę. Guziczek po guziczku odsłaniała delikatną, jasną skórę dekoltu. Niżej, coraz niżej. W końcu rozpięła całą bluzkę. Dół bluzki wysunęła ze spódnicy i rozchyliła bluzkę. Oczom coraz bardziej podnieconych mężczyzn ukazał się cudowny widok dużych, pełnych piersi osłoniętych tylko białą, prześwitującą koronką. Zdjęła bluzkę do końca.
- Do diabła - pomyślała - Że też założyłam tę prześwitującą bieliznę. Teraz mają na co popatrzeć. Majtki też prześwitują - przypomniała sobie ze zgrozą.
- Dalej, teraz spódnica - niecierpliwił się znowu Marek.
Joanna widziała rosnące powoli w ich spodniach wypukłości. Sięgnęła jednak do tyłu gdzie był suwak spódnicy, wypinając przy tym swoje cudowne piersi. Rozpięła suwak i zsunęła spódnicę na podłogę. Ciemne, idealnie przylegające rajstopy okrywały zgrabne nogi, uda i biodra kobiety. Równie delikatne jak stanik majtki bieliły się pod rajstopami. Idealnie opinały jej wzgórek łonowy tak, że można było prawie odczytać kształt jej szparki.
- Teraz rajstopy.
- O nie! Przecież widzicie, że nic nie mam. Nie będę przystawała na te wasze świńskie propozycje. Czy mogę się już ubrać?
- Jeszcze niech się pani obróci tyłem.
Podziwiali jędrne, zgrabne pośladki. Nie za małe, ale i nie za duże. Wprost stworzone do dawania rozkoszy mężczyznom. Marek podszedł do niej i klepnął ją delikatnie w pośladek. - Hej! Tego za wiele - nie odwróciła się jednak wiedząc, że stoi tuż za nią.
Objął ją w pasie, kładąc dłonie na jej brzuchu i przyciągając ją do siebie. Poczuł cudowne pośladki na swoich biodrach. Był pewien, że ona czuje jego sterczącego penisa. Miał nadzieję, że też jest podniecona. Że może coś zaproponuje w zamian za wypuszczenie. To by było coś. Gdyby sama chciała. Czy chciał ją zerżnąć? Jasne, że tak. Miał jej cudowne ciało tuż przy sobie, chłonął jej zapach. Wtulił twarz w jej włosy i przysunął usta do jej ucha.
- Dobrze. Ubierz się. Teraz poczekamy na przyjazd policji. Muszą spisać protokół ze zdarzenia. Na koniec liznął delikatnie językiem jej ucho. Ciarki przebiegły jej po plecach. Zawsze tak reagowała na delikatny dotyk ucha. Wiedział o tym Henryk i wykorzystywał to w ich grze wstępnej. Teraz Joanna też była lekko podniecona. Zdziwiła się, ale striptease przed obcymi facetami ją podniecił. Całe szczęście, że nie musi zdejmować rajstop. Może nie zauważą jej delikatnej wilgoci w kroczu. Marek puszczając kobietę, delikatnie przesunął dłonie po jej piersiach, rozkoszując się tym dotykiem. Nagle poczuł jej sztywne sutki.
- Gorąca jesteś - stwierdził ze zdziwieniem - a może się zabawimy?
Pożerał widok jej piersi, zerkając na te cudowne półkule przez ramię Joanny.
- Odczep się świntuchu - Joanna odepchnęła go i zaczęła się ubierać.
Marek i Robert wyszli zamykając za sobą drzwi.
Przez moment Janusz widział w szparze otwartych drzwi skąpo ubraną Joannę jak zaczyna zakładać spódnicę.
- I jak poszło? - zapytał.
- Super. Zupełnie bez problemu się rozebrała. Uwierzyła, że taka jest procedura. A potem nawet ją trochę wymacałem - chwalił się Marek.
- To jaka decyzja? Bierzemy ją?
- Oczywiście. Jest super.
- A mąż?
- Damy mu radę. A może się przyłączy? - roześmiali się.
Robert wyszedł na zewnątrz po samochód. Janusz wziął przygotowaną wcześniej herbatę i wszedł do pokoju, w którym Joanna się ubierała. Właśnie zapinała bluzkę i te cudowne półkule ginęły w fałdach materiału. Miał ochotę zerwać z niej tę bluzkę, zerwać stanik i przyssać się do jej nagich piersi, ale powstrzymał swą żądzę.
- Przepraszam za to zamieszanie. Zaraz przyjedzie policja i zakończymy całą sprawę. Tymczasem przyniosłem pani herbatę do napicia.
- Wie pan, co ten pański człowiek zrobił? - Joanna miała wzburzony, drżący głos - Kazał mi się rozebrać, a jak już to zrobiłam, chwycił mnie za pośladek, a potem za piersi. Wykorzystał mnie. Wykorzystał tę sytuację. To niedopuszczalne. Złożę skargę policji.
- Sam bym cię teraz wykorzystał, ślicznotko - pomyślał Janusz. Biedna, nie wiedziała, że już jest na ich łasce i niełasce. Już zdecydowali. Wybrali właśnie ją. Podjęli decyzję, co do dzisiejszej nocy.
- Przepraszam jeszcze raz i... proszę wypić herbatę. To panią uspokoi.
Wyszedł zamykając drzwi.
Przyszedł Robert.
- Samochód już czeka. Widziałem jakiegoś faceta na parkingu. Krąży tu i tam zniecierpliwiony. To chyba ten jej mąż.
- Spokojnie, poradzimy sobie - Janusz wrócił do Joanny.
- Policja dzwoniła, że nie przyjedzie. Nie mają wolnego radiowozu. W takim razie to my pojedziemy na komisariat.
- Cudownie. Tam złożę na was skargę - Joanna już całkowicie ubrana wzięła torebkę i wyszła na korytarz.
- Tędy proszę - Robert skierował ją do tylnego wyjścia na parking.
Wyszli. Przy wejściu stało duże terenowe Mitsubischi z oznakowaniami firmy ochroniarskiej.
- Marek otworzył jej tylne drzwi - Proszę do środka.
Henryk zniecierpliwiony już miał pójść, szukać żonę, gdy zauważył ją w towarzystwie czterech mężczyzn wsiadającą do samochodu ochrony. Podbiegł do nich.
- Joasiu! Co się dzieje?
- Wszystko w porządku. Małe nieporozumienie - nie chciała go teraz denerwować - Jedziemy tylko na policję. Właściwie mogę jechać z mężem za wami. - zwróciła się do Marka.
- Niestety musi pani jechać z nami - Janusz wepchnął ją do samochodu nie dając jej wyboru.
- Hej! Co to za traktowanie mojej żony? - Henryk oburzył się.
- Proszę się uspokoić i jechać za nami. Wszystko się wyjaśni - Janusz panował nad sytuacją. Wsiadł za kierownicę. Ryszard obok niego. Marek i Robert usiedli z tyłu po obu stronach wystraszonej Joanny. Ruszyli z piskiem. Henryk pobiegł do swojego samochodu i ruszył za nimi. Wydawało mu się, że żona miała o jeden guziczek przy bluzce rozpięty więcej niż zwykle. Ale pomyślał, że chyba mu się wydawało. Chwilę kluczyli po krętych dróżkach parkingowych wokół marketu, po czym wyjechali na główną ulicę.
Joanna siedziała pomiędzy mężczyznami milcząc. Jej spódnica kończyła się tuż nad kolanami odsłaniając je dokładnie. Już po chwili Marek położył rękę na kolanie kobiety.
- Co robisz? Przestań! - Joanna zaprotestowała.
- Jesteś taka gorąca. Rozpalasz mnie - wyszeptał w jej kierunku nie zdejmując dłoni z kolana.
- Co ty sobie wyobrażasz? Właśnie jedziemy na policję. A tam o wszystkim im opowiem. Nie ujdzie ci to na sucho - była oburzona.
Henryk jadąc za nimi widział, jak żona żywo gestykuluje. Tak robiła tylko w stanach silnego wzburzenia.
- O co jej chodzi? - zastanawiał się.
Marek nie tylko nie zabrał ręki z jej kolana, ale zaczął ją przesuwać po udzie w górę, wsuwając pod spódnicę. Chciała mu przeszkodzić, ale w tym momencie chwycił jej lewą ręką swoją drugą ręką. Prawą rękę Joanny trzymał już Robert uniemożliwiając jej tym samym jakąkolwiek obronę. Wolną dłoń położył na jej piersi, wyczuwając pod spodem cudowną miękkość.
- Co to ma znaczyć?! Puśćcie mnie. Przestańcie.
- Naprawdę uwierzyłaś, że jedziemy na policję? - siedzący obok prowadzącego wóz Janusza, Ryszard odwrócił się, patrząc z zadowoleniem na zabiegi kolegów.
- Co się dzieje? Dokąd mnie wieziecie?
- W jedno cudowne miejsce, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. Tam się zabawimy, laluniu. To będzie upojna noc.
Jakby na potwierdzenie tych słów Marek wsunął rękę jeszcze głębiej pod jej spódnicę wciskając się między jej zwarte uda, a Robert wsunął dłoń pod jej żakiet chwytając pierś przez bluzkę. Joannie zrobiło się gorąco. Z powodu tego, co się dowiedziała. Nie widziała żadnych szans ucieczki. Ale i z powodu ich pieszczot. Jej najgłębiej skrywanymi fantazjami był seks z nieznajomym mężczyzną i udział w seksie grupowym. Nigdy nie przyznawała się do nich nawet mężowi. A teraz realizują się obie te fantazje. Jednak to były tylko fantazje. Tak naprawdę nie chciała, żeby się ziściły. Jej ciało jednak odpowiadało rosnącym podnieceniem. Robert pieścił jej biust coraz intensywniej. Ryszard przyglądał się im i dotykał swojego pęczniejącego w spodniach penisa. Nawet Janusz ustawił tak lusterko wsteczne, aby raz po raz podglądać to, co dzieje na tylnym siedzeniu. A tam mężczyźni siedzący po bokach Joanny zaczęli ją całować. Równocześnie z obu stron polowali ustami na jej usta. Wykręcała głowę jak mogła. Obsypywali więc pocałunkami je policzki i szyję. Pieścili językiem jej uszy. Znowu miała te ciarki na całym ciele. Spotęgowane teraz innymi pieszczotami. Robert odpiął dwa guziki jej bluzki i wsunął dłoń do środka, chwytając teraz gorący biust tylko w samej miseczce stanika. Był naprawdę cudowny. Taki miękki i delikatny. Z kontrastującym sztywnym sutkiem. Za to Marek dotarł w końcu do jej krocza. Najpierw tylko otarł się o nie. A później, już śmielej zaczął pocierać jej myszkę. Poczuł ciepło i wilgoć.
- No proszę. Nasz mała już jest gotowa. Rozpalona jak hutniczy piec. I chętna do przyjęcia naszych twardych kutasów. Chcesz tego prawda? - teraz udało mu się pocałować ją dokładnie w usta nie dając jej szansy na odpowiedź.
Henryk jechał cały czas za nimi. Już dawno zorientował się, że coś jest nie tak. Jakieś pięć minut temu minęli granice Krakowa i mknęli w mrok szosą. Teraz dostrzegł ponadto, że jeden z mężczyzn siedzący obok Joanny pochyla się nad nią. Co on może robić? Mówić do niej? Wtedy nie pochylałby się. Szeptać coś na ucho? Chyba też nie. Boże... On ją całuje... - zaświtało Henrykowi. Facet nieznacznie obracał głową cały czas, przywierając jednak do głowy jego żony. Wyglądało to ewidentnie na długi, namiętny pocałunek. I było nim w rzeczywistości. Joanna prężyła ciało pod pieszczotami piersi, krocza i pod pocałunkiem.
- Ole...! Tak chłopaki - entuzjazmował się Ryszard na przednim siedzeniu - rozpalcie ją, do czerwoności.
Nagle usłyszeli intensywne trąbienie z tyłu.
- O! Mężulek jedzie za nami. Zupełnie o nim zapomniałem - odezwał się milczący do tej pory Janusz.
- Pokażcie mu, co traci - zaproponował Ryszard.
Kazali Joannie uklęknąć na siedzeniu, tyłem do kierunku jazdy i ręce oprzeć na oparciu. Mitsubischi był dużym samochodem i z tyłu miał dużo miejsca na takie baraszkowanie. Marek i Robert uklęknęli po jej bokach, trochę z tyłu. Rozchylili jej żakiet tak, aby Henryk wszystko widział i dobrali się do jej piersi. Henryk nie wierzył własnym oczom. Oto ma na widoku swoją żonę przodem do niego i widzi jak dwoje obcych facetów miętosi jej cudowne piersi. Znowu zatrąbił. Tylko tak mógł protestować. Nie był w stanie w żaden sposób zatrzymać swoim Clio rozpędzonego terenowca. Tymczasem mężczyźni rozpięli jej bluzkę, odsłaniając piersi kobiety w koronkowym staniku. Znowu zaczęli je pieścić. Jakiś sportowy samochód jechał za Henrykiem. Jego kierowca też widział całą scenkę. Zatrąbił i wyprzedził ich, machając z uśmiechem do tych w terenowym. Nie wiedział, co tak naprawdę się tam dzieje. A Marek i Robert zaprzestali pieszczot piersi Joanny. Ich ręce zniknęły gdzieś za nią z tyłu. Joanna patrzyła przepraszająco na męża. Zamknęła na moment oczy i otworzyła usta w głębokim oddechu, czy też może jęku (rozkoszy?). Tego Henryk nie słyszał. Domyślił się za to, że oni zadarli jej spódnicę do góry i dobieraj cię do jej tyłeczka. Nie mylił się. Mieli przed sobą cudowną, wypiętą, kształtną pupcię okrytą koronką majtek i cienką mgiełką ciemnych rajstop. Pieścili te pośladki dłońmi, po czym przywarli do nich biodrami. Od tyłu, trochę po bokach, aby obydwoje mogli się nią cieszyć. Czuła wyraźnie ich twarde, sterczące penisy przywarte do jej pośladków. Marek chciał już iść dalej i wyciągnąć swojego kutasa ze spodni, gdy Ryszard go powstrzymał.
- Spokojnie, jeszcze nie dojechaliśmy. Cała noc przed nami.
Na te słowa Marek i Robert oprzytomnieli. Posadzili Joannę normalnie na siedzeniu, sami też usiedli spokojniej. Ale nie zaprzestali dotykać jej prawie obnażonych piersi i miętosić jej wzgórka łonowego. Joanna bezbronna, ale i podniecona poddawała się tym zabiegom z zamkniętymi oczami i głową odchyloną do tyłu.
W pewnej chwili Janusz skręcił z szosy w wąską leśną dróżkę. Dojeżdżali na miejsce. Po przejechaniu około kilometra dojechali do wysokiej bramy ogrodzenia. Janusz otworzył ją pilotem i wjechał na brukowany plac przed jakimś budynkiem. Za nimi wjechał samochód Henryka. Zatrzymali się. Henryk wyskoczył z samochodu i podbiegł do wysiadających mężczyzn.
- Co robicie?! Zwariowaliście?! Zostawcie moją żonę w spokoju!
- Uspokój się - warknął Marek - nic nie zrobisz, ona dzisiejszej nocy i tak jest nasza.
Na potwierdzenie tych słów jedną ręką podniósł wysiadającej akurat z samochodu Joannie spódnicę odsłaniając kształtne podbrzusze w majtkach i rajstopach, a drugą przesunął po jej kroczu. Joanna jęknęła, ale nie zaprotestowała. Wiedziała, że nie ma sensu. Henryk chciał się rzucić na Marka, ale stojący obok Ryszard błyskawicznie, wyćwiczonym ruchem przyłożył mu pistolet do skroni.
- Uspokój się, bo oberwiesz. Ty i twoja piękna żona będziecie nam dziś w nocy towarzyszyć.
Idziemy.
Weszli do budynku, który okazał się siedzibą ich firmy ochroniarskiej. Część parterowa wyglądała na biuro. Poprowadzili Joannę schodami w dół do piwnicy. Korytarz był ładnie wykończony boazerią. Podeszli do pierwszych z prawej drzwi i wprowadzili Joannę do środka. Był to duży pokój z grubym, drogim dywanem, szerokim łóżku na środku i olbrzymim lustrem zajmującym prawie całą jedną ścianę. Ryszard poprowadził Henryka do sąsiedniego pokoju, który był nieco mniejszy od sąsiedniego. Z poustawianymi rzędami foteli skierowanymi w stronę szyby zamiast ściany. Widać przez nią było pokój, do którego wprowadzili Joannę. Owe lustro okazało się lustrem weneckim, przez które można było oglądać to, co się dzieje w sąsiednim pomieszczeniu. Posadził Henryka na środkowym fotelu i przykuł go kajdankami.
- Tu będziesz mógł obserwować swoją żonę w akcji. Zostawiam ci lewą rękę wolną, abyś mógł się onanizować. Będziesz tego potrzebował - to mówiąc wyszedł zamykając drzwi.
Henryk próbował się uwolnić, ale na próżno. Dał więc spokój i bezradnie patrzył na to, co się dzieje w sąsiednim pokoju.
A w sąsiednim pokoju mężczyźni otoczyli Joannę i zaczęli się do niej dobierać. Ich ręce dotykały ją wszędzie, miętosząc jej i tak już pozostające w nieładzie ubranie. Zdjęli jej żakiet i bluzkę. Pieścili jej duże, dorodne piersi w staniku. Po chwili na podłogę zsunęła się spódnica odsłaniając zgrabne, seksowne biodra. Zaczęli wodzić dłońmi po jej pośladkach, brzuszku, po podbrzuszu i kroczu. Kazali jej stanąć w lekkim rozkroku. Teraz swobodnie pieścili jej wzgórek łonowy. Joanna słaniała się na nogach. Musieli ją podtrzymywać. Ktoś rozerwał cienki materiał rajstop. Przez błyskawicznie powstałą dziurę dobrali się do niej jedynie przez majtki.
- Dobrze, że Heniu tego nie widzi - pomyślała Joanna nieświadoma, że mąż siedzi tuż za tym lustrem. Biedak onanizował się widząc swoją żonę obracaną przez tych mężczyzn. Podniecało go to. Kiedyś chciał nawet zaproponować żonie seks we trójkę. Zaprosiłby któregoś z kolegów z pracy. Każdy by się zgodził. Wiedział, że Joanna ich rajcuje. Widział te ich spojrzenia, kiedy przychodziła do niego do biura. A teraz ma to na żywo. Tylko bez ich zgody i bez jego udziału. Wiedział, że długo nie wytrzyma i jak tylko oni zaczną wkładać swe obślizgłe kutasy w jej delikatną cipkę, spuści się. A że to z nią zrobią, to nie miał żadnej wątpliwości.
Ryszard rozerwał rajstopy Joannie do końca. Tylko jakieś resztki pozostały na jej nogach. Ale do łona mieli prawie swobodny dostęp. Pozostały tylko majtki. Przez chwilę pieścili ją właśnie poprzez majtki, po czym Marek odsunął paseczek materiału odsłaniając różową różyczkę kobiety. Delikatne płatki, rozchylone zapraszały do środka. Rzucili się na nią jak wygłodniale sępy. Rozmasowali wyciekającą już obficie z wnętrza wilgoć po jej podbrzuszu i wewnętrznych stronach ud. Wsuwali palce do jej środka, ale na razie jakby nieśmiało. Jeden, najwyżej dwa palce i to nie głęboko. Zanurzali tylko czubki. Ale to wystarczyło, żeby Joanna odchodziła od zmysłów. Nigdy jeszcze nie była tak rozpalona. Myśląc, że mąż nie jest świadkiem tych scen, poddała się namiętnościom, nie tłumiła już swych odczuć. Odrzuciła głowę do tyłu dysząc ciężko i raz po raz pojękując. Jej jęki mocniej podziałały na otaczających ją mężczyzn. W strzępy poleciał jej stanik wyswobadzając cudowne, duże, kształtne piersi. I te sterczące w ekstazie sutki otoczone dużymi, ciemnymi otoczkami. Po prostu odlot. W ślad za stanikiem w strzępy poszły też majtki. Teraz miała na sobie już tylko resztki rajstop na nogach. Ale to nie stanowiło dla napalonych facetów żadnej przeszkody. Mieli ją między sobą praktycznie nagą, gotową na wszystko. Zupełnie im oddaną.
Położyli ją na łóżku na wznak z rozłożonymi nogami. Jednocześnie tak, aby siedzący za lustrem Henryk widział wszystko jak najdokładniej. Rozebrali się błyskawicznie i otoczyli ją stojąc dookoła łóżka z wyprężonymi, śliskimi i lśniącymi penisami. Były olbrzymie. Dużo większe niż penis Henryka, którego Joanna znała. Marek pierwszy uklęknął między udami kobiety i pochylił się nad nią. Przysunął kutasa do jej szparki i pocierał jej wejście jakąś chwilę. Joanna dyszała głęboko, czując jego gorącego kutasa na swojej muszelce. Czekała na pchnięcie. Marek przedłużał tę chwilę. W końcu wszedł w nią. Czuł jej cudowną wilgoć, żar, była naprawdę rozpalona. Miała ciasną cipkę. Zupełnie jak nastolatka. Joanna z kolei czuła jak wsuwający się twardy i śliski, a przede wszystkim duży narząd rozciąga ją dając nieziemską rozkosz. Wszedł w nią na całą głębokość. Pochylił się bardziej i pocałował gorąco w usta. Pozostali mężczyźni dobrali się z boków do jej piersi. Były cudownie delikatne, miękkie i ciepłe. Ostry kontrast stanowiły tylko wyprężone sutki. Zaczęła się orgia. Marek posuwał ją z początku powoli, delikatnie. W miarę narastającej żądzy poruszał się jednak szybciej, mocniej wchodząc do jej rozpalonego wnętrza. Joanna czuła, że zbliża się orgazm. Jednak wcześniej eksplodował Marek. Wystrzelił gorącą mazią wypełniając jej pochwę. Posuwał się szaleńczym tempem w tej mazi. Trwał w tej ekstazie jak najdłużej. Rozpalał coraz bardziej kobietę leżącą pod nim. Rozkraczoną, bezbronną, kompletnie oddaną. Kiedy skończył pozostawił Joannę tuż przed orgazmem. Wysunął oklapłego już penisa z jej cipki. Przy okazji wyciekło z niej trochę spermy. Zrobił miejsce kolegom.
Kolejny był Robert. On widząc na twarzy Joanny grymas zbliżającego się orgazmu nie tracił czasu. Chciał przeżyć to z nią wspólnie. Być we wnętrzu tej cudownej kobiety, gdy szczytuje to musi być wspaniałe doznanie. I było. Miał trochę mniejszego penisa, ale jak tylko w nią wszedł Joanna zaczęła dochodzić. Wystarczyło kilka ruchów w jej ciasnej, pełnej gorącej spermy cipce, aby kobieta szczytowała. Poczuł silne rytmiczne skurcze na swoim prąciu. Fala gorąca i dreszczy przetoczyła się przez ciało Joanny. Naprężyła wszystkie swoje mięśnie. Jemu też nie trzeba było wiele. Kilka ruchów i wystrzelił wtłaczając w jej cipkę kolejną dawkę gorącej spermy.
Tu Henryk doprowadzony do ostateczności, masturbujący się od chwili, gdy położyli jego żonę na łóżko z szeroko rozłożonymi nogami poczuł, że nie wytrzyma. Nakrył swojego wyprężonego penisa dłonią i wystrzelił czując w dłoni rozkoszne ciepło.
Teraz Janusz i Ryszard dobierali się do Joanny. Janusz leżąc na plecach posadził sobie Joannę na okrakiem na biodrach, nadziewając ją na swojego wyjątkowo dużego penisa. Ciasna cipka kobiety ledwo była w stanie go przyjąć. Za to rozkosz, jaką jej tym sprawiał nie mogła się równać z niczym innym. Ryszard nie chciał dłużej czekać. Pochylił siedzącą na Januszu Joannę eksponując w ten sposób jej tyłeczek. Uklęknął za nią i powoli, delikatnie wsuwał się w jej odbyt. Rozległ się przeciągły jęk rozognionej i rżniętej kobiety. Chwilę się układali, po czym zaczęli ją posuwać równocześnie. Joanna bliska omdlenia z rozkoszy, nigdy jeszcze nie odczuwała nadchodzącego kolejnego orgazmu tak szybko, po pierwszym...
To był dopiero początek nocy...
Brali ją po kolei, w różnych pozycjach, bez chwili wytchnienia. Oni odpoczywali. Ich było czterech. Ona nie. Ona była jedna. Sama. Samiuteńka wśród tych napalonych samców. Bezradna i bezbronna. Kolejne wytryski nie były już w jej cipce ani pupci. Kierowali je na jej brzuch, piersi, twarz... Nad ranem była cała w śliskiej, lepkiej, białej mazi. Pieścili jej piersi i cipkę rozsmarowując spermę dookoła...
Rano była wolna. Osłabiona, słaniająca się na nogach ubrała strzępy swojego ubrania. Wyszła przed budynek. Tam przy samochodzie czekał już oswobodzony Henryk.
- Hej! - krzyknął za odchodzącym małżeństwem stojący w drzwiach Janusz- nie próbujcie iść na policję, wszystko jest tu nagrane. Jak puścicie parę z ust, wasi znajomi dostaną ciekawy film do oglądnięcia - uśmiechał się machając trzymaną w ręku kasetą video.
- Nie. Poczekaj.
- Teraz patrz! Jest tam. Stoi w kolejce do kasy - irytował się Marek, pracownik firmy ochroniarskiej przy dużym, krakowskim markecie.
- Ach, teraz ją widzę - ucieszył się Robert, jego kolega po fachu.
- Co o niej myślisz?
- Na pierwszy rzut oka, niezła.
- Niezła? Jest fantastyczna. Przyjrzyj się tylko.
Tak. Była fantastyczną kobietą. Zdecydowali się właśnie ją wybrać do realizacji swojego planu.
Joanna niecierpliwiła się stojąc w kolejce do kasy. Był piątek wieczór. Henryk, mąż Joanny, wracając do domu z pracy odebrał ją z firmy, gdzie pracowała. Po drodze do domu przypomnieli sobie, że nie zrobili jeszcze zakupów na weekend. Postanowili więc podjechać do najbliższego marketu. Zrobili najpotrzebniejsze zakupy i zapakowali je do samochodu. Wtedy Joannie przypomniało się, że nie kupili jeszcze kawy.
- Wrócę szybko i kupię - poinformowała męża.
- Dobrze, poczekam w samochodzie.
Teraz Joanna z jedną paczką kawy w ręce stała po raz drugi w kolejce do kasy. Całe szczęście, że obsługa była sprawna i kolejka posuwała się dość szybko. Pochłonięta myślami o nadchodzącym weekendzie, nie zauważyła, że przygląda jej się dwóch ochroniarzy. Doszła do kasy, zapłaciła za kawę i skierowała się do wyjścia.
- Przepraszam Panią - usłyszała nagle.
Przystanęła zdziwiona. Przed nią stał wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna w mundurze firmy ochroniarskiej.
- Przepraszam, poinformowano mnie, że dokonała pani kradzieży w naszym markecie - powiedział do niej ściszonym głosem.
- Co? Ja? To pomyłka - chciała iść dalej, ale ochroniarz znowu zastąpił jej drogę. - Proszę się nie opierać i nie robić scen. Wyjaśnimy to dyskretnie, jeśli pójdzie pani ze mną na zaplecze.
Tak. Joanna nie chciała robić widowiska. Oskarżenie o kradzież to poważna sprawa. A jeśli wśród tego tłumu są jacyś jej znajomi? Zdecydowanie wolała przystać na warunki ochroniarza. Przecież nic nie ukradła. Na zapleczu wszystko się wyjaśni. Jeszcze będą ją za to przepraszać. Nie próbowała nawet poinformować czekającego Henryka. Była przekonana, że całe wyjaśnienia potrwają nie dłużej niż dwie, trzy minuty. Podążyła więc za ochroniarzem ku drzwiom na zaplecze. Dołączył do nich drugi ochroniarz - Robert. Na zapleczu, w biurze było ich jeszcze dwóch. Marek podprowadził ją do biurka, przy którym siedział (jak się Joanna domyśliła) ich dowódca.
Janusz rzeczywiście był ich przełożonym.
- Poproszę pani dokumenty - odezwał się spokojnym głosem mierząc ją wzrokiem od stóp do głów.
- Proszę - Joanna pogmerała w torebce i podała dowód osobisty.
- Taaak... Zamieszkała w Krakowie... Wiek 37 lat... Mężatka... Dwoje dzieci... - Janusz zaczął czytać dane na głos.
- Właśnie, syn z córką są w domu. A mąż czeka na parkingu w samochodzie, więc proszę żebyście się pospieszyli z tymi wyjaśnieniami - powiedziała podniesionym głosem. Spojrzeli po sobie. Męża czekającego w samochodzie nie przewidzieli, ale nie przejęli się tym zbytnio.
- Spokojnie. Robimy tylko to, co do nas należy - znowu obrzucił uważnym spojrzeniem figurę kobiety. Ta średniego wzrostu brunetka, o lekko pofalowanych włosach do ramion przykuwała uwagę niejednego mężczyzny. Miała na sobie jasny żakiet, spod którego widać było białą bluzkę. Znaczna wypukłość na wysokości klatki piersiowej mówiła dużo o rozmiarze jej piersi. Krótka spódnica do kolan odsłaniała znaczną część nóg ubranych w ciemne rajstopki. Całości dopełniały kształtne biodra i leciutko uwypuklony brzuszek.
- Poproszę za mną - Robert podszedł do drzwi prowadzących do sąsiedniego pomieszczenia i otworzył je. Joanna weszła do drugiego pomieszczenia. Za nią Robert i Marek. Zamknęli drzwi. Stał tam stolik z trzema krzesłami i niewielki tapczan.
- Przepraszamy, ale... - zaczął Robert nieśmiało.
- Jest pani podejrzana o kradzież, więc proszę nam wybaczyć, ale musimy panią zrewidować - Marek był bardziej stanowczy.
- Co? - Joanna była maksymalnie zaskoczona, nie spodziewała się tego.
- Taka jest procedura - ciągnął Marek zbliżając się do niej z dziwnym błyskiem w oku. Znała to spojrzenie. Pojawiała się w oczach jej męża zawsze, gdy wkładała na wieczór swoją seksowną bieliznę i przechodziła z łazienki do sypialni. Wtedy były to zawsze upojne wieczory i noce spędzane na wyuzdanym seksie do białego rana. To było spojrzenie zdradzające podniecenie. A więc są podnieceni. Nic dziwnego. Wiedziała, że jest atrakcyjną kobietą, że się podoba mężczyznom. A teraz ci dwaj mają ją... Zrewidować?... To znaczy, co?... Obmacać?... Zrobiła krok w tyłu, po chwili drugi, zdając sobie sprawę, że tam z tyłu jest ściana, o którą zaraz się oprze. Co wtedy?
- Na pewno nie chciałaby pani abyśmy osobiście panią zrewidowali. To oczywiste. Proszę się samej rozebrać.
Świnie. Teraz się napatrzą. Ale cóż mogła zrobić. W końcu jest podejrzana o kradzież. Zobaczą, że nic nie ma przy sobie i puszczą ją wolno. A że się napatrzą... Trudno. Przynajmniej nie będą jej dotykać.
Rozpięła jeden guzik żakietu i zdjęła go powoli, umiejętnym ruchem. Mężczyźni wpatrywali się w jej piersi ukryte pod cieniutką bluzką. Z pod spodu prześwitywał koronkowy stanik.
- Dalej proszę - ponaglił ją Marek.
Zaczęła rozpinać bluzkę. Guziczek po guziczku odsłaniała delikatną, jasną skórę dekoltu. Niżej, coraz niżej. W końcu rozpięła całą bluzkę. Dół bluzki wysunęła ze spódnicy i rozchyliła bluzkę. Oczom coraz bardziej podnieconych mężczyzn ukazał się cudowny widok dużych, pełnych piersi osłoniętych tylko białą, prześwitującą koronką. Zdjęła bluzkę do końca.
- Do diabła - pomyślała - Że też założyłam tę prześwitującą bieliznę. Teraz mają na co popatrzeć. Majtki też prześwitują - przypomniała sobie ze zgrozą.
- Dalej, teraz spódnica - niecierpliwił się znowu Marek.
Joanna widziała rosnące powoli w ich spodniach wypukłości. Sięgnęła jednak do tyłu gdzie był suwak spódnicy, wypinając przy tym swoje cudowne piersi. Rozpięła suwak i zsunęła spódnicę na podłogę. Ciemne, idealnie przylegające rajstopy okrywały zgrabne nogi, uda i biodra kobiety. Równie delikatne jak stanik majtki bieliły się pod rajstopami. Idealnie opinały jej wzgórek łonowy tak, że można było prawie odczytać kształt jej szparki.
- Teraz rajstopy.
- O nie! Przecież widzicie, że nic nie mam. Nie będę przystawała na te wasze świńskie propozycje. Czy mogę się już ubrać?
- Jeszcze niech się pani obróci tyłem.
Podziwiali jędrne, zgrabne pośladki. Nie za małe, ale i nie za duże. Wprost stworzone do dawania rozkoszy mężczyznom. Marek podszedł do niej i klepnął ją delikatnie w pośladek. - Hej! Tego za wiele - nie odwróciła się jednak wiedząc, że stoi tuż za nią.
Objął ją w pasie, kładąc dłonie na jej brzuchu i przyciągając ją do siebie. Poczuł cudowne pośladki na swoich biodrach. Był pewien, że ona czuje jego sterczącego penisa. Miał nadzieję, że też jest podniecona. Że może coś zaproponuje w zamian za wypuszczenie. To by było coś. Gdyby sama chciała. Czy chciał ją zerżnąć? Jasne, że tak. Miał jej cudowne ciało tuż przy sobie, chłonął jej zapach. Wtulił twarz w jej włosy i przysunął usta do jej ucha.
- Dobrze. Ubierz się. Teraz poczekamy na przyjazd policji. Muszą spisać protokół ze zdarzenia. Na koniec liznął delikatnie językiem jej ucho. Ciarki przebiegły jej po plecach. Zawsze tak reagowała na delikatny dotyk ucha. Wiedział o tym Henryk i wykorzystywał to w ich grze wstępnej. Teraz Joanna też była lekko podniecona. Zdziwiła się, ale striptease przed obcymi facetami ją podniecił. Całe szczęście, że nie musi zdejmować rajstop. Może nie zauważą jej delikatnej wilgoci w kroczu. Marek puszczając kobietę, delikatnie przesunął dłonie po jej piersiach, rozkoszując się tym dotykiem. Nagle poczuł jej sztywne sutki.
- Gorąca jesteś - stwierdził ze zdziwieniem - a może się zabawimy?
Pożerał widok jej piersi, zerkając na te cudowne półkule przez ramię Joanny.
- Odczep się świntuchu - Joanna odepchnęła go i zaczęła się ubierać.
Marek i Robert wyszli zamykając za sobą drzwi.
Przez moment Janusz widział w szparze otwartych drzwi skąpo ubraną Joannę jak zaczyna zakładać spódnicę.
- I jak poszło? - zapytał.
- Super. Zupełnie bez problemu się rozebrała. Uwierzyła, że taka jest procedura. A potem nawet ją trochę wymacałem - chwalił się Marek.
- To jaka decyzja? Bierzemy ją?
- Oczywiście. Jest super.
- A mąż?
- Damy mu radę. A może się przyłączy? - roześmiali się.
Robert wyszedł na zewnątrz po samochód. Janusz wziął przygotowaną wcześniej herbatę i wszedł do pokoju, w którym Joanna się ubierała. Właśnie zapinała bluzkę i te cudowne półkule ginęły w fałdach materiału. Miał ochotę zerwać z niej tę bluzkę, zerwać stanik i przyssać się do jej nagich piersi, ale powstrzymał swą żądzę.
- Przepraszam za to zamieszanie. Zaraz przyjedzie policja i zakończymy całą sprawę. Tymczasem przyniosłem pani herbatę do napicia.
- Wie pan, co ten pański człowiek zrobił? - Joanna miała wzburzony, drżący głos - Kazał mi się rozebrać, a jak już to zrobiłam, chwycił mnie za pośladek, a potem za piersi. Wykorzystał mnie. Wykorzystał tę sytuację. To niedopuszczalne. Złożę skargę policji.
- Sam bym cię teraz wykorzystał, ślicznotko - pomyślał Janusz. Biedna, nie wiedziała, że już jest na ich łasce i niełasce. Już zdecydowali. Wybrali właśnie ją. Podjęli decyzję, co do dzisiejszej nocy.
- Przepraszam jeszcze raz i... proszę wypić herbatę. To panią uspokoi.
Wyszedł zamykając drzwi.
Przyszedł Robert.
- Samochód już czeka. Widziałem jakiegoś faceta na parkingu. Krąży tu i tam zniecierpliwiony. To chyba ten jej mąż.
- Spokojnie, poradzimy sobie - Janusz wrócił do Joanny.
- Policja dzwoniła, że nie przyjedzie. Nie mają wolnego radiowozu. W takim razie to my pojedziemy na komisariat.
- Cudownie. Tam złożę na was skargę - Joanna już całkowicie ubrana wzięła torebkę i wyszła na korytarz.
- Tędy proszę - Robert skierował ją do tylnego wyjścia na parking.
Wyszli. Przy wejściu stało duże terenowe Mitsubischi z oznakowaniami firmy ochroniarskiej.
- Marek otworzył jej tylne drzwi - Proszę do środka.
Henryk zniecierpliwiony już miał pójść, szukać żonę, gdy zauważył ją w towarzystwie czterech mężczyzn wsiadającą do samochodu ochrony. Podbiegł do nich.
- Joasiu! Co się dzieje?
- Wszystko w porządku. Małe nieporozumienie - nie chciała go teraz denerwować - Jedziemy tylko na policję. Właściwie mogę jechać z mężem za wami. - zwróciła się do Marka.
- Niestety musi pani jechać z nami - Janusz wepchnął ją do samochodu nie dając jej wyboru.
- Hej! Co to za traktowanie mojej żony? - Henryk oburzył się.
- Proszę się uspokoić i jechać za nami. Wszystko się wyjaśni - Janusz panował nad sytuacją. Wsiadł za kierownicę. Ryszard obok niego. Marek i Robert usiedli z tyłu po obu stronach wystraszonej Joanny. Ruszyli z piskiem. Henryk pobiegł do swojego samochodu i ruszył za nimi. Wydawało mu się, że żona miała o jeden guziczek przy bluzce rozpięty więcej niż zwykle. Ale pomyślał, że chyba mu się wydawało. Chwilę kluczyli po krętych dróżkach parkingowych wokół marketu, po czym wyjechali na główną ulicę.
Joanna siedziała pomiędzy mężczyznami milcząc. Jej spódnica kończyła się tuż nad kolanami odsłaniając je dokładnie. Już po chwili Marek położył rękę na kolanie kobiety.
- Co robisz? Przestań! - Joanna zaprotestowała.
- Jesteś taka gorąca. Rozpalasz mnie - wyszeptał w jej kierunku nie zdejmując dłoni z kolana.
- Co ty sobie wyobrażasz? Właśnie jedziemy na policję. A tam o wszystkim im opowiem. Nie ujdzie ci to na sucho - była oburzona.
Henryk jadąc za nimi widział, jak żona żywo gestykuluje. Tak robiła tylko w stanach silnego wzburzenia.
- O co jej chodzi? - zastanawiał się.
Marek nie tylko nie zabrał ręki z jej kolana, ale zaczął ją przesuwać po udzie w górę, wsuwając pod spódnicę. Chciała mu przeszkodzić, ale w tym momencie chwycił jej lewą ręką swoją drugą ręką. Prawą rękę Joanny trzymał już Robert uniemożliwiając jej tym samym jakąkolwiek obronę. Wolną dłoń położył na jej piersi, wyczuwając pod spodem cudowną miękkość.
- Co to ma znaczyć?! Puśćcie mnie. Przestańcie.
- Naprawdę uwierzyłaś, że jedziemy na policję? - siedzący obok prowadzącego wóz Janusza, Ryszard odwrócił się, patrząc z zadowoleniem na zabiegi kolegów.
- Co się dzieje? Dokąd mnie wieziecie?
- W jedno cudowne miejsce, gdzie nikt nam nie będzie przeszkadzał. Tam się zabawimy, laluniu. To będzie upojna noc.
Jakby na potwierdzenie tych słów Marek wsunął rękę jeszcze głębiej pod jej spódnicę wciskając się między jej zwarte uda, a Robert wsunął dłoń pod jej żakiet chwytając pierś przez bluzkę. Joannie zrobiło się gorąco. Z powodu tego, co się dowiedziała. Nie widziała żadnych szans ucieczki. Ale i z powodu ich pieszczot. Jej najgłębiej skrywanymi fantazjami był seks z nieznajomym mężczyzną i udział w seksie grupowym. Nigdy nie przyznawała się do nich nawet mężowi. A teraz realizują się obie te fantazje. Jednak to były tylko fantazje. Tak naprawdę nie chciała, żeby się ziściły. Jej ciało jednak odpowiadało rosnącym podnieceniem. Robert pieścił jej biust coraz intensywniej. Ryszard przyglądał się im i dotykał swojego pęczniejącego w spodniach penisa. Nawet Janusz ustawił tak lusterko wsteczne, aby raz po raz podglądać to, co dzieje na tylnym siedzeniu. A tam mężczyźni siedzący po bokach Joanny zaczęli ją całować. Równocześnie z obu stron polowali ustami na jej usta. Wykręcała głowę jak mogła. Obsypywali więc pocałunkami je policzki i szyję. Pieścili językiem jej uszy. Znowu miała te ciarki na całym ciele. Spotęgowane teraz innymi pieszczotami. Robert odpiął dwa guziki jej bluzki i wsunął dłoń do środka, chwytając teraz gorący biust tylko w samej miseczce stanika. Był naprawdę cudowny. Taki miękki i delikatny. Z kontrastującym sztywnym sutkiem. Za to Marek dotarł w końcu do jej krocza. Najpierw tylko otarł się o nie. A później, już śmielej zaczął pocierać jej myszkę. Poczuł ciepło i wilgoć.
- No proszę. Nasz mała już jest gotowa. Rozpalona jak hutniczy piec. I chętna do przyjęcia naszych twardych kutasów. Chcesz tego prawda? - teraz udało mu się pocałować ją dokładnie w usta nie dając jej szansy na odpowiedź.
Henryk jechał cały czas za nimi. Już dawno zorientował się, że coś jest nie tak. Jakieś pięć minut temu minęli granice Krakowa i mknęli w mrok szosą. Teraz dostrzegł ponadto, że jeden z mężczyzn siedzący obok Joanny pochyla się nad nią. Co on może robić? Mówić do niej? Wtedy nie pochylałby się. Szeptać coś na ucho? Chyba też nie. Boże... On ją całuje... - zaświtało Henrykowi. Facet nieznacznie obracał głową cały czas, przywierając jednak do głowy jego żony. Wyglądało to ewidentnie na długi, namiętny pocałunek. I było nim w rzeczywistości. Joanna prężyła ciało pod pieszczotami piersi, krocza i pod pocałunkiem.
- Ole...! Tak chłopaki - entuzjazmował się Ryszard na przednim siedzeniu - rozpalcie ją, do czerwoności.
Nagle usłyszeli intensywne trąbienie z tyłu.
- O! Mężulek jedzie za nami. Zupełnie o nim zapomniałem - odezwał się milczący do tej pory Janusz.
- Pokażcie mu, co traci - zaproponował Ryszard.
Kazali Joannie uklęknąć na siedzeniu, tyłem do kierunku jazdy i ręce oprzeć na oparciu. Mitsubischi był dużym samochodem i z tyłu miał dużo miejsca na takie baraszkowanie. Marek i Robert uklęknęli po jej bokach, trochę z tyłu. Rozchylili jej żakiet tak, aby Henryk wszystko widział i dobrali się do jej piersi. Henryk nie wierzył własnym oczom. Oto ma na widoku swoją żonę przodem do niego i widzi jak dwoje obcych facetów miętosi jej cudowne piersi. Znowu zatrąbił. Tylko tak mógł protestować. Nie był w stanie w żaden sposób zatrzymać swoim Clio rozpędzonego terenowca. Tymczasem mężczyźni rozpięli jej bluzkę, odsłaniając piersi kobiety w koronkowym staniku. Znowu zaczęli je pieścić. Jakiś sportowy samochód jechał za Henrykiem. Jego kierowca też widział całą scenkę. Zatrąbił i wyprzedził ich, machając z uśmiechem do tych w terenowym. Nie wiedział, co tak naprawdę się tam dzieje. A Marek i Robert zaprzestali pieszczot piersi Joanny. Ich ręce zniknęły gdzieś za nią z tyłu. Joanna patrzyła przepraszająco na męża. Zamknęła na moment oczy i otworzyła usta w głębokim oddechu, czy też może jęku (rozkoszy?). Tego Henryk nie słyszał. Domyślił się za to, że oni zadarli jej spódnicę do góry i dobieraj cię do jej tyłeczka. Nie mylił się. Mieli przed sobą cudowną, wypiętą, kształtną pupcię okrytą koronką majtek i cienką mgiełką ciemnych rajstop. Pieścili te pośladki dłońmi, po czym przywarli do nich biodrami. Od tyłu, trochę po bokach, aby obydwoje mogli się nią cieszyć. Czuła wyraźnie ich twarde, sterczące penisy przywarte do jej pośladków. Marek chciał już iść dalej i wyciągnąć swojego kutasa ze spodni, gdy Ryszard go powstrzymał.
- Spokojnie, jeszcze nie dojechaliśmy. Cała noc przed nami.
Na te słowa Marek i Robert oprzytomnieli. Posadzili Joannę normalnie na siedzeniu, sami też usiedli spokojniej. Ale nie zaprzestali dotykać jej prawie obnażonych piersi i miętosić jej wzgórka łonowego. Joanna bezbronna, ale i podniecona poddawała się tym zabiegom z zamkniętymi oczami i głową odchyloną do tyłu.
W pewnej chwili Janusz skręcił z szosy w wąską leśną dróżkę. Dojeżdżali na miejsce. Po przejechaniu około kilometra dojechali do wysokiej bramy ogrodzenia. Janusz otworzył ją pilotem i wjechał na brukowany plac przed jakimś budynkiem. Za nimi wjechał samochód Henryka. Zatrzymali się. Henryk wyskoczył z samochodu i podbiegł do wysiadających mężczyzn.
- Co robicie?! Zwariowaliście?! Zostawcie moją żonę w spokoju!
- Uspokój się - warknął Marek - nic nie zrobisz, ona dzisiejszej nocy i tak jest nasza.
Na potwierdzenie tych słów jedną ręką podniósł wysiadającej akurat z samochodu Joannie spódnicę odsłaniając kształtne podbrzusze w majtkach i rajstopach, a drugą przesunął po jej kroczu. Joanna jęknęła, ale nie zaprotestowała. Wiedziała, że nie ma sensu. Henryk chciał się rzucić na Marka, ale stojący obok Ryszard błyskawicznie, wyćwiczonym ruchem przyłożył mu pistolet do skroni.
- Uspokój się, bo oberwiesz. Ty i twoja piękna żona będziecie nam dziś w nocy towarzyszyć.
Idziemy.
Weszli do budynku, który okazał się siedzibą ich firmy ochroniarskiej. Część parterowa wyglądała na biuro. Poprowadzili Joannę schodami w dół do piwnicy. Korytarz był ładnie wykończony boazerią. Podeszli do pierwszych z prawej drzwi i wprowadzili Joannę do środka. Był to duży pokój z grubym, drogim dywanem, szerokim łóżku na środku i olbrzymim lustrem zajmującym prawie całą jedną ścianę. Ryszard poprowadził Henryka do sąsiedniego pokoju, który był nieco mniejszy od sąsiedniego. Z poustawianymi rzędami foteli skierowanymi w stronę szyby zamiast ściany. Widać przez nią było pokój, do którego wprowadzili Joannę. Owe lustro okazało się lustrem weneckim, przez które można było oglądać to, co się dzieje w sąsiednim pomieszczeniu. Posadził Henryka na środkowym fotelu i przykuł go kajdankami.
- Tu będziesz mógł obserwować swoją żonę w akcji. Zostawiam ci lewą rękę wolną, abyś mógł się onanizować. Będziesz tego potrzebował - to mówiąc wyszedł zamykając drzwi.
Henryk próbował się uwolnić, ale na próżno. Dał więc spokój i bezradnie patrzył na to, co się dzieje w sąsiednim pokoju.
A w sąsiednim pokoju mężczyźni otoczyli Joannę i zaczęli się do niej dobierać. Ich ręce dotykały ją wszędzie, miętosząc jej i tak już pozostające w nieładzie ubranie. Zdjęli jej żakiet i bluzkę. Pieścili jej duże, dorodne piersi w staniku. Po chwili na podłogę zsunęła się spódnica odsłaniając zgrabne, seksowne biodra. Zaczęli wodzić dłońmi po jej pośladkach, brzuszku, po podbrzuszu i kroczu. Kazali jej stanąć w lekkim rozkroku. Teraz swobodnie pieścili jej wzgórek łonowy. Joanna słaniała się na nogach. Musieli ją podtrzymywać. Ktoś rozerwał cienki materiał rajstop. Przez błyskawicznie powstałą dziurę dobrali się do niej jedynie przez majtki.
- Dobrze, że Heniu tego nie widzi - pomyślała Joanna nieświadoma, że mąż siedzi tuż za tym lustrem. Biedak onanizował się widząc swoją żonę obracaną przez tych mężczyzn. Podniecało go to. Kiedyś chciał nawet zaproponować żonie seks we trójkę. Zaprosiłby któregoś z kolegów z pracy. Każdy by się zgodził. Wiedział, że Joanna ich rajcuje. Widział te ich spojrzenia, kiedy przychodziła do niego do biura. A teraz ma to na żywo. Tylko bez ich zgody i bez jego udziału. Wiedział, że długo nie wytrzyma i jak tylko oni zaczną wkładać swe obślizgłe kutasy w jej delikatną cipkę, spuści się. A że to z nią zrobią, to nie miał żadnej wątpliwości.
Ryszard rozerwał rajstopy Joannie do końca. Tylko jakieś resztki pozostały na jej nogach. Ale do łona mieli prawie swobodny dostęp. Pozostały tylko majtki. Przez chwilę pieścili ją właśnie poprzez majtki, po czym Marek odsunął paseczek materiału odsłaniając różową różyczkę kobiety. Delikatne płatki, rozchylone zapraszały do środka. Rzucili się na nią jak wygłodniale sępy. Rozmasowali wyciekającą już obficie z wnętrza wilgoć po jej podbrzuszu i wewnętrznych stronach ud. Wsuwali palce do jej środka, ale na razie jakby nieśmiało. Jeden, najwyżej dwa palce i to nie głęboko. Zanurzali tylko czubki. Ale to wystarczyło, żeby Joanna odchodziła od zmysłów. Nigdy jeszcze nie była tak rozpalona. Myśląc, że mąż nie jest świadkiem tych scen, poddała się namiętnościom, nie tłumiła już swych odczuć. Odrzuciła głowę do tyłu dysząc ciężko i raz po raz pojękując. Jej jęki mocniej podziałały na otaczających ją mężczyzn. W strzępy poleciał jej stanik wyswobadzając cudowne, duże, kształtne piersi. I te sterczące w ekstazie sutki otoczone dużymi, ciemnymi otoczkami. Po prostu odlot. W ślad za stanikiem w strzępy poszły też majtki. Teraz miała na sobie już tylko resztki rajstop na nogach. Ale to nie stanowiło dla napalonych facetów żadnej przeszkody. Mieli ją między sobą praktycznie nagą, gotową na wszystko. Zupełnie im oddaną.
Położyli ją na łóżku na wznak z rozłożonymi nogami. Jednocześnie tak, aby siedzący za lustrem Henryk widział wszystko jak najdokładniej. Rozebrali się błyskawicznie i otoczyli ją stojąc dookoła łóżka z wyprężonymi, śliskimi i lśniącymi penisami. Były olbrzymie. Dużo większe niż penis Henryka, którego Joanna znała. Marek pierwszy uklęknął między udami kobiety i pochylił się nad nią. Przysunął kutasa do jej szparki i pocierał jej wejście jakąś chwilę. Joanna dyszała głęboko, czując jego gorącego kutasa na swojej muszelce. Czekała na pchnięcie. Marek przedłużał tę chwilę. W końcu wszedł w nią. Czuł jej cudowną wilgoć, żar, była naprawdę rozpalona. Miała ciasną cipkę. Zupełnie jak nastolatka. Joanna z kolei czuła jak wsuwający się twardy i śliski, a przede wszystkim duży narząd rozciąga ją dając nieziemską rozkosz. Wszedł w nią na całą głębokość. Pochylił się bardziej i pocałował gorąco w usta. Pozostali mężczyźni dobrali się z boków do jej piersi. Były cudownie delikatne, miękkie i ciepłe. Ostry kontrast stanowiły tylko wyprężone sutki. Zaczęła się orgia. Marek posuwał ją z początku powoli, delikatnie. W miarę narastającej żądzy poruszał się jednak szybciej, mocniej wchodząc do jej rozpalonego wnętrza. Joanna czuła, że zbliża się orgazm. Jednak wcześniej eksplodował Marek. Wystrzelił gorącą mazią wypełniając jej pochwę. Posuwał się szaleńczym tempem w tej mazi. Trwał w tej ekstazie jak najdłużej. Rozpalał coraz bardziej kobietę leżącą pod nim. Rozkraczoną, bezbronną, kompletnie oddaną. Kiedy skończył pozostawił Joannę tuż przed orgazmem. Wysunął oklapłego już penisa z jej cipki. Przy okazji wyciekło z niej trochę spermy. Zrobił miejsce kolegom.
Kolejny był Robert. On widząc na twarzy Joanny grymas zbliżającego się orgazmu nie tracił czasu. Chciał przeżyć to z nią wspólnie. Być we wnętrzu tej cudownej kobiety, gdy szczytuje to musi być wspaniałe doznanie. I było. Miał trochę mniejszego penisa, ale jak tylko w nią wszedł Joanna zaczęła dochodzić. Wystarczyło kilka ruchów w jej ciasnej, pełnej gorącej spermy cipce, aby kobieta szczytowała. Poczuł silne rytmiczne skurcze na swoim prąciu. Fala gorąca i dreszczy przetoczyła się przez ciało Joanny. Naprężyła wszystkie swoje mięśnie. Jemu też nie trzeba było wiele. Kilka ruchów i wystrzelił wtłaczając w jej cipkę kolejną dawkę gorącej spermy.
Tu Henryk doprowadzony do ostateczności, masturbujący się od chwili, gdy położyli jego żonę na łóżko z szeroko rozłożonymi nogami poczuł, że nie wytrzyma. Nakrył swojego wyprężonego penisa dłonią i wystrzelił czując w dłoni rozkoszne ciepło.
Teraz Janusz i Ryszard dobierali się do Joanny. Janusz leżąc na plecach posadził sobie Joannę na okrakiem na biodrach, nadziewając ją na swojego wyjątkowo dużego penisa. Ciasna cipka kobiety ledwo była w stanie go przyjąć. Za to rozkosz, jaką jej tym sprawiał nie mogła się równać z niczym innym. Ryszard nie chciał dłużej czekać. Pochylił siedzącą na Januszu Joannę eksponując w ten sposób jej tyłeczek. Uklęknął za nią i powoli, delikatnie wsuwał się w jej odbyt. Rozległ się przeciągły jęk rozognionej i rżniętej kobiety. Chwilę się układali, po czym zaczęli ją posuwać równocześnie. Joanna bliska omdlenia z rozkoszy, nigdy jeszcze nie odczuwała nadchodzącego kolejnego orgazmu tak szybko, po pierwszym...
To był dopiero początek nocy...
Brali ją po kolei, w różnych pozycjach, bez chwili wytchnienia. Oni odpoczywali. Ich było czterech. Ona nie. Ona była jedna. Sama. Samiuteńka wśród tych napalonych samców. Bezradna i bezbronna. Kolejne wytryski nie były już w jej cipce ani pupci. Kierowali je na jej brzuch, piersi, twarz... Nad ranem była cała w śliskiej, lepkiej, białej mazi. Pieścili jej piersi i cipkę rozsmarowując spermę dookoła...
Rano była wolna. Osłabiona, słaniająca się na nogach ubrała strzępy swojego ubrania. Wyszła przed budynek. Tam przy samochodzie czekał już oswobodzony Henryk.
- Hej! - krzyknął za odchodzącym małżeństwem stojący w drzwiach Janusz- nie próbujcie iść na policję, wszystko jest tu nagrane. Jak puścicie parę z ust, wasi znajomi dostaną ciekawy film do oglądnięcia - uśmiechał się machając trzymaną w ręku kasetą video.
Joanna na cmentarzu
Dzień Wszystkich Świętych co roku wygląda podobnie. Co roku tłumy ludzi kłębią się u wejść na cmentarze i na samych cmentarzach. Na jeden z takich cmentarzy wybrała się zgrabna trzydziestopięcioletnia kobieta Joanna, wraz z mężem i dwunastoletnim synkiem. Tak, jak wiele innych rodzin, pojechali odwiedzić groby swoich bliskich. Zajechali pod cmentarz. Po dłuższej chwili poszukiwania wolnego miejsca, w końcu zaparkowali. Joannie przy wysiadaniu z samochodu spódnica podwinęła się do góry odsłaniając jej zgrabne uda. Henryk z przyjemnością podziwiał ten widok. Zawsze tak robił, gdy żona wysiadała z samochodu będąc w spódnicy. Joanna po prostu nie opanowała sztuki zgrabnego wysiadania i uda odsłaniały jej się przy tej okazji za każdym razem. Jeszcze lepiej było latem, gdy nosiła krótkie, zwiewne sukienki. Wtedy, ktoś przechodzący właśnie obok samochodu miał okazję zobaczyć jej majtki w całej okazałości. Teraz, w listopadzie Joanna miała grubszą spódnicę do kolan majtki już się nie odsłaniały. Ale i tak zgrabne uda, które na moment rozchylały się niczym w lubieżnym geście zaproszenia, mogły przyprawić o przyspieszone bicie serca niejednego mężczyznę. I przyprawiły. W momencie, gdy Joanna wysiadała, obok samochodu przechodziła grupka czterech mężczyzn. Dwóch z nich spostrzegło jej uda. Przeszli parę kroków, po czym zatrzymali się obserwując kobietę.
- Fantastyczna dupcia - wymieniali uwagi między sobą.
- Boże, co za nogi. Prawie widziałem jej majtki.
- Wyobrażacie sobie pieścić te uda?
- A potem rozchylić... - poczuli wszyscy miłe podniecenie i łaskotanie w okolicy krocza.
Obserwowali jeszcze przez chwilę, jak Joanna z mężem i synem zabierają z bagażnika kwiaty i znicze. Podziwiali nadal nogi Joanny, choć miała je odsłonięte tylko od kolan w dół. Spódnica kończyła się nad kolanami. Tej samej długości był flauszowy płaszcz kobiety. Mimo to zgrabne kolana i łydki okryte delikatnie przyciemniającymi rajstopami, dla kogoś kto przed chwilą widział uda, były również podniecające. Cała rodzina skierowała się w stronę wejścia na cmentarz i zniknęła w tłumie.
Minęły trzy godziny, gdy po odwiedzeniu wszystkich grobów cała rodzinka skierowała się w stronę wyjścia. Było już ciemno i na cmentarzu zaczynało się robić coraz luśniej. Było coraz mniej ludzi. Alejki z wolna pustoszały. Gdy doszli do samochodu, Joanna spostrzegła, że nie ma torebki.
- Musiałam ją zostawić przy którymś grobie.
- No to wracamy - zadecydował Henryk.
- Nie, nie musimy iść wszyscy - Joanna nie chciała przez swoje niedbalstwo skazywać ich na kolejną długą wędrówkę po zabłoconych alejkach.
- Właśnie, mnie bolą już nogi, poczekam w samochodzie - odezwał się syn. - Poczekajcie razem, przecież nie zginę - uśmiechnęła się do męża, który skinął przytwierdzająco głową i otworzył drzwiczki samochodu.
Joanna skierowała się z powrotem do wejścia na cmentarz.
Teraz szła już o wiele szybciej. Opustoszałe alejki na to pozwalały. Joanna obchodziła po kolei wszystkie groby, które odwiedzili. Nie pamiętała przy którym zostawiła torebkę. Było coraz bardziej pusto. Poczuła się trochę nieswojo. Zapalone wszędzie lampki i znicze tworzyły co prawda miły, ciepły nastrój, ale był to bądś co bądś cmentarz. Zastanawiała się nawet, czy iść do najdalszego grobu. Zaczynała się bać. Odezwał się głęboko ukryty, pierwotny lęk przez nieznanym, przed duchami zmarłych. Zaczęły się jej przypominać wszystkie historie zasłyszane w dzieciństwie. Zauważyła jednak przed sobą cztery osoby.
- Dzięki Bogu, ktoś tu jeszcze jest - ucieszyła się.
Obecność innych ludzi dodała jej otuchy i ruszyła dalej do ostatniego grobu.
Minęła czterech ludzi nie zwracając na nich większej uwagi i podeszła do grobu babki Henryka. Zaczęła się rozglądać za torebką. Nie zdawała sobie sprawy, że właśnie minęła czterech mężczyzn, którzy trzy godziny temu podniecali się widokiem jej nóg przy samochodzie.
- Widzieliście? To ta dupcia! - zauważył jeden z nich.
- Ta z samochodu?
- Tak. To ona. - szeptali między sobą.
- Co tutaj robi o tej porze? Sama?
- Tak. Sama.
Może na tym by się skończyło, ale Joanna szukając torebki pochylała się raz za razem. Spódnica zawsze unosiła się jej przy tym do góry, odsłaniając nogi do połowy ud. Oświetlone ciepłym, migotliwym światłem zniczy i lampek wyglądały jeszcze bardziej podniecająco. Stali od niej w odległości jakichś dziesięciu metrów. Widzieli jeszcze jak przykucnęła zaglądając pod ławkę. Rozpięty płaszcz rozchylił się. Niesforna spódnica znowu zsunęła się z ud kobiety, odsłaniając je prawie w całości. Joanna w takie pozycji straciła równowagę i żeby nie upaść, podparła się ręką. Nieświadomie przy tym rozchyliła nogi. Mężczyśni wypatrywali oczy, że by ujrzeć jej majtki. Ale było na to zbyt ciemno. Sama świadomość jednak, że oto zaglądają jej pod spódnicę była wystarczająco podniecająca. Wtedy dopiero Joanna zauważyła, że się jej przyglądają. Zrobiło się jej gorąco. Wystraszyła się.
- Boże, jestem tu sama na końcu cmentarza, a czterech obcych mężczyzn zagląda mi pod spódnicę. Muszę stąd jak najszybciej iść.
Szybko wstała i poprawiła ubranie. Nie było innej drogi powrotu, jak ta, obok nich, którą przyszła. Opuściła głowę i ruszyła w ich stronę szybkim krokiem.
Nie było jej jednak dane przejść spokojnie.
- Doby wieczór. Przepraszam. - zaczęli grzecznie.
- Co taka kobieta robi tu o tej porze? Sama.
- Zgubiłam torebkę. Nie widzieliście gdzieś tu czarnej torebki? - usiłowała zachować spokój.
- Niestety nie. - zaczęli powoli się do niej zbliżać.
- Pójdę już. Do widzenia. Mąż na mnie czeka. - zaznaczyła jakby ich ostrzegając.
I to ją zgubiło. Nieświadomie poinformowała ich, że mąż jest daleko stąd na parkingu.
- Mąż czeka? Gdzie? W samochodzie?
- Puścił cię samą? Taką atrakcyjną kobietę?
- Nie powinnaś tu chodzić sama. - ciągle powoli do niej podchodzili.
Stała jak sparaliżowana. Nie wiedziała co zrobić. Wiedziała, że ucieczka nic nie da. W tych butach i spódnicy szybko nie pobiegnie. Jedyny sposób, to załatwić to dyplomatycznie. Rozmową. Otoczyli ją, zagradzając jej drogę z wszystkich stron.
- Mogę już iść dalej? - próbowała obrócić sytuację w żart.
- Chwileczkę. Najpierw coś dla nas musisz zrobić.
- Pozwolimy ci odejść, ale pokaż nam swoje nogi. Masz cudowne nogi. Chcemy je całe zobaczyć. Joannie znowu zrobiło się gorąco. Myślała gorączkowo, ale nie widziała innego wyjścia, jak spełnić ich żądanie. Może sobie popatrzą i ją puszczą. Rozsunęła płaszcz. Zobaczyli jej zgrabną, smukłą figurę w ciepłym, jasnym sweterku i spódnicy do kolan.
- No dalej, kotku - niecierpliwili się.
Joanna z ociąganiem pochyliła się i chwyciła materiał spódnicy na biodrach. Powoli zaczęła ją unosić do góry. Odsłoniła już połowę ud, powoli wyżej i wyżej. Już odsłoniła fragment, gdzie rajstopy przechodzą w inny kolor. Pożerali wzrokiem całe uda kobiety. Zatrzymała się.
- Wyżej, wyżej kotku - zaczęli się domagać po chwili ciszy.
- Miały być tylko nogi - upomniała się Joanna drżącym głosem.
- Powiedziałem wyżej - ostro warknął na nią najbliżej stojący - Chcę zobaczyć twoje majtki.
- Boże, nie - pomyślała Joanna, ale nie miała innego pomysłu.
Podciągała spódnicę jeszcze wyżej. Ich oczom ukazał się biały materiał majtek przyciemniony cienkimi rajstopami. Dokładnie opinał wzgórek łonowy kobiety, znikając wąskim paskiem między zwartymi jej udami. Podciągnęła jeszcze wyżej. Majtki opinały również dokładnie jej zgrabny, lekko uwypuklony brzuszek. Cały ten widok w migoczącym świetle zniczy był jeszcze bardziej podniecający, podszyty jakby perwersją.
- Jesteś cudowna. Zrób coś jeszcze, dotykaj się, pieść, chcę widzieć jak się masturbujesz.
- Proszę, puśćcie mnie. Nie róbcie mi tego.
- Dalej suko - znowu warknął na nią stłumionym głosem, aby ktoś przechodzący przypadkowo jednak nie usłyszał - bo inaczej my to zrobimy.
Tego Joanna nie chciała za nic w świecie. Wypuściła spódnicę z prawej ręki. Prawa strona opadła, ale nie na tyle, żeby zasłonić jej rozkoszny wzgórek łonowy. A tam właśnie skierowała wolną prawą rękę. Dotknęła się. Pomasowała swoje podbrzusze, ale wiedziała, że nie da się ich oszukać, a mogą się tylko bardziej wściec. Zsunęła dłoń niżej i zaczęła masować wzgórek. Robiła to powoli, umiarkowanym tempem. Widać było, że ma w tym wprawę. Pieściła się trzema środkowymi palcami, przy czym środkowy wsuwał się raz po raz głębiej między zwarte uda.
- O tak, kotku. Wspaniale - patrzyli na to zjawisko jak zaczarowani. Dwoje z nich poprawiło sobie rosnące męskości w spodniach.
- Teraz mocniej, mocniej, głębiej.
W wyniku tych pieszczot Joanna czuła rosnące powoli podniecenie. Dodatkowo podniecało ją to, że czterech obcych mężczyzn jej się przygląda. Zawsze chciała namówić męża aby przyglądał jej się, jak się masturbuje, ale on nie chciał o tym słyszeć. To była jej nie spełniona fantazja. Nie przypuszczała tylko, że spełni się w tak niespodziewanych okolicznościach. Wiedziała, że sytuacja jest niebezpieczna, ale spełniła ich żądanie. Rozsunęła nieco uda. Jej ruch dłoni stał się dłuższy. Wsuwała teraz palce głęboko między uda. Prawdopodobnie aż do odbytu i wysuwała zupełnie na podbrzusze. Masowała się też mocniej, mocniej ugniatając delikatne, intymne kobiece okolice. Przymknęła oczy. Powoli czuła jak robi się wilgotna. W pewnym momencie mimowolnie westchnęła. Stojący najbliżej mężczyzna czuł jej zapach. Cudowny zapach kobiety zmieszany z delikatną wonią dobrych perfum. Nie wytrzymał.
Podszedł do niej i delikatnie położył dłoń na jej miękkim sweterku, w miejscu gdzie uwypuklał się całkiem pokaśny biust kobiety.
- Nie, proszę nie - wystraszona otworzyła oczy i cofnęła się. Ale tylko pół kroku. Oparła się plecami o jakiś pomnik.
- Nie przerywaj. I bądś cicho.
Czuł jej delikatny, miękki biust w swojej dłoni. Zaczął go pieścić. Joanna odwróciła od niego głowę ale nie przerywała masturbacji. Mężczyzna pieścił po chwili drugi biust, po czym chwycił u dołu brzeg jej sweterka i uniósł do góry. Sweterek wysunął się ze spódnicy. Pod spodem miała koszulkę. Ją również wysunął do góry odsłaniając kolegom jej nagi brzuszek. Nie przypuszczali, że widok nagiego pępka będzie w tej sytuacji tak podniecający. Mężczyzna wsunął dłoń pod koszulkę, sunąc po jej ciele w górę. Dotarł do biustonosza i chwycił jej dorodną pierś tym razem tylko przez stanik. Wyczuwał delikatną koronkę. Miał cudowną pierś tej kobiety w swojej dłoni. Czuł rosnącą erekcję w spodniach. Zaczął ją pieścić. Już po krótkiej chwili jej sutek stał się sztywny. Z drugiej strony podszedł do niej drugi mężczyzna i też wsunął dłoń pod bluzkę. Złapał ją za drugą pierś. Teraz razem ją pieścili. Próbowali ją pocałować w usta, ale broniła się ruchami głowy. Całowali więc jej szyję, kark. Wtulali twarz w jej włosy i chłonęli jej seksowny zapach. Przerwała masturbację, spódnica opadła zasłaniając jej matki i uda. Próbowała się uwolnić od ich rąk. Byli jednak silniejsi. Nie dawała rady. Wtedy trzeci facet podszedł od przodu i zadarł jej spódnicę znowu do góry. Wsunął dłoń między jej uda. Zwarła je mocno w geście obrony. Ale to nic nie pomogło. Dotykał już jej krocza. Pieścił ją, jej intymny klejnocik. Poczuł jak jest delikatna, ale jednocześnie gorąca i wilgotna.
- Chcesz tego. Prawda? Chcesz twardego, dużego męskiego kutasa. Pragniesz go. Jesteś wilgotna.
- Nie proszę. nie chcę.
- Zaraz ci dogodzimy. Wszyscy mamy duże twarde kutasy. Pragniesz nas. Rozpalę cię. Rozpalę twoją cipkę do czerwoności. - to mówiąc pieścił ją coraz mocniej, brutalniej. Była coraz bardziej wilgotna. W końcu poczuł, że rozdarł paznokciem delikatny materiał rajstop. Miał teraz palce na jej majtkach.
Dalej już się nie wahał. Dał spokój jej kroczu i poszukał zapięcia spódnicy. Rozpiął je, rozpiął suwak. Pozwolił, aby spódnica swobodnie osunęła się po zgrabnych nogach kobiety na ziemię. Teraz widzieli bez przeszkód jej zgrabne biodra, brzuch, majtki, uda...
- Chodście z nią tutaj - zakomenderował i poprowadził wszystkich kilka kroków w bok, pod ścianę dużego grobowca. Oparli Joannę plecami o ścianę. Dodatkowo obok rosła kępa jałowców, więc od większej części cmentarza byli osłonięci. Na wysokości bioder Joanny na ścianie dookoła grobowca biegł wystający gzyms. Opierała się o niego pupą, dzięki czemu biodra miała nieco wysunięte do przodu. Jakby w perwersyjnym geście zaproszenia. Jakby sama domagała się seksu. Tu, teraz z nimi czterema.
Ci, co pieścili dotychczas jej zsunęli teraz stanik do góry. Elastyczny, skurczył się, i kłębił teraz gdzieś na wysokości jej dekoltu. Dwie dorodne półkule mieli w całej okazałości do dyspozycji. Jej sutki były już mocno sterczące i sztywne. Duże ciemne obwódki zapraszały do pieszczot. Zaczęli je pieścić, ssać. Facet z przodu bezceremonialnie rozpiął spodnie i wyjął sterczącego, czerwonego, olbrzymiego kutasa ze śliską, lśniącą od soków główką. Joanna już nie miała żadnych złudzeń. Wezmą ją tu. Zerżną ją. Czterech obcych facetów na ciemnym cmentarzu. Jej mąż i syn czekają w samochodzie niczego nie świadomi.
Facet z nagim penisem rozwarł jej uda, rozerwał rajstopy do końca eksponując jej majtki i odsunął cienki pasek majtek na bok odsłaniając jej wilgotną, delikatną, różowiutką szparkę. Dotknął palcami jej nagiej cipki.
- Nieee, proszę, nieee. Zzzostawcie mnieee.
Ale teraz nic już nie mogło go powstrzymać. Wsunął do jej wnętrza jeden palec. Poczuł jej wilgoć, jej ciepło. Wysunął i wsunął dwa palce, po chwili trzy. Joanna zaczęła oddychać gwałtowniej, głębiej. Zaczął ją posuwać palcami. Dwaj pozostali ciągle pieścili jej wyeksponowane piersi. W pewnej chwili ten co pieścił jej cipkę przestał. Wyjął palce z jej rozpalonego wnętrza i chwycił w dłoń swojego penisa. Już nie mógł przedłużać tej orgii, czuł, że zaraz wytryśnie.
- Uwaga! Ktoś idzie! Zawołał nagle szeptem czwarty mężczyzna, stojący cały czas z boku i przyglądający się tym ekscesom.
Zauważył teraz dwie osoby zbliżające się alejką wolnym krokiem. Mężczyśni, którzy pieścili piersi Joanny Nagle przestali. Stanęli jakby nigdy nic, udając, że nic się nie dzieje. Facet, który chciał właśnie wejść w Joannę przytulił się do niej, zakrywając sobą i swoim długim płaszczem jej nagość i też zamierając w bezruchu. Jego wyprężony penis przyciśnięty był do brzucha kobiety. Ich twarze spotkały się blisko siebie.
- Zakryjcie ją dokładnie - polecił kolegom.
Poprawili płaszcz kolegi i Joanny tak, aby dokładnie zakryły jasne ciało kobiety. Teraz ktoś przechodzący obok widział tylko dwoje ludzi ubranych w płaszcze i wtulonych w siebie.
- Ani słowa - wyszeptał Joannie do ucha głosem nie znoszącym sprzeciwu - bądś cicho.
Zbliżali się. Słychać było w ciszy ich kroki. Mężczyzna wtulony w Joannę czuł jej kobiece ciepło. Słyszał jej urywany, wystraszony oddech. Nie ruszała się. Nie wyrywała. Ta sytuacja jeszcze bardziej go podnieciła. Stał tyłem do nadchodzących, ale wiedział, że koledzy stoją za nim. Że go zasłaniają. Wszyscy mieli szerokie, długie płaszcze. Nadchodzącymi okazali się dwaj staruszkowie idący do wyjścia z cmentarza. Z daleka widzieli po prostu jakichś ludzi stojących przy grobowcu. nie było w tym nic dziwnego. Przeszliby obok, ale zauważyli spódnicę Joanny leżącą na chodniku. Starszy człowiek przyjrzał się dokładnie postaciom. Trzej rośli mężczyśni stoją i wpatrują się w niego. Za nimi, przy grobowcu stoi czwarty, przodem do ściany. I... Tam przed nim jest chyba kobieta. To chyba jej spódnica. O Boże. Co oni jej robią. Chciał interweniować. Zrobił krok w ich kierunku.
- Hej, dziadku! Zostawcie nas. Idście spokojnie w swoją stronę.
- Co tu się dzieje? Co robicie?
- Powiedziałem, że masz spierdalać!
Mężczyzna napierający na Joannę uspokoił się. Dwoje staruszków im nie zagrozi. Kumple się nimi zajmą. Mając tak cudowną kobietę nagą przy sobie nie czekał dłużej. Postanowił działać dalej. Pocałował kobietę w policzek. Zaczął ją delikatnie lizać po twarzy. Odwracała głowę aby uciec od jego lubieżnego języka, ale na nic to się zdało. Odnalazł jej pełne usta i zatopił się w nich. Całował ją gorąco, uginając jednocześnie kolana i zsuwając się lekko w dół. W ten sposób przesunął w dół penisa. Otarł się o jej podbrzusze i dotarł do jej wilgotnych kobiecych fałdów. Poczuł, jak Joanna zaczyna szybciej oddychać. Teraz zaczął się powoli podnosić. Główka jego penisa naparła na jej cipkę. Przez chwilę czuł opór, po czym penis przesunął się nieco i odnalazłszy właściwą szparkę gładko wślizgnął się do jej wnętrza. Poczuł niesamowite uczucie. Czuł jej żar, jej wilgoć soków, równocześnie z bardzo ciasnymi, ale delikatnie miękkimi fałdami. Jej cipka obejmowała dokładnie i mocno jego wyprężonego kutasa na całej długości. Jednocześnie gorąca fala oddechu rżniętej kobiety zalała jego twarz. Wtłoczyła się w jego usta, w głąb, do płuc. Joanna czując jak jego ogromny, gorący, twardy kutas wdziera się w nią, jęknęła. Ogarnęła ją fala słabości. Poddała się zupełnie.
Wszyscy słyszeli ten jęk. Jęk kobiety w którą właśnie wtargnął męski członek. Dziadek wystraszył się. Zdał sobie sprawę, że nic nie pomoże, a może sam oberwać. On i jego żona. Spojrzał jeszcze raz w kierunku grobowca. Płaszcz Joanny odchylił się odsłaniając jej pełną, nagą pierś. Widział ją wyraśnie, jasną pod ciemnym płaszczem. Mężczyzna posuwający Joannę złapał ją ze tę pierś i zaczął ją pieścić. Mocno, brutalnie ugniatał tę delikatną półkulę. Jednocześnie zaczął ją posuwać. Staruszek widział, jak jego biodra pod płaszczem posuwają się rytmicznie. Jednocześnie kobieta zaczęła głośno oddychać. Raz po raz wydawała jeszcze z siebie rozkoszny, cichutki jęk. Staruszek odwrócił się, wziął żonę pod rękę i szybkim krokiem zaczął się oddalać.
- Nic tu po nas. Nie jestem w stanie jej pomóc.
Mężczyzna już rżnął Joannę na całego. Rozkoszował się jej cudowną, ciasną, ale niesamowicie wilgotną cipką. Jedną dłonią pieścił jej pierś, drugą trzymał na plecach kobiety i przyciągał ją do siebie. Cały czas namiętnie całował ją w usta. Językiem penetrował do głębi ich wnętrze. Wreszcie poczuł, że dochodzi. Przyspieszył ruchy by... wystrzelić w jej pochwę cały olbrzymi ładunek gorącej spermy. Kilkoma rytmicznymi wytryskami wypełnił jej ciasne wnętrze. Poczuła jak gorąco rozlewa się po jej ciele. Czuła ciarki w całym swoim kroczu, w swoich kobiecych wnętrznościach. Mięśnie jej mdlały. Osunęła by się, ale mężczyzna silnie ją podtrzymywał. Przeżyła coś w rodzaju wewnętrznego orgazmu. Czuła go we wszystkich swoich wewnętrznych narządach. Jej cipka była rozpalona do granic. Teraz pragnęła by ten męski pal świdrował w jej wnętrzu, mocno i szybko. Chciała przedłużać tę rozkosz. niestety facet wypompował swój ładunek i wysunął się z niej zaspokojony. Drugi jednak szybko do niej doskoczył. Przejął ją od kolegi. Poprowadził dwa kroki w lewo. Było tam wejście do grobowca. Po jego bokach dwa niskie murki. Podprowadził Joannę do jednego z nich i kazał się jej pochylić. Oparła ręce na murku. Odsunął na bok jej płaszcz i jego oczom ukazała się jej zgrabna pupcia, cały czas w delikatnych majtkach. Zerwał je jednym ruchem. Wydobył z rozpiętych spodni sterczącego kutasa i skierował go między rozwarte uda kobiety. Szybko odszukał wejście do jej szparki. Wszedł do jej gorącego wnętrza jednym pchnięciem. Zwilżona spermą poprzednika, była bardziej dostępna. Kobieta znowu wydała z siebie jęk. Te jej odgłosy dodatkowo ich podniecały. Zaczął ją posuwać. Dłońmi złapał jej zwisające swobodnie piersi. Rozkoszował się jej cudowną... Rżnął ją dopóki nie poczuł nadchodzącej fali... Wpompował do jej wnętrza...
Trzeci facet przejął słaniającą się Joannę i położył ją n murku, na plecach tak, biodra miała na jego skraju. Nogi zwisały już w dół poza murek. Rozsunął jej nogi i stanął między nimi. Chwilę przyglądał się jej wyeksponowanej, lśniącej od soków cipce. Wyjął swojego kutasa i nie czekając dłużej wtargnął do jej pełnego żaru wnętrza. Poczuł jej ciasne, delikatne fałdy. Czuł jej wilgoć zmieszaną z gorącą spermą kolegów. Zaczął ją rytmicznie posuwać, pieszcząc jednocześnie pełne, nagie piersi. Joanna nie odczuła nic przy drugim mężczyśnie. Teraz jednak jej kobiecość zaczęła się znów budzić ze zdwojoną siłą. Czuła w swoim wnętrzu męskiego kutasa, ślizgającego się wśród tej gorącej spermy. Wchodził bardzo głęboko. Do samego końca. Znowu czuła tę gorącą falę zalewającą jej krocze, jej pochwę, jej wnętrzności. Jakby chciała zalać ją całą nieustającym orgazmem. I te pieszczoty piersi. Czuła jak jej sutki wyprężone są do granic możliwości. Każdy jego dotyk jej nerwy odbierały teraz ze zwielokrotnioną siłą... Mdlała pod tym facetem. Wiedział jak ją rozpalić. Wiedział jak ją rżnąć, aby osiągnęła totalny odlot, aby prosiła, błagała o jeszcze. Była ideałem kobiecości. Kwint esencją tego co w seksie tak bardzo kobiece. Dzięki temu jego penetrujący penis urósł jeszcze bardziej. Był ogromny. Coraz ciaśniej się w niej poruszał. Czuła to. Czuła, że napiera jeszcze mocniej. Że jest jeszcze bardziej gorący. Od krwi tętniącej w jego wnętrzu i od ciągłego posuwania jej ciasnej cipki. To ją rozpalało jeszcze bardziej. Objęła jego biodra nogami. Przycisnęła go mocno do swojego rozwartego krocza. Uniosła się jej miednica. Dzięki temu wtargnął w nią jeszcze głębiej. Drażniąc jej pochwę jeszcze bardziej. Czuł to. To go podniecało. Oboje napędzali się nawzajem. Reakcja jednego potęgowała rozkosz drugiego. I tak dalej. I dalej. Rżnął ją mocno, szybko, brutalnie. Jęczała już za każdym razem gdy w nią wchodził. Gdy wdzierał się w swoim palem w jej ciasną cipkę. I dalej.. I szybciej... I mocniej... I głośniej... Aż do megaorgazmu... Wytrysnął. Eksplodował... Zalał ją do końca... Wypełnił po brzegi wrzącym sokiem rozkoszy. Czując ten wrzątek we wnętrzu, Joanna też eksplodowała. Fala parzącej niemocy i osłabienia rozlała się od wnętrza jej pochwy poprzez inne narządy na całe jej ciało. Wydała z siebie ostatni przeciągły jęk... I zamarła... Trwała w tej ekstazie... w bezruchu... jej partner opadł na jej nagie ciało i wtulił się jak dziecko w matkę... szlochał... czuła jego bliskość... jego oddech na twarzy... odszukał ustami jej usta... pocałował namiętnie... wtoczył do jej płuc swój gorący oddech... pocałował jeszcze raz... Dwie wielkie łzy spłynęły jej z oka po policzku, na murek na którym leżała nieprzyzwoicie wyeksponowana... Czwarty mężczyzna z wyprężonym, czerwonym, lśniącym w świetle zniczy penisem zbliżał się do leżącej na murku nagiej kobiety... Szeroko rozłożone nogi ukazywały jej zbrukaną męskimi spermami, czerwoną, rozpaloną cipkę... chciała tego... teraz już chciała... była rządna seksu... seksu ostrego, perwersyjnego, brutalnego...
Gdzie ta mama poszła? - zapytał synek siedzącego za kierownicą, również niecierpliwiącego się tatę...
- Fantastyczna dupcia - wymieniali uwagi między sobą.
- Boże, co za nogi. Prawie widziałem jej majtki.
- Wyobrażacie sobie pieścić te uda?
- A potem rozchylić... - poczuli wszyscy miłe podniecenie i łaskotanie w okolicy krocza.
Obserwowali jeszcze przez chwilę, jak Joanna z mężem i synem zabierają z bagażnika kwiaty i znicze. Podziwiali nadal nogi Joanny, choć miała je odsłonięte tylko od kolan w dół. Spódnica kończyła się nad kolanami. Tej samej długości był flauszowy płaszcz kobiety. Mimo to zgrabne kolana i łydki okryte delikatnie przyciemniającymi rajstopami, dla kogoś kto przed chwilą widział uda, były również podniecające. Cała rodzina skierowała się w stronę wejścia na cmentarz i zniknęła w tłumie.
Minęły trzy godziny, gdy po odwiedzeniu wszystkich grobów cała rodzinka skierowała się w stronę wyjścia. Było już ciemno i na cmentarzu zaczynało się robić coraz luśniej. Było coraz mniej ludzi. Alejki z wolna pustoszały. Gdy doszli do samochodu, Joanna spostrzegła, że nie ma torebki.
- Musiałam ją zostawić przy którymś grobie.
- No to wracamy - zadecydował Henryk.
- Nie, nie musimy iść wszyscy - Joanna nie chciała przez swoje niedbalstwo skazywać ich na kolejną długą wędrówkę po zabłoconych alejkach.
- Właśnie, mnie bolą już nogi, poczekam w samochodzie - odezwał się syn. - Poczekajcie razem, przecież nie zginę - uśmiechnęła się do męża, który skinął przytwierdzająco głową i otworzył drzwiczki samochodu.
Joanna skierowała się z powrotem do wejścia na cmentarz.
Teraz szła już o wiele szybciej. Opustoszałe alejki na to pozwalały. Joanna obchodziła po kolei wszystkie groby, które odwiedzili. Nie pamiętała przy którym zostawiła torebkę. Było coraz bardziej pusto. Poczuła się trochę nieswojo. Zapalone wszędzie lampki i znicze tworzyły co prawda miły, ciepły nastrój, ale był to bądś co bądś cmentarz. Zastanawiała się nawet, czy iść do najdalszego grobu. Zaczynała się bać. Odezwał się głęboko ukryty, pierwotny lęk przez nieznanym, przed duchami zmarłych. Zaczęły się jej przypominać wszystkie historie zasłyszane w dzieciństwie. Zauważyła jednak przed sobą cztery osoby.
- Dzięki Bogu, ktoś tu jeszcze jest - ucieszyła się.
Obecność innych ludzi dodała jej otuchy i ruszyła dalej do ostatniego grobu.
Minęła czterech ludzi nie zwracając na nich większej uwagi i podeszła do grobu babki Henryka. Zaczęła się rozglądać za torebką. Nie zdawała sobie sprawy, że właśnie minęła czterech mężczyzn, którzy trzy godziny temu podniecali się widokiem jej nóg przy samochodzie.
- Widzieliście? To ta dupcia! - zauważył jeden z nich.
- Ta z samochodu?
- Tak. To ona. - szeptali między sobą.
- Co tutaj robi o tej porze? Sama?
- Tak. Sama.
Może na tym by się skończyło, ale Joanna szukając torebki pochylała się raz za razem. Spódnica zawsze unosiła się jej przy tym do góry, odsłaniając nogi do połowy ud. Oświetlone ciepłym, migotliwym światłem zniczy i lampek wyglądały jeszcze bardziej podniecająco. Stali od niej w odległości jakichś dziesięciu metrów. Widzieli jeszcze jak przykucnęła zaglądając pod ławkę. Rozpięty płaszcz rozchylił się. Niesforna spódnica znowu zsunęła się z ud kobiety, odsłaniając je prawie w całości. Joanna w takie pozycji straciła równowagę i żeby nie upaść, podparła się ręką. Nieświadomie przy tym rozchyliła nogi. Mężczyśni wypatrywali oczy, że by ujrzeć jej majtki. Ale było na to zbyt ciemno. Sama świadomość jednak, że oto zaglądają jej pod spódnicę była wystarczająco podniecająca. Wtedy dopiero Joanna zauważyła, że się jej przyglądają. Zrobiło się jej gorąco. Wystraszyła się.
- Boże, jestem tu sama na końcu cmentarza, a czterech obcych mężczyzn zagląda mi pod spódnicę. Muszę stąd jak najszybciej iść.
Szybko wstała i poprawiła ubranie. Nie było innej drogi powrotu, jak ta, obok nich, którą przyszła. Opuściła głowę i ruszyła w ich stronę szybkim krokiem.
Nie było jej jednak dane przejść spokojnie.
- Doby wieczór. Przepraszam. - zaczęli grzecznie.
- Co taka kobieta robi tu o tej porze? Sama.
- Zgubiłam torebkę. Nie widzieliście gdzieś tu czarnej torebki? - usiłowała zachować spokój.
- Niestety nie. - zaczęli powoli się do niej zbliżać.
- Pójdę już. Do widzenia. Mąż na mnie czeka. - zaznaczyła jakby ich ostrzegając.
I to ją zgubiło. Nieświadomie poinformowała ich, że mąż jest daleko stąd na parkingu.
- Mąż czeka? Gdzie? W samochodzie?
- Puścił cię samą? Taką atrakcyjną kobietę?
- Nie powinnaś tu chodzić sama. - ciągle powoli do niej podchodzili.
Stała jak sparaliżowana. Nie wiedziała co zrobić. Wiedziała, że ucieczka nic nie da. W tych butach i spódnicy szybko nie pobiegnie. Jedyny sposób, to załatwić to dyplomatycznie. Rozmową. Otoczyli ją, zagradzając jej drogę z wszystkich stron.
- Mogę już iść dalej? - próbowała obrócić sytuację w żart.
- Chwileczkę. Najpierw coś dla nas musisz zrobić.
- Pozwolimy ci odejść, ale pokaż nam swoje nogi. Masz cudowne nogi. Chcemy je całe zobaczyć. Joannie znowu zrobiło się gorąco. Myślała gorączkowo, ale nie widziała innego wyjścia, jak spełnić ich żądanie. Może sobie popatrzą i ją puszczą. Rozsunęła płaszcz. Zobaczyli jej zgrabną, smukłą figurę w ciepłym, jasnym sweterku i spódnicy do kolan.
- No dalej, kotku - niecierpliwili się.
Joanna z ociąganiem pochyliła się i chwyciła materiał spódnicy na biodrach. Powoli zaczęła ją unosić do góry. Odsłoniła już połowę ud, powoli wyżej i wyżej. Już odsłoniła fragment, gdzie rajstopy przechodzą w inny kolor. Pożerali wzrokiem całe uda kobiety. Zatrzymała się.
- Wyżej, wyżej kotku - zaczęli się domagać po chwili ciszy.
- Miały być tylko nogi - upomniała się Joanna drżącym głosem.
- Powiedziałem wyżej - ostro warknął na nią najbliżej stojący - Chcę zobaczyć twoje majtki.
- Boże, nie - pomyślała Joanna, ale nie miała innego pomysłu.
Podciągała spódnicę jeszcze wyżej. Ich oczom ukazał się biały materiał majtek przyciemniony cienkimi rajstopami. Dokładnie opinał wzgórek łonowy kobiety, znikając wąskim paskiem między zwartymi jej udami. Podciągnęła jeszcze wyżej. Majtki opinały również dokładnie jej zgrabny, lekko uwypuklony brzuszek. Cały ten widok w migoczącym świetle zniczy był jeszcze bardziej podniecający, podszyty jakby perwersją.
- Jesteś cudowna. Zrób coś jeszcze, dotykaj się, pieść, chcę widzieć jak się masturbujesz.
- Proszę, puśćcie mnie. Nie róbcie mi tego.
- Dalej suko - znowu warknął na nią stłumionym głosem, aby ktoś przechodzący przypadkowo jednak nie usłyszał - bo inaczej my to zrobimy.
Tego Joanna nie chciała za nic w świecie. Wypuściła spódnicę z prawej ręki. Prawa strona opadła, ale nie na tyle, żeby zasłonić jej rozkoszny wzgórek łonowy. A tam właśnie skierowała wolną prawą rękę. Dotknęła się. Pomasowała swoje podbrzusze, ale wiedziała, że nie da się ich oszukać, a mogą się tylko bardziej wściec. Zsunęła dłoń niżej i zaczęła masować wzgórek. Robiła to powoli, umiarkowanym tempem. Widać było, że ma w tym wprawę. Pieściła się trzema środkowymi palcami, przy czym środkowy wsuwał się raz po raz głębiej między zwarte uda.
- O tak, kotku. Wspaniale - patrzyli na to zjawisko jak zaczarowani. Dwoje z nich poprawiło sobie rosnące męskości w spodniach.
- Teraz mocniej, mocniej, głębiej.
W wyniku tych pieszczot Joanna czuła rosnące powoli podniecenie. Dodatkowo podniecało ją to, że czterech obcych mężczyzn jej się przygląda. Zawsze chciała namówić męża aby przyglądał jej się, jak się masturbuje, ale on nie chciał o tym słyszeć. To była jej nie spełniona fantazja. Nie przypuszczała tylko, że spełni się w tak niespodziewanych okolicznościach. Wiedziała, że sytuacja jest niebezpieczna, ale spełniła ich żądanie. Rozsunęła nieco uda. Jej ruch dłoni stał się dłuższy. Wsuwała teraz palce głęboko między uda. Prawdopodobnie aż do odbytu i wysuwała zupełnie na podbrzusze. Masowała się też mocniej, mocniej ugniatając delikatne, intymne kobiece okolice. Przymknęła oczy. Powoli czuła jak robi się wilgotna. W pewnym momencie mimowolnie westchnęła. Stojący najbliżej mężczyzna czuł jej zapach. Cudowny zapach kobiety zmieszany z delikatną wonią dobrych perfum. Nie wytrzymał.
Podszedł do niej i delikatnie położył dłoń na jej miękkim sweterku, w miejscu gdzie uwypuklał się całkiem pokaśny biust kobiety.
- Nie, proszę nie - wystraszona otworzyła oczy i cofnęła się. Ale tylko pół kroku. Oparła się plecami o jakiś pomnik.
- Nie przerywaj. I bądś cicho.
Czuł jej delikatny, miękki biust w swojej dłoni. Zaczął go pieścić. Joanna odwróciła od niego głowę ale nie przerywała masturbacji. Mężczyzna pieścił po chwili drugi biust, po czym chwycił u dołu brzeg jej sweterka i uniósł do góry. Sweterek wysunął się ze spódnicy. Pod spodem miała koszulkę. Ją również wysunął do góry odsłaniając kolegom jej nagi brzuszek. Nie przypuszczali, że widok nagiego pępka będzie w tej sytuacji tak podniecający. Mężczyzna wsunął dłoń pod koszulkę, sunąc po jej ciele w górę. Dotarł do biustonosza i chwycił jej dorodną pierś tym razem tylko przez stanik. Wyczuwał delikatną koronkę. Miał cudowną pierś tej kobiety w swojej dłoni. Czuł rosnącą erekcję w spodniach. Zaczął ją pieścić. Już po krótkiej chwili jej sutek stał się sztywny. Z drugiej strony podszedł do niej drugi mężczyzna i też wsunął dłoń pod bluzkę. Złapał ją za drugą pierś. Teraz razem ją pieścili. Próbowali ją pocałować w usta, ale broniła się ruchami głowy. Całowali więc jej szyję, kark. Wtulali twarz w jej włosy i chłonęli jej seksowny zapach. Przerwała masturbację, spódnica opadła zasłaniając jej matki i uda. Próbowała się uwolnić od ich rąk. Byli jednak silniejsi. Nie dawała rady. Wtedy trzeci facet podszedł od przodu i zadarł jej spódnicę znowu do góry. Wsunął dłoń między jej uda. Zwarła je mocno w geście obrony. Ale to nic nie pomogło. Dotykał już jej krocza. Pieścił ją, jej intymny klejnocik. Poczuł jak jest delikatna, ale jednocześnie gorąca i wilgotna.
- Chcesz tego. Prawda? Chcesz twardego, dużego męskiego kutasa. Pragniesz go. Jesteś wilgotna.
- Nie proszę. nie chcę.
- Zaraz ci dogodzimy. Wszyscy mamy duże twarde kutasy. Pragniesz nas. Rozpalę cię. Rozpalę twoją cipkę do czerwoności. - to mówiąc pieścił ją coraz mocniej, brutalniej. Była coraz bardziej wilgotna. W końcu poczuł, że rozdarł paznokciem delikatny materiał rajstop. Miał teraz palce na jej majtkach.
Dalej już się nie wahał. Dał spokój jej kroczu i poszukał zapięcia spódnicy. Rozpiął je, rozpiął suwak. Pozwolił, aby spódnica swobodnie osunęła się po zgrabnych nogach kobiety na ziemię. Teraz widzieli bez przeszkód jej zgrabne biodra, brzuch, majtki, uda...
- Chodście z nią tutaj - zakomenderował i poprowadził wszystkich kilka kroków w bok, pod ścianę dużego grobowca. Oparli Joannę plecami o ścianę. Dodatkowo obok rosła kępa jałowców, więc od większej części cmentarza byli osłonięci. Na wysokości bioder Joanny na ścianie dookoła grobowca biegł wystający gzyms. Opierała się o niego pupą, dzięki czemu biodra miała nieco wysunięte do przodu. Jakby w perwersyjnym geście zaproszenia. Jakby sama domagała się seksu. Tu, teraz z nimi czterema.
Ci, co pieścili dotychczas jej zsunęli teraz stanik do góry. Elastyczny, skurczył się, i kłębił teraz gdzieś na wysokości jej dekoltu. Dwie dorodne półkule mieli w całej okazałości do dyspozycji. Jej sutki były już mocno sterczące i sztywne. Duże ciemne obwódki zapraszały do pieszczot. Zaczęli je pieścić, ssać. Facet z przodu bezceremonialnie rozpiął spodnie i wyjął sterczącego, czerwonego, olbrzymiego kutasa ze śliską, lśniącą od soków główką. Joanna już nie miała żadnych złudzeń. Wezmą ją tu. Zerżną ją. Czterech obcych facetów na ciemnym cmentarzu. Jej mąż i syn czekają w samochodzie niczego nie świadomi.
Facet z nagim penisem rozwarł jej uda, rozerwał rajstopy do końca eksponując jej majtki i odsunął cienki pasek majtek na bok odsłaniając jej wilgotną, delikatną, różowiutką szparkę. Dotknął palcami jej nagiej cipki.
- Nieee, proszę, nieee. Zzzostawcie mnieee.
Ale teraz nic już nie mogło go powstrzymać. Wsunął do jej wnętrza jeden palec. Poczuł jej wilgoć, jej ciepło. Wysunął i wsunął dwa palce, po chwili trzy. Joanna zaczęła oddychać gwałtowniej, głębiej. Zaczął ją posuwać palcami. Dwaj pozostali ciągle pieścili jej wyeksponowane piersi. W pewnej chwili ten co pieścił jej cipkę przestał. Wyjął palce z jej rozpalonego wnętrza i chwycił w dłoń swojego penisa. Już nie mógł przedłużać tej orgii, czuł, że zaraz wytryśnie.
- Uwaga! Ktoś idzie! Zawołał nagle szeptem czwarty mężczyzna, stojący cały czas z boku i przyglądający się tym ekscesom.
Zauważył teraz dwie osoby zbliżające się alejką wolnym krokiem. Mężczyśni, którzy pieścili piersi Joanny Nagle przestali. Stanęli jakby nigdy nic, udając, że nic się nie dzieje. Facet, który chciał właśnie wejść w Joannę przytulił się do niej, zakrywając sobą i swoim długim płaszczem jej nagość i też zamierając w bezruchu. Jego wyprężony penis przyciśnięty był do brzucha kobiety. Ich twarze spotkały się blisko siebie.
- Zakryjcie ją dokładnie - polecił kolegom.
Poprawili płaszcz kolegi i Joanny tak, aby dokładnie zakryły jasne ciało kobiety. Teraz ktoś przechodzący obok widział tylko dwoje ludzi ubranych w płaszcze i wtulonych w siebie.
- Ani słowa - wyszeptał Joannie do ucha głosem nie znoszącym sprzeciwu - bądś cicho.
Zbliżali się. Słychać było w ciszy ich kroki. Mężczyzna wtulony w Joannę czuł jej kobiece ciepło. Słyszał jej urywany, wystraszony oddech. Nie ruszała się. Nie wyrywała. Ta sytuacja jeszcze bardziej go podnieciła. Stał tyłem do nadchodzących, ale wiedział, że koledzy stoją za nim. Że go zasłaniają. Wszyscy mieli szerokie, długie płaszcze. Nadchodzącymi okazali się dwaj staruszkowie idący do wyjścia z cmentarza. Z daleka widzieli po prostu jakichś ludzi stojących przy grobowcu. nie było w tym nic dziwnego. Przeszliby obok, ale zauważyli spódnicę Joanny leżącą na chodniku. Starszy człowiek przyjrzał się dokładnie postaciom. Trzej rośli mężczyśni stoją i wpatrują się w niego. Za nimi, przy grobowcu stoi czwarty, przodem do ściany. I... Tam przed nim jest chyba kobieta. To chyba jej spódnica. O Boże. Co oni jej robią. Chciał interweniować. Zrobił krok w ich kierunku.
- Hej, dziadku! Zostawcie nas. Idście spokojnie w swoją stronę.
- Co tu się dzieje? Co robicie?
- Powiedziałem, że masz spierdalać!
Mężczyzna napierający na Joannę uspokoił się. Dwoje staruszków im nie zagrozi. Kumple się nimi zajmą. Mając tak cudowną kobietę nagą przy sobie nie czekał dłużej. Postanowił działać dalej. Pocałował kobietę w policzek. Zaczął ją delikatnie lizać po twarzy. Odwracała głowę aby uciec od jego lubieżnego języka, ale na nic to się zdało. Odnalazł jej pełne usta i zatopił się w nich. Całował ją gorąco, uginając jednocześnie kolana i zsuwając się lekko w dół. W ten sposób przesunął w dół penisa. Otarł się o jej podbrzusze i dotarł do jej wilgotnych kobiecych fałdów. Poczuł, jak Joanna zaczyna szybciej oddychać. Teraz zaczął się powoli podnosić. Główka jego penisa naparła na jej cipkę. Przez chwilę czuł opór, po czym penis przesunął się nieco i odnalazłszy właściwą szparkę gładko wślizgnął się do jej wnętrza. Poczuł niesamowite uczucie. Czuł jej żar, jej wilgoć soków, równocześnie z bardzo ciasnymi, ale delikatnie miękkimi fałdami. Jej cipka obejmowała dokładnie i mocno jego wyprężonego kutasa na całej długości. Jednocześnie gorąca fala oddechu rżniętej kobiety zalała jego twarz. Wtłoczyła się w jego usta, w głąb, do płuc. Joanna czując jak jego ogromny, gorący, twardy kutas wdziera się w nią, jęknęła. Ogarnęła ją fala słabości. Poddała się zupełnie.
Wszyscy słyszeli ten jęk. Jęk kobiety w którą właśnie wtargnął męski członek. Dziadek wystraszył się. Zdał sobie sprawę, że nic nie pomoże, a może sam oberwać. On i jego żona. Spojrzał jeszcze raz w kierunku grobowca. Płaszcz Joanny odchylił się odsłaniając jej pełną, nagą pierś. Widział ją wyraśnie, jasną pod ciemnym płaszczem. Mężczyzna posuwający Joannę złapał ją ze tę pierś i zaczął ją pieścić. Mocno, brutalnie ugniatał tę delikatną półkulę. Jednocześnie zaczął ją posuwać. Staruszek widział, jak jego biodra pod płaszczem posuwają się rytmicznie. Jednocześnie kobieta zaczęła głośno oddychać. Raz po raz wydawała jeszcze z siebie rozkoszny, cichutki jęk. Staruszek odwrócił się, wziął żonę pod rękę i szybkim krokiem zaczął się oddalać.
- Nic tu po nas. Nie jestem w stanie jej pomóc.
Mężczyzna już rżnął Joannę na całego. Rozkoszował się jej cudowną, ciasną, ale niesamowicie wilgotną cipką. Jedną dłonią pieścił jej pierś, drugą trzymał na plecach kobiety i przyciągał ją do siebie. Cały czas namiętnie całował ją w usta. Językiem penetrował do głębi ich wnętrze. Wreszcie poczuł, że dochodzi. Przyspieszył ruchy by... wystrzelić w jej pochwę cały olbrzymi ładunek gorącej spermy. Kilkoma rytmicznymi wytryskami wypełnił jej ciasne wnętrze. Poczuła jak gorąco rozlewa się po jej ciele. Czuła ciarki w całym swoim kroczu, w swoich kobiecych wnętrznościach. Mięśnie jej mdlały. Osunęła by się, ale mężczyzna silnie ją podtrzymywał. Przeżyła coś w rodzaju wewnętrznego orgazmu. Czuła go we wszystkich swoich wewnętrznych narządach. Jej cipka była rozpalona do granic. Teraz pragnęła by ten męski pal świdrował w jej wnętrzu, mocno i szybko. Chciała przedłużać tę rozkosz. niestety facet wypompował swój ładunek i wysunął się z niej zaspokojony. Drugi jednak szybko do niej doskoczył. Przejął ją od kolegi. Poprowadził dwa kroki w lewo. Było tam wejście do grobowca. Po jego bokach dwa niskie murki. Podprowadził Joannę do jednego z nich i kazał się jej pochylić. Oparła ręce na murku. Odsunął na bok jej płaszcz i jego oczom ukazała się jej zgrabna pupcia, cały czas w delikatnych majtkach. Zerwał je jednym ruchem. Wydobył z rozpiętych spodni sterczącego kutasa i skierował go między rozwarte uda kobiety. Szybko odszukał wejście do jej szparki. Wszedł do jej gorącego wnętrza jednym pchnięciem. Zwilżona spermą poprzednika, była bardziej dostępna. Kobieta znowu wydała z siebie jęk. Te jej odgłosy dodatkowo ich podniecały. Zaczął ją posuwać. Dłońmi złapał jej zwisające swobodnie piersi. Rozkoszował się jej cudowną... Rżnął ją dopóki nie poczuł nadchodzącej fali... Wpompował do jej wnętrza...
Trzeci facet przejął słaniającą się Joannę i położył ją n murku, na plecach tak, biodra miała na jego skraju. Nogi zwisały już w dół poza murek. Rozsunął jej nogi i stanął między nimi. Chwilę przyglądał się jej wyeksponowanej, lśniącej od soków cipce. Wyjął swojego kutasa i nie czekając dłużej wtargnął do jej pełnego żaru wnętrza. Poczuł jej ciasne, delikatne fałdy. Czuł jej wilgoć zmieszaną z gorącą spermą kolegów. Zaczął ją rytmicznie posuwać, pieszcząc jednocześnie pełne, nagie piersi. Joanna nie odczuła nic przy drugim mężczyśnie. Teraz jednak jej kobiecość zaczęła się znów budzić ze zdwojoną siłą. Czuła w swoim wnętrzu męskiego kutasa, ślizgającego się wśród tej gorącej spermy. Wchodził bardzo głęboko. Do samego końca. Znowu czuła tę gorącą falę zalewającą jej krocze, jej pochwę, jej wnętrzności. Jakby chciała zalać ją całą nieustającym orgazmem. I te pieszczoty piersi. Czuła jak jej sutki wyprężone są do granic możliwości. Każdy jego dotyk jej nerwy odbierały teraz ze zwielokrotnioną siłą... Mdlała pod tym facetem. Wiedział jak ją rozpalić. Wiedział jak ją rżnąć, aby osiągnęła totalny odlot, aby prosiła, błagała o jeszcze. Była ideałem kobiecości. Kwint esencją tego co w seksie tak bardzo kobiece. Dzięki temu jego penetrujący penis urósł jeszcze bardziej. Był ogromny. Coraz ciaśniej się w niej poruszał. Czuła to. Czuła, że napiera jeszcze mocniej. Że jest jeszcze bardziej gorący. Od krwi tętniącej w jego wnętrzu i od ciągłego posuwania jej ciasnej cipki. To ją rozpalało jeszcze bardziej. Objęła jego biodra nogami. Przycisnęła go mocno do swojego rozwartego krocza. Uniosła się jej miednica. Dzięki temu wtargnął w nią jeszcze głębiej. Drażniąc jej pochwę jeszcze bardziej. Czuł to. To go podniecało. Oboje napędzali się nawzajem. Reakcja jednego potęgowała rozkosz drugiego. I tak dalej. I dalej. Rżnął ją mocno, szybko, brutalnie. Jęczała już za każdym razem gdy w nią wchodził. Gdy wdzierał się w swoim palem w jej ciasną cipkę. I dalej.. I szybciej... I mocniej... I głośniej... Aż do megaorgazmu... Wytrysnął. Eksplodował... Zalał ją do końca... Wypełnił po brzegi wrzącym sokiem rozkoszy. Czując ten wrzątek we wnętrzu, Joanna też eksplodowała. Fala parzącej niemocy i osłabienia rozlała się od wnętrza jej pochwy poprzez inne narządy na całe jej ciało. Wydała z siebie ostatni przeciągły jęk... I zamarła... Trwała w tej ekstazie... w bezruchu... jej partner opadł na jej nagie ciało i wtulił się jak dziecko w matkę... szlochał... czuła jego bliskość... jego oddech na twarzy... odszukał ustami jej usta... pocałował namiętnie... wtoczył do jej płuc swój gorący oddech... pocałował jeszcze raz... Dwie wielkie łzy spłynęły jej z oka po policzku, na murek na którym leżała nieprzyzwoicie wyeksponowana... Czwarty mężczyzna z wyprężonym, czerwonym, lśniącym w świetle zniczy penisem zbliżał się do leżącej na murku nagiej kobiety... Szeroko rozłożone nogi ukazywały jej zbrukaną męskimi spermami, czerwoną, rozpaloną cipkę... chciała tego... teraz już chciała... była rządna seksu... seksu ostrego, perwersyjnego, brutalnego...
Gdzie ta mama poszła? - zapytał synek siedzącego za kierownicą, również niecierpliwiącego się tatę...
Joanna nad morzem
Tego lata trzydziestosiedmioletnia Joanna wraz z mężem Henrykiem i piętnastoletnim synem Pawłem postanowili spędzić wakacje nad morzem. Wynajęli na tydzień domek campingowy. Z pogodą trafili w dziesiątkę. Cały czas było upalne słońce. Całe dnie spędzali na plaży, kąpiąc się w ciepłym morzu. Wieczory natomiast spędzali w ładnie urządzonym pubie, w którym można było spokojnie posiedzieć przy piwie i przy jakichś zakąskach. Zespół muzyczny, który grał tam codziennie stanowił dopełnienie przytulnego klimatu. Grał znane, melodyjne przeboje, tak więc można było potańczyć. Joanna tańczyła najczęściej z mężem. Z Pawłem zatańczyła tylko kilka kawałków.
Tego wieczoru Henryk był jednak zmęczony i wcześniej wrócił do domku. Joanna z Pawłem zostali jeszcze. Trochę tańczyli, odpoczywając co drugi kawałek i sącząc piwo. Joanna wyjątkowo pozwoliła Pawłowi na wypicie piwa.
Nie zwrócili uwagi na to, że od jakiegoś czasu przygląda im się kilku mężczyzn. Mieli może po czterdzieści parę lat. Obserwowali ich ze stolika przy którym siedzieli, wymieniając co chwile jakieś uwagi miedzy sobą. W końcu, gdy Paweł z Joanna siedzieli odpuszczając sobie kolejny taniec, jeden z nich podszedł do ich stolika.
- Można panią prosić? - zapytał uprzejmie.
- Tak, oczywiście - Joanna spojrzała na syna - posiedzisz chwilkę?
- Dobrze.
Poszli na parkiet. Leciał jakiś szybki, melodyjny kawałek. Paweł obserwował mamę tańczącą z tym mężczyzną. Teraz dopiero zauważył, że jest jedną z atrakcyjniejszych kobiet na sali. Tańczyła z niezwykłą gracją, jej sposób poruszania się mógłby określić nawet jako kokieteryjny, prawie seksowny. Wcześniej, gdy z nią tańczył nie zauważył tego. Zobaczył to dopiero teraz obserwując ją z boku. Muzyka się skończyła i mama z tym panem wracali do stolika. Wtedy podszedł do nich drugi z tamtej grupy mężczyzn. Jak Paweł się domyślał tym razem on poprosił mamę do tańca. Zgodziła się. Kolejny skoczny kawałek. Paweł zaczął się już niecierpliwić. Siedział popijając piwo i obserwując swoja mamę w intrygującym tańcu. Czekał aż wróci do stolika. Kiedy jednak po skończonym tańcu sytuacja się powtórzyła i trzeci mężczyzna ja poprosił, Paweł czuł już mocny nacisk na pęcherz. Wypite piwo dawało o sobie znać. Postanowił, że pójdzie do ubikacji. A jak wróci, to on ją poprosi do tańca. W ubikacji była kolejka, wiec wrócił dopiero po dłuższym czasie. Nie widział mamy na parkiecie. Powiódł wzrokiem po sali i zobaczył ją siedzącą przy stoliku w gronie mężczyzn, z którymi tańczyła. Poszedł wiec do nich. Zauważył, że postawili jej drinka.
- O! Paweł przysiądź się proszę. Poznajcie mojego syna.
- To twój syn? (przeszli już na ty). Myśleliśmy, że znalazłaś sobie takiego młodego kochanka.
- Dajcie spokój. Czy wyglądam na taką?
- Wyglądasz na kobietę która kwitnie, promienieje i potrzebuje rozrywki. A taki młody, pełen wigoru mógłby dać rozkosz niejednej kobiecie.
Joanna zaczerwieniła się. Nigdy nie myślała w ten sposób o swoim synu. A tym bardziej nie rozmawiała o tym z obcym mężczyzną. Bardziej jednak zawstydziła się, że jej syn to słyszy.
- Chodź Paweł, zatańczymy - chciała zmienić temat.
Poszli na parkiet. Teraz jednak Paweł już inaczej z nią tańczył. Inaczej na nią patrzył. Patrzył jak na kobietę, nie jak na matkę. Podnieciła go ta rozmowa. Poza tym alkohol robił swoje, powoli puszczały hamulce, patrzył na jej zgrabne nogi, brzuszek, talię i piersi. Miała jeden guziczek bluzki więcej rozpięty niż przedtem. Czyżby to był tylko przypadek? Muzyka się skończyła i wrócili do stolika. Tu czekały już na nich nowe drinki. Mężczyźni zaczęli opowiadać dowcipy. Najpierw niewinne, później coraz bardziej pikantne. Joanna śmiała się. Paweł był zmieszany. Obserwował siedzących z nimi mężczyzn. Zauważył, ze coraz natarczywiej wpatrują się w jej dekolt. Ci co siedzieli po jej bokach, raz po raz niby przyjacielskim gestem obejmowali ją w ramionach, w pasie. W pewnej chwili jeden z nich ponownie poprosił Joannę do tańca. Poszli.
- Masz fantastyczną matkę - odezwał się siedzący najbliżej Pawła mężczyzna.
- Tak, też tak uważam - odpowiedział chłopiec nie bardzo jednak wiedząc do czego tamten zmierza.
- Mieszkacie razem. Na pewno miałeś wiele okazji aby widzieć ją w ciekawych sytuacjach.
- Nie rozumiem...
- No, wiesz o co mi chodzi... Na pewno widzisz ją czasami w skąpym stroju... w piżamie... może w bieliźnie... a może...
- Hej, mały - wtrącił się drygi siedzący naprzeciw nich - powiedz po prostu, często widzisz ją w bieliźnie? Jak wygląda?
Pawła na moment zamurowało. Nie spodziewał się takiej rozmowy z obcymi facetami. Myślał, że będą rozmawiać o samochodach, może o sporcie, albo i czymś innym równie nudnym. Ale ta rozmowa... Normalnie by z nimi tak nie rozmawiał, ale teraz, gdy był już po dwóch piwach...
- No, czasami ją widzę w bieliźnie... jak chodzi po domu... - usłyszał swój głos.
- Chodzi normalnie po domu w bieliźnie? - nie mogli uwierzyć.
- Nie, przechodzi tylko czasami z sypialni do łazienki i z powrotem. Jak mam otwarte drzwi od swojego pokoju, to ją widzę.
- I nie krępuje jej to?
- Krępuje się. Przemyka wtedy szybko. Tylko wtedy, gdy późnym wieczorem udaję że śpię, nie krępuje się, idzie powoli.
- No, no... - mężczyźni słuchali z zaciekawieniem - a jaką nosi bieliznę?
- Najczęściej białą. Białą, koronkową, albo z takiej prześwitującej siateczki..
- No, to sporo na pewno widzisz, prześwituje, co?
- Tak, koronka nie bardzo, ale ta siateczka... widać wtedy dość dobrze jej... - czuł, że podnieca go ta rozmowa, ale tego słowa nie mógł wymówić przy nich.
- Co widać? Jej sutki? Sutki, suteczki? Cycuszki? Czy ma duże sutki?
- Tak, są duże - był coraz bardziej podniecony - a czasami tak sterczą. Bardzo mocno.
- To znaczy, że jest podniecona, wiedziałeś o tym?
- Tak - kiwnął głową.
- Jeżeli wychodzi z sypialni z takimi sutkami to tata musiał ją wcześniej popieścić- stwierdził trzeci, do tych czas milczący mężczyzna.
- Albo sama się popieściła, a co, nie może?
- Może, oczywiście. Kurcze, dałbym, wiele, żeby popatrzeć jak się pieści.
Paweł milczał. Przysłuchiwał się tylko rozmowie zerkając od czasu do czasu na tańczącą mamę. Nie była świadoma, o czym oni tu rozmawiają. W pewnej chwili zauważył, że taniec się skończył i mama ze swoim partnerem wraca do stolika. Co teraz? Czy zmienią temat rozmowy? Nie musieli. Joanna jak tylko podeszła do stolika, od razu została poproszona do kolejnego tańca z następnym mężczyzną.
- Zamęczycie mnie - powiedziała z uśmiechem spoglądając na syna. Chciała sprawdzić, czy dobrze się bawi. Gdyby tylko wiedziała jak dobrze... Patrząc na nią w tej chwili podświadomie wyobraził ją sobie w samej bieliźnie. Poczuł przyjemne mrowienie w kroku. Joanna oddalała się na parkiet za trzymającym ją za rękę mężczyzną. Trzymali się za rękę???!!! Paweł poczuł, że coś się zaczyna dziać nie tak
.
Zamówiono kolejną porcję drinków. Paweł zauważył, że doi kieliszka mamy wsypali jakiś proszek.
- Hej co robicie - próbował protestować.
- Uspokój się. To tylko na rozluźnienie i odprężenie. Taki lekki narkotyk.
- Kto wie, może jak mama to wypije to będzie tu siedzieć razem z nami i sama opowiadać o swojej bieliźnie. Chciałbyś tego? Po tym napoju człowiek się wyluzowuje. Pękają bariery. Jest lepsza i swobodniejsza zabawa.
Nie dodali, że to była mieszanka narkotyku z afrodyzjakiem. Lepiej niech ten mały nie wie za dużo. Mógłby popsuć zabawę. A zanosiło się na doskonałą zabawę...
- Na czym to skończyliśmy? Acha, na bieliźnie twojej mamy. Ma tyko białą?
- Nie. Ma też czerwoną, niebieską. I czarną. W czarnej wygląda ekstra.
- Ooo. Z pewnością. Już to sobie wyobrażam...
- No dobrze, a widziałeś kiedyś coś więcej?
Paweł pociągnął łyk ze swojego drinka. Nadszedł czas na to, co chciał im powiedzieć już od jakiejś chwili.
- Kilka razy widziałem jak przechodzi korytarzem w samych majtkach. - Był dumny, że to on podsyca atmosferę. To on w tej chwili jest w centrum uwagi. Ci faceci słuchają go jak zaklęci. Nie przerywają.
- Gdy to było w dzień, to przebiegała szybko korytarzem z łazienki do pokoju. Ręce miała skrzyżowane na piersiach więc nic nie widziałem.
Cisza. Nikt mu nie przerywał.
- Ale dwa razy było to późnym wieczorem. Myślała chyba że śpię, bo szła sobie spokojnie. Powoli.
- I co? Widziałeś jej piersi całe? Dokładnie?
- Tak. Przez chwilę, ale dokładnie.
- Na pewno ma cudowne piersi. Już teraz z resztą widać przez tą bluzeczkę, no nie?
Wszyscy w tym momencie popatrzyli przez moment na tańczącą Joannę. I czym pomyśleli?
- A coś więcej? - temperatura rozmowy zaczęła się niebezpiecznie zbliżać do wrzenia.
Paweł spojrzał pytająco. Miał jeszcze coś w zanadrzu ale chciał ich trochę przetrzymać.
- Widziałeś coś więcej. Bez majtek? Widziałeś ją nago?
- ...
- Musiałeś ją widzieć w łazience, albo w sypiali... Przyznaj się.
- Widziałem jak się kąpie. W wannie.
- No i...
- Wtedy widziałem ją nagą. Zupełnie. Wycierała się ręcznikiem stojąc przodem do drzwi. A ja ją podglądałem przez dziurkę.
- Nooo. I jak? Jaką ma cipkę. Widziałeś jej cipkę?
Paweł poczuł, że jego podniecenie przekroczyło kolejny stopień.
- No, za dokładnie to nie widziałem. Ale ma mały zarost. Starannie przycięty. Malutki. Ma cudowny brzuszek, gładkie podbrzusze. I fantastyczne uda.
...cisza...
Każdy przez moment zatopiony był we własnych myślach.
- No, to zaraz nam powiesz, że w nocy jak spała wymacałeś ją pod pościelą...
- Nie, aż tak nie było - Paweł uśmiechnął się, żałując prawdopodobnie, że nie było takiej okazji.
- Ale i tak widziałeś dużo więcej od nas. Szczęściarz.
Właśnie skończył się kolejny muzyczny kawałek i Joanna wróciła do stolika.
- Boże, jaka jestem wymęczona - sięgnęła po swój kieliszek. Wypiła mały łyk. - Już? Przecież jeszcze cała noc przed nami.
- Mam tu z wami tańczyć do rana? O nie. Na to nie liczcie.
- No, nie musimy ciągle tańczyć - odezwał się jeden z mężczyzn dwuznacznie.
- A co byście chcieli robić?
- A jak myślisz? Co mogli byśmy robić całą noc z tak atrakcyjną kobietą jak ty? - pojęła aluzję i zaczerwieniła się.
A Paweł przekroczył kolejny stopień swojego podniecenia. Właśnie wyobraził sobie mamę leżącą w bieliźnie na łóżku, pomiędzy tymi mężczyznami, dobierającymi się do niej. O Boże. Zaczynało się robić niebezpiecznie i ciekawie zarazem.
Joanna upiła duży łyk alkoholu, chcąc ukryć zakłopotanie.
- Niedługo i tak zamykają ten lokal - próbowała znaleźć usprawiedliwienie dla zakończenia wieczoru.
- Nie szkodzi. Mamy wynajęte pokoje na piętrze. Możemy się tam przenieść z naszą imprezę.
- Nie, nie. Dziękujemy, ale będziemy musieli już z Pawłem iść.
- Hej, posiedźcie jeszcze trochę. Chociaż do zamknięcia lokalu. To tylko godzinka.
- Dobrze. Posiedzimy do końca. Ale potem do domu - upiła jeszcze jeden łyk swojego wzmocnionego drinka.
Mężczyźni wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- Wobec tego Asiu chodźmy zatańczyć. Dopij tylko drinka - odezwał się jeden z nich.
Wypiła do dna i poszli na parkiet.
Rozmowa przy stoliku powróciła do tematu - damska bielizna. Nie rozmawiali już jednak o bieliźnie Joanny, tylko ogólnie. Paweł więc nie włączał się do rozmowy. Przysłuchiwał się tylko, zerkając od czasu do czasu na tańczącą mamę. Właśnie leciał jakiś wolny kawałek i mama kołysała się wtulona w prowadzącego ją partnera. Paweł pomyślał, że chciałby teraz z nią tak zatańczyć, wtulić się mocno w jej ramiona. Taki taniec to dobry pretekst aby się do niej zbliżyć, aby czuć bliskość jej ciała. W pewnej chwili zauważył coś jakby tamten facet próbował ją pocałować. Paweł przypatrzył się. Tak, teraz widział wyraźnie. Tamten szukał ustami ust mamy, a ona odwracała głowę. Pocałował ją więc w policzek. Innym razem w szyję. Jednocześnie jedną z rąk, które do tej pory trzymał na jej plecach zaczął zsuwać w dół. Był już na jej pasie i schodził jeszcze niżej. Powoli wsuwał się na jej pośladki. Paweł widział, jak mama zaaferowana próbowała coś mu powiedzieć, ale wtem on nagłym ruchem głowy dopadł w końcu jej usta i zamknął je gorącym pocałunkiem. Paweł nie wierzył własnym oczom. Oto jego mama całuje się z obcym facetem. Całował ją długo i namiętnie. W międzyczasie chwycił w dłoń jej pośladek, przyciągnął jej biodra do siebie i zaczął ją pieścić. Trzymał ją mocno w swych objęciach.
- Patrzcie jak Janusz sobie poczyna - ktoś ze stolika również zauważył akcję.
- No, najwyższy czas. Jest taka gorąca. Jeszcze trochę i będzie gotowa - Paweł nie bardzo wiedział o czym mówią.
Tamten na parkiecie nie przestawał obściskiwać Joanny. Wyswobodziła co prawda usta na chwilę, ale tylko po to aby zaczerpnąć powietrza. Po chwili znów pogrążyli się w pocałunku. Jego dłoń nadal buszowała po jej tyłeczku. Powoli muzyka się kończyła.
- Panowie, kto następny?
- Ja, jeden z nich wstał od stolika. Pokażę wam jak się rozpala taką kobietę.
- Jej nie trzeba rozpalać. Ona już cała płonie.
Joanna z wypiekami na twarzy podeszła ze swoim partnerem do stolika. Paweł zauważył, że trzymali się za ręce. Joanna spragniona, sięgnęła tylko po kolejnego drinka, który w międzyczasie został zamówiony i "przyprawiony", po czym z kolejnym partnerem poszła na parkiet.
Tym razem wszyscy uważnie ich obserwowali. Znowu leciał wolny kawałek. Na początku mężczyzna po prostu ją objął. Zaczęli się kołysać w takt muzyki. Po chwili jednak jego dłonie z jej pleców zsunęły się na tyłeczek. Chwycił oba pośladki w dłonie i przycisnął do siebie. Paweł pomyślał, że facetowi na pewno już stanął (on był już podniecony), a ona czuje go teraz na swoim podbrzuszu. Pocałował ją namiętnie w usta. Tym razem nie protestowała. Czyżby to przez te drinki? Facet buszował po jej pupci w najlepsze, podciągając powoli jej spódniczkę. Ona nie świadoma tego nie protestowała. Już widać było jej uda w całej okazałości. Fantastyczne, zgrabne, lekko opalone. Paweł myślał, że zaraz jej spódniczka pójdzie jeszcze wyżej i zobaczą jej majtki. Tak się jednak nie stało. Zamiast podciągać jeszcze wyżej tamten wsunął jedną dłoń pod jej spódniczkę. Spódniczka opadła na tyle, na ile pozwalała jej wsunięta do środka doń. Druga ręka powróciła na plecy Joanny, aby ją przytrzymać. Mężczyzna przewidział, że kobieta będzie próbowała się wyrwać. Trzymał ją mocno. Joanna poczuwszy jego dłoń na swoich majtkach chciała to przerwać, ale na próżno. Był silniejszy od niej. Dodatkowo była osłabiona alkoholem i narkotykiem. A poza tym była też podniecona. Chciała, czy nie, ale zabiegi mężczyzn ją podniecały. Coraz bardziej. Teraz ten obcy facet miał dłoń zaledwie kilka centymetrów od jej intymnej szparki zarezerwowanej do tej pory wyłącznie dla męża. I poczynał sobie jeszcze śmielej. Próbował wsunąć się pod jej majtki, i chwycić nagi pośladek. Częściowo mu się to udało. Nie mogła protestować, nie mogła nic mówić, gdyż tamten cały czas ją całował. Wsuwał jej do usta dodatkowo język i penetrował jej wnętrze. Nie miała wyjścia jak się poddać i dać porwać fali emocji. Kończyła się kolejna piosenka.
- Gorąca jest, nie ma co. Fantastyczna pupcia. Dotknąć taką to sama rozkosz, nie próbowałeś tego? - to pytanie skierowane było do Pawła.
- Nie - odpowiedział zaczerwieniony znowu Paweł.
- Możesz spróbować teraz. Taniec to najlepsza okazja do tego. Tu pozwoli ci na więcej niż normalnie. Poza tym wypiła już sporo. Zatańcz z nią następny kawałek. Zobaczysz, że będziesz mógł ją wymacać.
Nim Paweł zdążył ochłonąć, Joanna podchodziła do stolika ze swoim partnerem.
- Teraz Paweł chciałby z tobą zatańczyć - nie dali mu wyboru. Wypchnęli ich parkiet
- Zobaczymy, czy ten mały zaskoczy. To dopiero byłaby zabawa.
Znowu leciał wolny kawałek. Paweł objął mamę w talii i przytulił do siebie. Ona zarzuciła mu ręce na szyję. Poczuł jej ciepło, jej zapach. Przycisnął ją mocniej. Chciał poczuć dotyk jej piersi na swoim ciele. Chwilę tak tańczyli. Po czym Paweł zaczął zsuwać ręce w dół tak jak to widział przed chwilą. Powoli, powolutku aby nie nabrała podejrzeń. Był już na połowie jej pośladków. I niżej. I niżej. Nie reagowała. Była już mocno odurzona. Miał już całe pośladki w dłoniach. Cudowne. Zsunął dłonie jeszcze niżej i chwycił pupę już prawie od dołu, tuż przy udach. Jednak delikatnie. Pocałował ją w policzek.
- Co ty robisz? - wyszeptała mu w końcu do ucha sennym głosem.
- ...nic...ćśśś... - uspokajał ją. Nie mógł się już oprzeć. Złapał ją mocno za pośladki i przyciągnął do siebie. Miał już wzwód. Poczuł na swoim członku ciepło jej brzuszka.
- Hmmmm - próbowała protestować. Zaczął śmiało wodzić dłońmi po jej tyłeczku.
- Przestań, proszę - wyszeptała.
Nie była zła, nie wyzwała go, tylko prosiła, aby przestał. Paweł przekonał się, że rzeczywiście teraz ma jedyną okazję na tysiąc. Kto wie kiedy trafi się taka następna. Przestał, ale tylko na moment. Postanowił działać dalej. Wymyślił coś zupełnie innego. Tańczyli w delikatnym uścisku. Paweł trzymał dłonie na jej plecach. Ona głowę oparła mu na ramieniu. Powoli przesuwał dłonie w górę na jej ramiona całując delikatnie jej szyję. Nie protestowała. Po drodze wyczuł sprzączkę stanika. To był dodatkowy, podniecający bodziec dla takiego młodego chłopca. Lewą dłoń trzymał nadal na jej plecach, odsunął się nieco od niej i prawą zsuwał z ramion w dół na klatkę piersiowa. Cały czas odwracał jej uwagę pocałunkami składanymi na jej szyi. Prawa dłoń nieubłaganie sunęła ku jej piersi. W końcu dotknął krawędzią dłoni jej sutka. Był sztywny. Sterczący.
- Jest podniecona - pomyślał.
Teraz szybko, aby mu nie przerwała, zsunął dłoń niżej i położył całą na piersi. Szybko wziął jej pierś w całą dłoń i zaczął pieścić. Cudowna, duża, miękka, podniecająca. Jednocześnie pocałował ją w usta. Joanna jakby w pierwszej chwili nie zorientowała się co się stało. Po chwili zaskoczenia podczas której Paweł delektował się jej miękkością i jej ciepłem próbowała znowu protestować. Ale Paweł znowu skutecznie zamykał jej usta coraz namiętniejszym pocałunkiem. Co prawda broniła się ale słabo, nieskutecznie. Paweł mógł wiec bez większego wysiłku kontynuować swoje zabiegi. Chwilę zastanawiał się, czy rozpiąć jej dwa guziczki bluzki i wsunąć dłoń pod bluzkę, czy też zjechać w dół, pod spódnicę i dotrzeć do jej... Kątem oka sprawdził, czy nie stali się obiektem zainteresowania innych par tańczących obok, ale nie. Na parkiecie było ciemno, a inni byli zajęci tańcem. Wybrał pierwszy wariant. Zamiast rozpiąć dwa guziki, rozpiął tylko drugi i przez tak powiększone rozpięcie bluzki wsunął dłoń. Położył ją na jej żebrach, tuż pod piersią.
- Patrzcie, patrzcie na młodego. Jak sobie poczyna - mężczyźni przy stoliku pomimo półmroku widzieli to, co chcieli ujrzeć.
Joanna protestowała, ale jakby od niechcenia. Przesunął więc dłoń w górę. Powoli, powolutku, delektując się tą chwilą, wsuwał dłoń na jej pierś. W końcu ujął całą miseczkę stanika. Teraz wyraźniej czuł jej sterczący sutek. Joanna, czerwona z podniecenia i emocji na twarzy zaczerpnęła duży łyk powietrza.
- Ty mały świntuchu! - wyszeptała do ucha z oburzeniem - korzystasz z okazji? Chcesz mnie całą wymacać?
- Masz cudowne ciało, dotykać ciebie to sama rozkosz - był coraz odważniejszy. - No już dobrze, wystarczy - chciała zakończyć ten incydent.
- Już, już, zaraz - uspokajał ją i widząc, że okazja zbliża się ku końcowi postanowił sytuację wykorzystać do końca.
Nie bacząc już na nic wsunął dłoń pod miseczkę jej stanika chwytając jej nagi biust. Był cudownie miękki, delikatny i gorący. Z miękkością biustu kontrastował sztywny i sterczący sutek. Tego było już za wiele. Joanna głośno dysząc z podniecenia chciała się energicznie wyswobodzić. Ale chłopiec wzorem poprzednich mężczyzn chwycił ją mocno i przytrzymał. Przycisnął do siebie drugą ręką. Trochę bokiem, tak aby mógł swobodnie trzymać nadal jej nagą pierś. Zaskoczona taki obrotem sprawy i bezczelnością syna prawie nie broniła się. Była z resztą coraz bardziej podniecona. A Paweł idąc dalej wsunął zgiętą w kolanie nogę między jej uda. I do góry. Ocierał się nogą o jej wewnętrzną powierzchnię ud. Były takie cudowne i takie gorące. I wyżej i wyżej. Prawie tracił równowagę stojąc na jednej nodze. Ale chciał za wszelką cenę dotrzeć do jej krocza. Otrzeć się kolanem o jej rozpaloną już na pewno muszelkę. Chciał poczuć jej ciepło. Taka okazja może się już nie powtórzyć. Joannie udało się jednak wyswobodzić. Chwyciła jego dłoń w nadgarstku i wyjęła ją spod swojej bluzki.
- Ty świntuchu - miał wrażenie, jakby jej oburzenie było udawane. Piosenka dobiegała końca. Poprawiła ubranie i chwiejnie poszła w stronę stolika.
Mężczyźni przy stoliku widzieli większość zabiegów Pawła. Siedzieli teraz w milczeniu, obserwując zbliżającą się kobietę z zagadkowymi uśmiechami na twarzach. Joanna usiadła. Pozwolono jej jednak tylko dopić drinka, po czym tym razem dwoje z nich wyciągnęło ją na parkiet.
- Hej, co jest? - zdziwiła się.
- Chodź. Nie tańczyłaś nigdy z dwoma partnerami? Mówię ci, spodoba ci się.
Joanna nie odpowiedziała. Oni z reszta nie czekali wcale na jej zgodę. Po prostu zaciągnęli ją w ciemny kąt sali i zaczęli się kołysać w takt muzyki z nią w środku. Oczywiście nie kończyło się tylko na samym tańcu. Dwie pary dłoni zaczęły pieścić jej ciało, szyję, ramiona, plecy, piersi, brzuch, biodra, pośladki. Docierali tez bez zahamowań na jej podbrzusze. Ciągle jednak przez ubranie. W pobliżu inne pary też śmielej sobie poczynały, więc nie wzbudzali dużej sensacji. Paweł siedząc przy stoliku widział mamę, która przymknęła oczy i poddała im się. Widział jak pieszczą jej piersi, te cudowne pełne piersi, które jeszcze przed chwilą on pieścił. Widział, jak powoli ale systematycznie jej spódniczka pnie się w górę. Odsłaniała coraz wyżej jej cudowne nogi. Już odsłaniała połowę jędrnych ud. Już była wyżej, wyżej. Jeden z nich, albo obaj musieli systematycznie podnosić ją w górę. Joanna chyba tego nie czuła. I wreszcie Paweł (a także prawdopodobnie inni którzy obserwowali te scenę) zauważył biały skrawek jej majtek. Z czasem większy i większy. Aż prawie całe majtki były widoczne. To był wspaniały widok. Jędrnych, zgrabnych ud poruszających się z gracją, nawet z perwersją w rytm powolnej muzyki, złączonych cienkim białym paskiem materiału, znikającym w głębi jej rozkosznych krągłości. Wprost emanowała erotyzmem. Niejeden chciałby teraz wsunąć dłoń pod ten materiał, dotrzeć do jej muszelki i pieścić ten wspaniały skarb. Paweł miał już mocny wzwód. A oni rozpięli jeszcze kolejny guziczek jej bluzki. I dobrali się do tych cudownych piersi w białym koronkowym staniku. Pocałunkom, lizaniom i pieszczotom nie było końca.
- No chyba wystarczy - zadecydowano przy stoliku - Bierzemy ją na górę.
- A co z małym?- mężczyźni spojrzeli na Pawła.
- Chłopcze, zaraz zamykają ten lokal. Musisz iść do domu. - Ale ja...
- No co, mały? Chcesz iść z mamą? Wybij to sobie z głowy. To nie są zabawy dla chłopców takich jak ty. Masz jeszcze na nie czas. Paweł miał nadzieję, że go zabiorą z sobą. W końcu bawił się tak dobrze razem z nimi. Domyślał się, że teraz rozpocznie się najciekawsza część wieczoru. A tu taka decyzja. Był wściekły. W pierwszej chwili pomyślał, że musi ostrzec mamę, że ci tutaj coś knują. Ale z drugiej strony świadomość, że ona znajdzie się w pokoju sam na sam z kilkoma nagrzanymi facetami była zbyt podniecająca, aby zepsuć taką chwilę. Postanowił tylko, że za wszelką cenę musi też tam być.
Wtedy muzyka się skończyła. Joanna i jej partnerzy stanęli. Spódniczka Joanny opadła zasłaniając jej wspaniałe, kuszące kształty. Mężczyźni, z którymi tańczyła, kolejno dziękowali jej za taniec gorącym pocałunkiem składanym na jej ustach. Widać było w ich spodniach charakterystyczne wybrzuszenia. W końcu wszyscy ruszyli w kierunku stolika. Joanna sprawiała wrażenie zdezorientowanej rozwojem wypadków. A może była po prostu zbyt odurzona. Tego Paweł nie wiedział. Podeszli wszyscy do stolika.
Po chwili usiedli przy stole, a jeden z nich chwycił Joannę w pasie i posadził sobie na kolanach. Nie zaprotestowała. Siedziała teraz bokiem do niego. Dla utrzymania równowagi zarzuciła mu jedną rękę na szyję. Drugą sięgnęła po kolejnego drinka. Facet jedną ręką obejmował jej kibić, drugą położył na kolanie.
- Dopij drinka i chodźmy na górę.
- Nnna górę? Popo co? - Joanna mocno odurzona nie pamiętała już poprzedniej rozmowy.
- Mamy kilka fajnych płyt. Posiedzimy. Posłuchamy muzyki.
- Muzzzyki? Chceeecie słuuuchać zee mną muuuzyki? - słowa wypowiadała już z trudnością.
- Nie, chcemy się z tobą pieprzyć.
Roześmiała się potraktowawszy to jako dobry żart.
- Mówiliśmy Pawłowi, żeby poszedł do domu. Niedługo do niego przyjdziesz.
- Za jakieś pół godziny.
- Taak. Paawełku, idź doo domu. Iidź spać. Jaa tam przyyjdę.
- Mamo, chcę iść z wami. - próbował coś wywalczyć.
- Paweł, proszę - odparła tym razem tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dobrze - pomyślał ze złością - idź więc, idź i przekonaj się o co im naprawdę chodzi.
Wstał nadąsany od stolika i skierował się do drzwi. Odchodząc zauważył, że dłoń mężczyzny leżąca do tej pory na kolanie mamy zaczyna wsuwać się po udzie pod spódniczkę.
- Masz ochotę troszkę poszaleć z nami? - usłyszał jeszcze za plecami pytanie do mamy.
- Hej! Jjjestem mężatką. Nnie zapominajccie.
- Nie zapominamy. Ale to nie przeszkadza w słuchaniu muzyki, prawda?
Żadna siła nie zmusiłaby go teraz aby pójść do domu spać.
Gdy tylko oddalił się od stolika, towarzystwo przestało się nim interesować. A on zrobił kółko między stolikami i przysiadł się przy pustym sąsiednim stoliku. Tamci go nie zauważyli, bo siedział częściowo zasłonięty przez stojący pomiędzy nimi kwietnik. Stąd Paweł nie widział co prawda szczegółów, ale po chwili zauważył, że mama przeciąga się, pręży, mocniej objęła mężczyznę u którego na kolanach siedziała i odrzuciła głowę do tyłu w geście odprężenia. To tamten prawdopodobnie dotarł dłonią do jej krocza i teraz ją pieści. Ciekawe, czy przez majtki, czy posunął się dalej. Widząc to pozostali mężczyźni nie czekali już dłużej. Wstali od stolika. Joanna ze swoim kompanem również. Całe towarzystwo skierowało się ku klatce schodowej. Joanna szła chwiejąc się lekko, podtrzymywana po bokach przez dwóch z nich. Paweł ostrożnie poszedł za nimi. Gdy wyszli na korytarz, skierowali się ku schodom. Ci po bokach Joanny teraz już bezceremonialnie wsunęli jej ręce pod spódniczkę i zadarli ją do góry. Paweł skradający się za nimi zobaczył znowu pupę mamy w koronkowych majtkach w całej okazałości. Każdy pieścił jeden pośladek. Idąc takim korowodem weszli na piętro i podeszli do jednego z pokoi. Po chwili zniknęli za jego drzwiami. Po dłuższej chwili Paweł podbiegł do nich i delikatnie nacisnął na klamkę. Zamknięte. Zamknęli się od środka. No to teraz się do niej dobiorą. A on?! Jak ma się tam dostać?!
Błyskawicznie wpadł na pomysł. Zbiegł szybko na parter, wybiegł na zewnętrz i spojrzał na budynek. Balkony! Są balkony! Podbiegł do tego, który był pod pokojem w którym była jego mama i zaczął się wspinać po delikatnej kratce. Nie baczył wcale na to, że może w każdej chwili spaść. Chciał tylko jak najszybciej zajrzeć do pokoju, zobaczyć co tam się dzieje. W końcu udało mu się wejść na tamten balkon. Przykucnął. Drzwi były uchylone. Słyszał dochodzącą wolną muzykę. Mężczyźni siedzieli na kanapie i w fotelach, a na środku pokoju mama tańczyła w takt tej muzyki.
- Hej! Złotko! - zawołał jeden z nich - fantastycznie tańczysz. Czy mogłabyś rozpiąć bluzeczkę?
Joanna wyraźnie rozbawiona omiotła zalotnym spojrzeniem wszystkich mężczyzn.
- Oocho! Co to, to nie.
- No dalej. Nie daj się dłużej prosić. Tylko bluzeczkę i spódniczkę. Masz fantastyczną figurę.
- No dobrze, ale tylko bluzeczkę - Paweł nie wierzył własnym uszom.
- Do samej bielizny - targowali się.
Usadowił się wygodniej, przeczuwając rozpoczynającą się zabawę. A Joanna powolutku, kołysząc się w takt muzyki rozpięła po kolei wszystkie guziczki bluzki. Wyciągnęła ją ze spódnicy, po czym odwróciła się tyłem do widzów.
- No dalej, kotku. Dalej - zachęcali ją.
Zdjęła bluzkę i odrzuciła ją na bok. Odwróciła się przodem do mężczyzn, ale ręce miała wstydliwie skrzyżowane na piersiach.
- No, dalej. Pokaż nam te brzoskwinki.
- Śmiało. Nie masz się czego wstydzić.
Zrobiła co chcieli. Rozłożyła ręce. Uwolnione piersi delikatnie zakołysały się, na tyle na ile pozwalał im na to stanik. Przez delikatną koronkę wyraźnie prześwitywały sutki z dużymi, ciemnymi obwódkami. Joanna wsunęła dłonie we włosy i rozgarnęła je seksownie podpatrzonym na jakimś filmie ruchem.
- Teraz spódniczka. Obiecałaś.
Paweł widział z wypiekami na twarzy i dłonią na swym kroczu jak mama chwyta spódniczkę po obu jej bokach i powoli kołysząc się w rytm muzyki podciąga ją do góry. Znów widok na niezwykle zgrabne uda. Spódniczka wędruje wyżej i wyżej. W końcu zobaczyli białe koronkowe majtki. Ale tylko na moment. Zaraz Joanna opuściła odzienie. Sięgnęła za to do tyłu, do zapinki. Rozpięła ją i powoli zaczęła zsuwać w dół. Obróciła się przy tym ponownie tyłem do mężczyzn. Zobaczyli więc cudowny tyłeczek, okryty delikatną koronką. Materiał wrzynał się między pośladki.
- No proszę, a teraz odwróć się.
Joanna powoli odwróciła się. Stała teraz przed tymi napaleńcami w samej bieliźnie. W dodatku prześwitującej. Oprócz sutków widzieli też delikatny zarost łonowy przez siateczkę jej majtek.
- Stanik, teraz stanik. Uwolnij te swoje cudne brzoskwinki.
- O tym nnnie było mowy. Miało być ddo bbbielizny - zaprotestowała.
- No to ci pomożemy - jeden z kanapy wstał i podszedł do kobiety. Drugi też. Zanim zdążyła uskoczyć, chwycili za jej piersi i zaczęli pieścić. Gorącym pocałunkiem zamknęli jej usta.
- Dalej, bierzcie się za nią - koledzy na kanapie wtórowali im.
- Zdejmijcie z niej te ciuszki. Chcemy ją zobaczyć zupełnie nagą.
Paweł patrzył na to wszystko jak zahipnotyzowany. Jego kutas sterczał już mocno. Dotykał go przez spodnie. Zaraz zobaczy mamę nagą pomiędzy nimi. Długo nie musiał czekać. Jeden z pieszczących ją mężczyzn wsunął dłoń w miseczkę jej stanika i chwycił jej nagą pierś. Musiało jej to sprawić dużą przyjemność, bo głośno westchnęła. To było jak przyzwolenie. Drugi krótkim ruchem zerwał z niej stanik. Drugi biust zakołysał się obnażony. Był cudowny z mocno sterczącym sutkiem. Paweł na balkonie był bliski wytrysku.
- Majtki, zerwijcie z niej majtki - wołano z kanapy. Ten sam facet co zerwał stanik teraz chwycił za gumkę majtek. Drugi zajął się intensywną pieszczotą obu już piersi. Krótki trzask i strzępy majtek zostały w ręce mężczyzny. Teraz widzieli wszyscy wyraźniej tę cudowną, malutką kępkę włosków na jej wzgórku łonowym. Zarost nie zakrywał wiele i widać było też szparkę pod tą kępką, znikającą w głębi między udami. Mężczyzna odrzucił majtki i wsunął dłoń między uda Joanny. Zaczął pieścić jej nagą już cipkę. Joannie wyrwał się drugi głośny jęk rozkoszy. Paweł nie wytrzymał. Widząc to wszystko rozpiął spodnie wyjął swojego ptaszka i onanizował się na całego. Dwaj mężczyźni pieścili ją już na tyle intensywnie, że jęki kobiety były coraz częstsze.
- Dobra, rżniemy ją. Połóżcie ją na łóżku - jeden z facetów siedzących do tej pory na kanapie wstał. Był zupełnie nagi (kiedy on się rozebrał?). Jego czerwony penis sterczał w olbrzymim wzwodzie. Paweł się zląkł. Nigdy nie widział co prawda penisa dorosłego mężczyzny, ale ten wydał mu się wyjątkowo wielki. Czy nie zrobi mamie krzywdy? Facet podszedł do łóżka, gdzie tamci dwaj ułożyli już Joannę na wznak. Pochylił się i rozłożył jej nogi szeroko. Musiał mieć cudowny widok na jej cipkę. Paweł z miejsca gdzie był nie widział dobrze. Ale i tak wiedział co za chwilę się wydarzy. Tamten usadowił się między nogami jego mamy i po krótkiej chwili, bez zbędnych ceremonii wykonał gwałtowny ruch biodrami. Ciało Joanny drgnęło. Ona sama wydała przeciągły jęk.
- A więc stało się - pomyślał Paweł - naprawdę ją pieprzą. Wiedział ponad wszelką wątpliwość, że w tym momencie facet wykonujący rytmiczne ruchy biodrami rżnie jego mamę, że ten jego olbrzymi penis posuwa we wnętrzu jej delikatnej cipki. Mama jęczała za każdym jego ruchem. Ręce miała rozłożona na boki. Jej pełne piersi podskakiwały w rytm ruchów tamtego. Zamknęła oczy i odchyliła głowę. Przez otwarte usta łapczywie łapała powietrze, jak ryba wyjęta z wody. Tego już Pawłowi było za wiele. Potężny orgazm wstrząsnął jego ciałem. Wytrysnął silnie przed siebie spryskując spermą ścianę balkonu. Z całej siły stłumił jęk, aby go nie wykryli. W międzyczasie tamten też doszedł. Jęknął i sapnął głośno.
- O taaak cipko. O taak. Masz to czego chciałaś. Aaaach. - rżnął ją mocno i szybko. Joanna wiła się pod nim bezbronna. Jęk jaki wydała świadczył, że również doświadczyła orgazmu. Ten obcy mężczyzna rozpalił ją do ostateczności. Wszystkiego dopełnił gorący strzał spermy jaki poczuła w swojej cipce. Poczuła, jak wilgotny żar rozlewa się w jej wnętrzu wypełniając ją całą. Jeszcze chwilę posuwał ją, po czym zsunął się z Joanny robiąc miejsce kolegom.
Podeszło dwóch na raz. To byli ci, którzy ją niedawno rozebrali z bielizny. Jeden położył się na niej tak jak jego kolega przed chwilą. Krótki i zdecydowany ruch jego bioder oraz reakcja kobiety świadczyły o tym, że wszedł już w jej cipkę swoim penisem. W takiej pozycji chwycił mocno Joannę i przeturlał się z nią przez bok. Teraz ona leżała na nim. O to mu chodziło. Miała doskonale wypiętą pupcię. Od tyłu podszedł ten drugi. Paweł widział też jego sterczącą lancę. Była nieco mniejsza od tego pierwszego. Chwilę ocierał się o jej pupcię, po czym zaczął w nią wchodzić. Powoli, powolutku. Raz za razem Joanna jęczała za każdym jego ruchem. Gdy wszedł dostatecznie głęboko zgrali oboje swoje ruchy. Rżnęli ją równocześnie. Całowali i pieścili jej piersi. To był szybki galop. Paweł wpatrywał się w ten układ i podniecenie odżywało w nim na nowo. Bo czyż można siedzieć spokojnie gdy się widzi mamę w kleszczach dwóch obcych mężczyzn jednocześnie. Sapaniom i jękom zdawało się nie być końca. Posuwali ją dość długo. W końcu wytrysnęli po kolei do jej wnętrza. Po chwili wysunęli się z niej, bo następni czekali w kolejce.
Tym razem ustawili ją na łóżku na czworakach. Jeden klęknął z tyłu za nią. Chwycił obiema rękoma jej biodra i przysunął jej wyeksponowany tyłeczek do siebie. Ocierał się przez chwilę swoim sterczącym kutasem między jej pośladkami. W końcu zbliżył go do jej szparki i wbił się w nią na całą długość. Jęk kobiety stłumiony został przez kolejny penis który ktoś inny wsunął jej do ust. Trzymał przy tym ją za głowę. I orgia zaczęła się od początku. Trzy zespolone z sobą ciała drgały w rytmicznych ruchach, jęcząc i sapiąc. Pieścili na zmianę zwisające bezwładnie duże piersi Joanny. Rżnęli ją ostro i po jakimś czasie i oni zostali zaspokojeni. Szparka pełna spermy nie przyjęła kolejnej dawki i ta wyciekła szeroką strugą po udzie Joanny. Ten co zmusił ją do seksu oralnego w trakcie wytrysku wyjął penisa z jej ust i trysnął jej na twarz i włosy. Wszyscy wyczerpani padli na pościel.
Paweł znowu onanizował się na balkonie. Chcąc widzieć dokładniej sceny rozgrywające się w pokoju zbliżył się maksymalnie do drzwi balkonowych. I przez to zauważył go jeden z mężczyzn. Wstał i podszedł do balkonu. To był ten, który jako pierwszy posiadł jego mamę. Jego penis nawet teraz, gdy nie był w zwodzie robił imponujące wrażenie. Otworzył drzwi balkonowe.
- A ty co tu robisz?
- Ja? - Pawła głosik był cichy i drżący - ja tyko patrzę...
- Nieźle się zabawiasz - wskazał na jego obnażonego kutasa - miałeś być w domu. I co ja mam z tobą zrobić?
- Ja tylko patrzę. Proszę, pozwól mi popatrzeć.
Szelmowski uśmieszek pojawił się na twarzy mężczyzny. Postanowił urozmaicić zabawę.
- Wejdź do środka.
Paweł wystraszony wszedł posłusznie.
- Hej, chłopaki, zasłońcie oczy naszej dziewczynce. Ktoś jeszcze chce się zabawić.
- Co? Co się dzieje? - drzwi balkonowe pogrążone były w półmroku i leżąca na łóżku Joanna zauważyła tylko, że ktoś tamtędy wszedł. Nie rozpoznała jednak kto.
Mężczyźni znaleźli gdzieś ciemną chustę. Dwóch podeszło do Joanny i zawiązało jej oczy. Próbowała protestować ale ją przekonali.
- Zobaczysz, będzie ci cudownie, prawdziwa rozkosz. To będzie niespodzianka. Pozostali przy łóżku po bokach Joanny, gotowi w każdej chwili zareagować, gdyby kobiecie przyszło do głowy zerwać opaskę z oczu. Joanna klęczała na łóżku wyczekująco. Niepewna, co ma się za chwilę wydarzyć. Wyglądała niezwykle ponętnie. Zmierzwione włosy rozsypane w erotycznym nieładzie. Pełne piersi po przeżytych emocjach nie sterczały już tak jak przed chwilą. Jednak nadal powiększone ciemne obwódki wskazywały na gotowość do dalszych pieszczot. Były wręcz spragnione rozkoszy. W miejscu gdzie podbrzusze schodziło rozkoszną krzywizną pomiędzy uda, czernił się niewielki zarost. Szparki nie było widać. Ale i tak całość wystarczyła aby wywrzeć na młodym chłopcu kolosalne wrażenie.
Paweł podszedł w milczeniu do łóżka. Uklęknął na nim i zbliżył się do mamy. Po chwili wahania wyciągnął drżącą rękę w kierunku jej piersi. Dotknął jej. Joanna drgnęła. Dotknął drugi raz i delikatnie chwycił w dłoń. Pieścił przez chwilę. Drugą ręką dotknął jej twarzy. Palcami dotknął jej ust. To tu przed chwilą wytrysnął jeden z penisów. Łapczywie chwyciła wargami jego palce. Wsunął dwa z nich do jej ust. Zaczęła je ssać. Paweł delikatnie wsuwał je i wysuwał markując kopulację. Widział resztki spermy na jej twarzy. Jednocześnie nie zaprzestawał pieszczot jej biustu. Był taki duży, ciepły a zarazem delikatny. Nie musiał długo czekać aby jej sutek zesztywniał. Urósł i sterczał teraz twardo przed siebie. Paweł widział na twarzy mamy grymas rozkoszy jaką jej sprawia. W końcu uznał, że jest dostatecznie podniecona. Przerwał pieszczoty biustu i zsunął tę rękę niżej. Przesunął się po jej brzuchu w dół. Joanna czując jak się zbliża rozsunęła nogi nieco bardziej ułatwiając mu dostęp do swojej muszelki. Paweł skorzystał z zaproszenia i położył drżącą z emocji dłoń na jej wzgórku łonowym. Kobieta drgnęła i jęknęła. Była gorąca i bardzo wilgotna. Poza tym chłopiec wyczuł spermę dookoła jej szparki. Drżąc pieścił przez moment jej muszelkę. Po chwili delikatnie wsunął w nią jeden palec. Znowu jęknęła. Potem dwa, trzy. Penetrował nieśmiało jej wnętrze cały czas drugą dłonią pieszcząc jej usta. Posuwał ją teraz obiema dłońmi w obie dziurki. Joanna drżała z rozkoszy i ssała zmysłowo jego palce. Oba sutki sterczały już mocno. W pokoju zaległa absolutna cisza. Wszyscy obserwowali tę niesamowitą akcję z zapartym tchem. Paweł czuł, że nie wytrzyma już dłużej. Jego podniecenie było wielokrotnie silniejsze niż tam na balkonie. Zaprzestał i delikatnie popchnął Joannę dając jej do zrozumienia, żeby się położyła na wznak. W międzyczasie błyskawicznie zrzucił z siebie całe ubranie. Joanna podniecona i zaintrygowana rozgrywającymi się wypadkami ułożyła się wygodnie na łóżku. Paweł już całkiem nagi z niesamowicie sterczącym penisem zbliżył się do niej. Poczuła jego obecność. Powoli, powolutku rozłożyła przed nim nogi. Jedną ręką sięgnęła do piersi, drugą do krocza. Zaczęła się pieścić zmysłowo, chcąc rozpalić jeszcze mocniej swojego nowego partnera. Nawet przez myśl jej nie przeszło kim on może być. Paweł widząc palce mamy znikające we wnętrzu jej cudownej cipki nie czekał już dłużej. Uklęknął nad nią. Zbliżył swojego członka do jej cipki. Otarł się o jej okolice. Joanna poczuła to i wyjęła dłoń z cipki. Znalazła jego penisa i chwyciła w dłoń. Paweł myślał że eksploduje. A Joanna poprowadziła jego penisa w kierunku swojej szparki zachęcając aby w nią wszedł. Nie czekał już dłużej. Maksymalnie podniecony w każdej chwili mógł wytrysnąć. A chciał się spuścić w niej. W jej wnętrzu. Wszedł w nią jednym ruchem. Poczuł rozkosz jaką mógł mu dać tylko kontakt z jej gorącą i wilgotną szparką. Była niesamowicie delikatna, rozkoszna. Tak długo na to czekał. Marzył o tym. I oto teraz to się spełnia. Wszedł głęboko. Joanna czując go w sobie uniosła nogi i oplotła nimi biodra swojego kochanka. Zamknęła go w kleszczach i przyciągnęła jeszcze mocniej do siebie. Uniósłszy nieco biodra wyeksponowała się tak, że Paweł wsunął się jeszcze głębiej. Na całą głębokość swojego członka. Był w siódmym niebie. Leżąc na niej czuł dotyk jej cudownych piersi. Na twarzy czuł jej gorący oddech. Pocałował ją namiętnie w usta. Odpowiedziała mu penetrując językiem wnętrz jego ust. Przycisnęła jeszcze mocniej do siebie. Tym razem objęła go również rękoma. Nie mogli się już bardziej zespolić. Paweł jęknął z rozkoszy. Był jak w silnych kleszczach i nie miał za bardzo możliwości ruchu. Jednak ten mały, krótki ruch bioder mógł wykonać. I wykonał. Jeden, drugi, trzeci... Zaczął ją posuwać. Rozkoszy jaką przy tym czuł nie da się opisać słowami. Joanna nie pozostawała mu dłużna. Nie wiedziała dokładnie dlaczego, ale ten oto kochanek rozpalał ją o wiele silniej niż wszyscy poprzedni. Jego penis tak cudownie świdrował jej wnętrze. Za każdym jego ruchem gorąca fala opływała całe jej ciało. Chłonęła jego bliskość całą sobą. Oddała mu się maksymalnie. Nogi, biodra eksponowała tak, aby dać mu jeszcze więcej. Aby mógł wejść jak najgłębiej. Do końca. Do samego końca i jeszcze dalej. Był fantastycznym kochankiem. Jej niezwykle teraz wrażliwe piersi ocierały się o jego tors. Sterczące w erekcji sutki dostarczały jeszcze więcej rozkoszy. Paweł rozluźnił nieco jej uścisk, aby chwycić jej pierś w dłoń. Tego było już jej za wiele. Wydała przeciągły jęk czując nadciągający orgazm. Paweł również jęczał i dyszał ciężko.
Joanna poczuła jego zapach, jego oddech, usłyszała jego głos. To wszystko wydało jej się dziwnie znajome. Pomimo zaleceń błyskawicznie zerwała opaskę z oczu
. - Nie! O Boże! Nieee! - w końcu go rozpoznała.
Maksymalnie zaskoczona znieruchomiała. Szok był dla niej tak wielki, że nawet nie próbowała się wyswobodzić. Paweł przerwał, też poczuł się niepewnie.
- Dalej mały - rozległo się z tyłu - nie przerywaj. Masz ją. Już jest twoja. Rżnij ją. Rozpal ją do czerwoności. Ona tego chce. Potrzebuje tego. Chce, żebyś ją posiadł.
- Prawda cipko? Prawda, że tego chcesz? - mężczyzna podszedł do łóżka, pochylił się i wsunął dłoń między ich splecione ciała. Chwycił pierś Joanny i zaczął ją pieścić. Robił to silnie, ostro. Na twarzy Joanny malował się nadchodzący orgazm.
- Nie, Paweł, nie. Proszę przestań.
Dla Pawła pieszczoty tego faceta drugiej piersi mamy (jedną pieścił on sam) były dodatkowym bodźcem podniecającym. Widział dokładnie, z bliska dłoń obcego faceta na delikatnej cudownej piersi mamy. I ten grymas rozkoszy na jej twarzy. Już więcej nie było mu trzeba. Zaczął ją ponownie posuwać. Teraz już ostro, szybko, mocno. Czerpał z tego maksymalną rozkosz. Dochodził. Dochodził. Pierwsza jednak doszła Joanna. Na krótko przed orgazmem spojrzeli sobie głęboko w oczy. Wyczytał w niej niewysłowioną rozkosz seksualną jakiej była poddawana. Joanna nie zamknęła oczu, gdy gorąca fala zalała całe jej rozkoszne ciało. Po czubki palców. Zesztywniała. Wygięła się w łuk. Gwałtowne skurcze jej pochwy obejmowały ciasno Pawła członek. Dodatkowo go stymulowały. Tego było mu już za wiele. Wystrzelił do jej wnętrza gorącą lawę z siłą wulkanu. Wypełnił jej pochwę swym nasieniem nie przestając ani na moment jej posuwać. Odnalazł jej usta i ponownie gorąco pocałował. Odwzajemniła jego pocałunek, tym razem w pełni świadomie. Tak samo jak teraz w pełni już świadoma komu się oddaje, oparła stopy na łóżku i uniosła nieco biodra, rozszerzyła jeszcze bardziej uda, aby mógł penetrować ją maksymalnie głęboko. I dawać jej maksimum rozkoszy. Przedłużali oboje tę rozkosz. Pieprzyli się patrząc sobie głęboko i z miłością w oczy.
Bliskim świadkiem ich zespolenia był mężczyzna, który pieścił cały czas jej pierś. Dotykał ją i czuł jej orgazm. Jej reakcję na seks z Pawłem. Drugą ręką się onanizował. Posuwał ją wzdłuż nabrzmiałego znów penisa. Zastanawiał się w jakiej pozycji by ją teraz posiąść. I z kim. W jakiej konfiguracji. Bo pozostali mężczyźni mieli chwilę wytchnienia. A teraz widząc rozgrywającą się na ich oczach akcję podniecili się ponownie. Obstawili łóżko, stojąc dookoła z wyprężonymi penisami. Powoli wchodzili na łóżko. Ich ręce zaczęły dotykać ciała Joanny. Nie przejmowali się chłopcem. Po prostu wsuwali dłonie pod niego. Joanna jeszcze nie przyszła do siebie po ostatnim orgazmie, a już czuła kilka dłoni pieszczących jej ciało. Paweł rozejrzał się dookoła. Ze swojej leżącej pozycji zauważył tylko kilka czerwonych, wyprężonych penisów zbliżających się do niego i jego mamy. Były rozpalone, niesamowite, olbrzymie i żądne seksu. Seksu z jego mamą. Zaraz będą po kolei ją posuwać. Penetrować tę rozkoszną cipkę, którą on przed chwilą posiadł. To był bardzo podniecające. Paweł usunął się na bok. Natychmiast jego miejsce zajął jeden z facetów wchodząc w Joannę bez żadnych ceregieli. Gwałtowny wstrząs targnął jej nagim, wyeksponowanym nieprzyzwoicie ciałem. Tamten zaczął ją rżnąć. Paweł uklęknął u głowy mamy. Joanna przeniosła ręce nad głowę jakby chciała go złapać. Wyeksponowała przy tym jeszcze bardziej swoje cudowne piersi. Mocniej teraz sterczały w górę. Skwapliwie skorzystali z tego od razu inni faceci i zaczęli je mocno pieścić. Paweł chwycił dłonie mamy. I tak już je trzymał do końca. Tamci się zmieniali. Po każdym wytrysku facet się usuwał i jego miejsce zajmował kolejny. A oni trzymali się cały czas za ręce. Łączyła ich niewidzialna więź uczuć. Paweł czuł każdą rozkosz swojej mamy. Każde jej drgnięcie czul w jej dłoniach. Od czasu do czasu, gdy tamci mu na to pozwalali całował ją w usta. I czekał. Czekał, aż tamci się nasycą jego mamą. Jej cudownym ciałem. Aż ostatni z nich wpompuje w nią swój gorący ładunek. Wtedy on ponownie przystąpi do dzieła. Ponownie się na niej położy. Ponownie wprowadzi swojego penisa w jej pochwę. Ponownie się zespolą. Ponownie będzie ją posuwał, oddaną mu, rozkoszną, bezbronną... Ponownie... Ponownie... Ponownie...
Za oknem powoli zaczęło świtać. Nadmorskie miasteczko niedługo zbudzi się ze snu. Zacznie żyć swoim codziennym, wakacyjnym rytmem. Tylko tu, w pokoju czas stanął w miejscu. Trwała nieustająca orgia.
Tego wieczoru Henryk był jednak zmęczony i wcześniej wrócił do domku. Joanna z Pawłem zostali jeszcze. Trochę tańczyli, odpoczywając co drugi kawałek i sącząc piwo. Joanna wyjątkowo pozwoliła Pawłowi na wypicie piwa.
Nie zwrócili uwagi na to, że od jakiegoś czasu przygląda im się kilku mężczyzn. Mieli może po czterdzieści parę lat. Obserwowali ich ze stolika przy którym siedzieli, wymieniając co chwile jakieś uwagi miedzy sobą. W końcu, gdy Paweł z Joanna siedzieli odpuszczając sobie kolejny taniec, jeden z nich podszedł do ich stolika.
- Można panią prosić? - zapytał uprzejmie.
- Tak, oczywiście - Joanna spojrzała na syna - posiedzisz chwilkę?
- Dobrze.
Poszli na parkiet. Leciał jakiś szybki, melodyjny kawałek. Paweł obserwował mamę tańczącą z tym mężczyzną. Teraz dopiero zauważył, że jest jedną z atrakcyjniejszych kobiet na sali. Tańczyła z niezwykłą gracją, jej sposób poruszania się mógłby określić nawet jako kokieteryjny, prawie seksowny. Wcześniej, gdy z nią tańczył nie zauważył tego. Zobaczył to dopiero teraz obserwując ją z boku. Muzyka się skończyła i mama z tym panem wracali do stolika. Wtedy podszedł do nich drugi z tamtej grupy mężczyzn. Jak Paweł się domyślał tym razem on poprosił mamę do tańca. Zgodziła się. Kolejny skoczny kawałek. Paweł zaczął się już niecierpliwić. Siedział popijając piwo i obserwując swoja mamę w intrygującym tańcu. Czekał aż wróci do stolika. Kiedy jednak po skończonym tańcu sytuacja się powtórzyła i trzeci mężczyzna ja poprosił, Paweł czuł już mocny nacisk na pęcherz. Wypite piwo dawało o sobie znać. Postanowił, że pójdzie do ubikacji. A jak wróci, to on ją poprosi do tańca. W ubikacji była kolejka, wiec wrócił dopiero po dłuższym czasie. Nie widział mamy na parkiecie. Powiódł wzrokiem po sali i zobaczył ją siedzącą przy stoliku w gronie mężczyzn, z którymi tańczyła. Poszedł wiec do nich. Zauważył, że postawili jej drinka.
- O! Paweł przysiądź się proszę. Poznajcie mojego syna.
- To twój syn? (przeszli już na ty). Myśleliśmy, że znalazłaś sobie takiego młodego kochanka.
- Dajcie spokój. Czy wyglądam na taką?
- Wyglądasz na kobietę która kwitnie, promienieje i potrzebuje rozrywki. A taki młody, pełen wigoru mógłby dać rozkosz niejednej kobiecie.
Joanna zaczerwieniła się. Nigdy nie myślała w ten sposób o swoim synu. A tym bardziej nie rozmawiała o tym z obcym mężczyzną. Bardziej jednak zawstydziła się, że jej syn to słyszy.
- Chodź Paweł, zatańczymy - chciała zmienić temat.
Poszli na parkiet. Teraz jednak Paweł już inaczej z nią tańczył. Inaczej na nią patrzył. Patrzył jak na kobietę, nie jak na matkę. Podnieciła go ta rozmowa. Poza tym alkohol robił swoje, powoli puszczały hamulce, patrzył na jej zgrabne nogi, brzuszek, talię i piersi. Miała jeden guziczek bluzki więcej rozpięty niż przedtem. Czyżby to był tylko przypadek? Muzyka się skończyła i wrócili do stolika. Tu czekały już na nich nowe drinki. Mężczyźni zaczęli opowiadać dowcipy. Najpierw niewinne, później coraz bardziej pikantne. Joanna śmiała się. Paweł był zmieszany. Obserwował siedzących z nimi mężczyzn. Zauważył, ze coraz natarczywiej wpatrują się w jej dekolt. Ci co siedzieli po jej bokach, raz po raz niby przyjacielskim gestem obejmowali ją w ramionach, w pasie. W pewnej chwili jeden z nich ponownie poprosił Joannę do tańca. Poszli.
- Masz fantastyczną matkę - odezwał się siedzący najbliżej Pawła mężczyzna.
- Tak, też tak uważam - odpowiedział chłopiec nie bardzo jednak wiedząc do czego tamten zmierza.
- Mieszkacie razem. Na pewno miałeś wiele okazji aby widzieć ją w ciekawych sytuacjach.
- Nie rozumiem...
- No, wiesz o co mi chodzi... Na pewno widzisz ją czasami w skąpym stroju... w piżamie... może w bieliźnie... a może...
- Hej, mały - wtrącił się drygi siedzący naprzeciw nich - powiedz po prostu, często widzisz ją w bieliźnie? Jak wygląda?
Pawła na moment zamurowało. Nie spodziewał się takiej rozmowy z obcymi facetami. Myślał, że będą rozmawiać o samochodach, może o sporcie, albo i czymś innym równie nudnym. Ale ta rozmowa... Normalnie by z nimi tak nie rozmawiał, ale teraz, gdy był już po dwóch piwach...
- No, czasami ją widzę w bieliźnie... jak chodzi po domu... - usłyszał swój głos.
- Chodzi normalnie po domu w bieliźnie? - nie mogli uwierzyć.
- Nie, przechodzi tylko czasami z sypialni do łazienki i z powrotem. Jak mam otwarte drzwi od swojego pokoju, to ją widzę.
- I nie krępuje jej to?
- Krępuje się. Przemyka wtedy szybko. Tylko wtedy, gdy późnym wieczorem udaję że śpię, nie krępuje się, idzie powoli.
- No, no... - mężczyźni słuchali z zaciekawieniem - a jaką nosi bieliznę?
- Najczęściej białą. Białą, koronkową, albo z takiej prześwitującej siateczki..
- No, to sporo na pewno widzisz, prześwituje, co?
- Tak, koronka nie bardzo, ale ta siateczka... widać wtedy dość dobrze jej... - czuł, że podnieca go ta rozmowa, ale tego słowa nie mógł wymówić przy nich.
- Co widać? Jej sutki? Sutki, suteczki? Cycuszki? Czy ma duże sutki?
- Tak, są duże - był coraz bardziej podniecony - a czasami tak sterczą. Bardzo mocno.
- To znaczy, że jest podniecona, wiedziałeś o tym?
- Tak - kiwnął głową.
- Jeżeli wychodzi z sypialni z takimi sutkami to tata musiał ją wcześniej popieścić- stwierdził trzeci, do tych czas milczący mężczyzna.
- Albo sama się popieściła, a co, nie może?
- Może, oczywiście. Kurcze, dałbym, wiele, żeby popatrzeć jak się pieści.
Paweł milczał. Przysłuchiwał się tylko rozmowie zerkając od czasu do czasu na tańczącą mamę. Nie była świadoma, o czym oni tu rozmawiają. W pewnej chwili zauważył, że taniec się skończył i mama ze swoim partnerem wraca do stolika. Co teraz? Czy zmienią temat rozmowy? Nie musieli. Joanna jak tylko podeszła do stolika, od razu została poproszona do kolejnego tańca z następnym mężczyzną.
- Zamęczycie mnie - powiedziała z uśmiechem spoglądając na syna. Chciała sprawdzić, czy dobrze się bawi. Gdyby tylko wiedziała jak dobrze... Patrząc na nią w tej chwili podświadomie wyobraził ją sobie w samej bieliźnie. Poczuł przyjemne mrowienie w kroku. Joanna oddalała się na parkiet za trzymającym ją za rękę mężczyzną. Trzymali się za rękę???!!! Paweł poczuł, że coś się zaczyna dziać nie tak
.
Zamówiono kolejną porcję drinków. Paweł zauważył, że doi kieliszka mamy wsypali jakiś proszek.
- Hej co robicie - próbował protestować.
- Uspokój się. To tylko na rozluźnienie i odprężenie. Taki lekki narkotyk.
- Kto wie, może jak mama to wypije to będzie tu siedzieć razem z nami i sama opowiadać o swojej bieliźnie. Chciałbyś tego? Po tym napoju człowiek się wyluzowuje. Pękają bariery. Jest lepsza i swobodniejsza zabawa.
Nie dodali, że to była mieszanka narkotyku z afrodyzjakiem. Lepiej niech ten mały nie wie za dużo. Mógłby popsuć zabawę. A zanosiło się na doskonałą zabawę...
- Na czym to skończyliśmy? Acha, na bieliźnie twojej mamy. Ma tyko białą?
- Nie. Ma też czerwoną, niebieską. I czarną. W czarnej wygląda ekstra.
- Ooo. Z pewnością. Już to sobie wyobrażam...
- No dobrze, a widziałeś kiedyś coś więcej?
Paweł pociągnął łyk ze swojego drinka. Nadszedł czas na to, co chciał im powiedzieć już od jakiejś chwili.
- Kilka razy widziałem jak przechodzi korytarzem w samych majtkach. - Był dumny, że to on podsyca atmosferę. To on w tej chwili jest w centrum uwagi. Ci faceci słuchają go jak zaklęci. Nie przerywają.
- Gdy to było w dzień, to przebiegała szybko korytarzem z łazienki do pokoju. Ręce miała skrzyżowane na piersiach więc nic nie widziałem.
Cisza. Nikt mu nie przerywał.
- Ale dwa razy było to późnym wieczorem. Myślała chyba że śpię, bo szła sobie spokojnie. Powoli.
- I co? Widziałeś jej piersi całe? Dokładnie?
- Tak. Przez chwilę, ale dokładnie.
- Na pewno ma cudowne piersi. Już teraz z resztą widać przez tą bluzeczkę, no nie?
Wszyscy w tym momencie popatrzyli przez moment na tańczącą Joannę. I czym pomyśleli?
- A coś więcej? - temperatura rozmowy zaczęła się niebezpiecznie zbliżać do wrzenia.
Paweł spojrzał pytająco. Miał jeszcze coś w zanadrzu ale chciał ich trochę przetrzymać.
- Widziałeś coś więcej. Bez majtek? Widziałeś ją nago?
- ...
- Musiałeś ją widzieć w łazience, albo w sypiali... Przyznaj się.
- Widziałem jak się kąpie. W wannie.
- No i...
- Wtedy widziałem ją nagą. Zupełnie. Wycierała się ręcznikiem stojąc przodem do drzwi. A ja ją podglądałem przez dziurkę.
- Nooo. I jak? Jaką ma cipkę. Widziałeś jej cipkę?
Paweł poczuł, że jego podniecenie przekroczyło kolejny stopień.
- No, za dokładnie to nie widziałem. Ale ma mały zarost. Starannie przycięty. Malutki. Ma cudowny brzuszek, gładkie podbrzusze. I fantastyczne uda.
...cisza...
Każdy przez moment zatopiony był we własnych myślach.
- No, to zaraz nam powiesz, że w nocy jak spała wymacałeś ją pod pościelą...
- Nie, aż tak nie było - Paweł uśmiechnął się, żałując prawdopodobnie, że nie było takiej okazji.
- Ale i tak widziałeś dużo więcej od nas. Szczęściarz.
Właśnie skończył się kolejny muzyczny kawałek i Joanna wróciła do stolika.
- Boże, jaka jestem wymęczona - sięgnęła po swój kieliszek. Wypiła mały łyk. - Już? Przecież jeszcze cała noc przed nami.
- Mam tu z wami tańczyć do rana? O nie. Na to nie liczcie.
- No, nie musimy ciągle tańczyć - odezwał się jeden z mężczyzn dwuznacznie.
- A co byście chcieli robić?
- A jak myślisz? Co mogli byśmy robić całą noc z tak atrakcyjną kobietą jak ty? - pojęła aluzję i zaczerwieniła się.
A Paweł przekroczył kolejny stopień swojego podniecenia. Właśnie wyobraził sobie mamę leżącą w bieliźnie na łóżku, pomiędzy tymi mężczyznami, dobierającymi się do niej. O Boże. Zaczynało się robić niebezpiecznie i ciekawie zarazem.
Joanna upiła duży łyk alkoholu, chcąc ukryć zakłopotanie.
- Niedługo i tak zamykają ten lokal - próbowała znaleźć usprawiedliwienie dla zakończenia wieczoru.
- Nie szkodzi. Mamy wynajęte pokoje na piętrze. Możemy się tam przenieść z naszą imprezę.
- Nie, nie. Dziękujemy, ale będziemy musieli już z Pawłem iść.
- Hej, posiedźcie jeszcze trochę. Chociaż do zamknięcia lokalu. To tylko godzinka.
- Dobrze. Posiedzimy do końca. Ale potem do domu - upiła jeszcze jeden łyk swojego wzmocnionego drinka.
Mężczyźni wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- Wobec tego Asiu chodźmy zatańczyć. Dopij tylko drinka - odezwał się jeden z nich.
Wypiła do dna i poszli na parkiet.
Rozmowa przy stoliku powróciła do tematu - damska bielizna. Nie rozmawiali już jednak o bieliźnie Joanny, tylko ogólnie. Paweł więc nie włączał się do rozmowy. Przysłuchiwał się tylko, zerkając od czasu do czasu na tańczącą mamę. Właśnie leciał jakiś wolny kawałek i mama kołysała się wtulona w prowadzącego ją partnera. Paweł pomyślał, że chciałby teraz z nią tak zatańczyć, wtulić się mocno w jej ramiona. Taki taniec to dobry pretekst aby się do niej zbliżyć, aby czuć bliskość jej ciała. W pewnej chwili zauważył coś jakby tamten facet próbował ją pocałować. Paweł przypatrzył się. Tak, teraz widział wyraźnie. Tamten szukał ustami ust mamy, a ona odwracała głowę. Pocałował ją więc w policzek. Innym razem w szyję. Jednocześnie jedną z rąk, które do tej pory trzymał na jej plecach zaczął zsuwać w dół. Był już na jej pasie i schodził jeszcze niżej. Powoli wsuwał się na jej pośladki. Paweł widział, jak mama zaaferowana próbowała coś mu powiedzieć, ale wtem on nagłym ruchem głowy dopadł w końcu jej usta i zamknął je gorącym pocałunkiem. Paweł nie wierzył własnym oczom. Oto jego mama całuje się z obcym facetem. Całował ją długo i namiętnie. W międzyczasie chwycił w dłoń jej pośladek, przyciągnął jej biodra do siebie i zaczął ją pieścić. Trzymał ją mocno w swych objęciach.
- Patrzcie jak Janusz sobie poczyna - ktoś ze stolika również zauważył akcję.
- No, najwyższy czas. Jest taka gorąca. Jeszcze trochę i będzie gotowa - Paweł nie bardzo wiedział o czym mówią.
Tamten na parkiecie nie przestawał obściskiwać Joanny. Wyswobodziła co prawda usta na chwilę, ale tylko po to aby zaczerpnąć powietrza. Po chwili znów pogrążyli się w pocałunku. Jego dłoń nadal buszowała po jej tyłeczku. Powoli muzyka się kończyła.
- Panowie, kto następny?
- Ja, jeden z nich wstał od stolika. Pokażę wam jak się rozpala taką kobietę.
- Jej nie trzeba rozpalać. Ona już cała płonie.
Joanna z wypiekami na twarzy podeszła ze swoim partnerem do stolika. Paweł zauważył, że trzymali się za ręce. Joanna spragniona, sięgnęła tylko po kolejnego drinka, który w międzyczasie został zamówiony i "przyprawiony", po czym z kolejnym partnerem poszła na parkiet.
Tym razem wszyscy uważnie ich obserwowali. Znowu leciał wolny kawałek. Na początku mężczyzna po prostu ją objął. Zaczęli się kołysać w takt muzyki. Po chwili jednak jego dłonie z jej pleców zsunęły się na tyłeczek. Chwycił oba pośladki w dłonie i przycisnął do siebie. Paweł pomyślał, że facetowi na pewno już stanął (on był już podniecony), a ona czuje go teraz na swoim podbrzuszu. Pocałował ją namiętnie w usta. Tym razem nie protestowała. Czyżby to przez te drinki? Facet buszował po jej pupci w najlepsze, podciągając powoli jej spódniczkę. Ona nie świadoma tego nie protestowała. Już widać było jej uda w całej okazałości. Fantastyczne, zgrabne, lekko opalone. Paweł myślał, że zaraz jej spódniczka pójdzie jeszcze wyżej i zobaczą jej majtki. Tak się jednak nie stało. Zamiast podciągać jeszcze wyżej tamten wsunął jedną dłoń pod jej spódniczkę. Spódniczka opadła na tyle, na ile pozwalała jej wsunięta do środka doń. Druga ręka powróciła na plecy Joanny, aby ją przytrzymać. Mężczyzna przewidział, że kobieta będzie próbowała się wyrwać. Trzymał ją mocno. Joanna poczuwszy jego dłoń na swoich majtkach chciała to przerwać, ale na próżno. Był silniejszy od niej. Dodatkowo była osłabiona alkoholem i narkotykiem. A poza tym była też podniecona. Chciała, czy nie, ale zabiegi mężczyzn ją podniecały. Coraz bardziej. Teraz ten obcy facet miał dłoń zaledwie kilka centymetrów od jej intymnej szparki zarezerwowanej do tej pory wyłącznie dla męża. I poczynał sobie jeszcze śmielej. Próbował wsunąć się pod jej majtki, i chwycić nagi pośladek. Częściowo mu się to udało. Nie mogła protestować, nie mogła nic mówić, gdyż tamten cały czas ją całował. Wsuwał jej do usta dodatkowo język i penetrował jej wnętrze. Nie miała wyjścia jak się poddać i dać porwać fali emocji. Kończyła się kolejna piosenka.
- Gorąca jest, nie ma co. Fantastyczna pupcia. Dotknąć taką to sama rozkosz, nie próbowałeś tego? - to pytanie skierowane było do Pawła.
- Nie - odpowiedział zaczerwieniony znowu Paweł.
- Możesz spróbować teraz. Taniec to najlepsza okazja do tego. Tu pozwoli ci na więcej niż normalnie. Poza tym wypiła już sporo. Zatańcz z nią następny kawałek. Zobaczysz, że będziesz mógł ją wymacać.
Nim Paweł zdążył ochłonąć, Joanna podchodziła do stolika ze swoim partnerem.
- Teraz Paweł chciałby z tobą zatańczyć - nie dali mu wyboru. Wypchnęli ich parkiet
- Zobaczymy, czy ten mały zaskoczy. To dopiero byłaby zabawa.
Znowu leciał wolny kawałek. Paweł objął mamę w talii i przytulił do siebie. Ona zarzuciła mu ręce na szyję. Poczuł jej ciepło, jej zapach. Przycisnął ją mocniej. Chciał poczuć dotyk jej piersi na swoim ciele. Chwilę tak tańczyli. Po czym Paweł zaczął zsuwać ręce w dół tak jak to widział przed chwilą. Powoli, powolutku aby nie nabrała podejrzeń. Był już na połowie jej pośladków. I niżej. I niżej. Nie reagowała. Była już mocno odurzona. Miał już całe pośladki w dłoniach. Cudowne. Zsunął dłonie jeszcze niżej i chwycił pupę już prawie od dołu, tuż przy udach. Jednak delikatnie. Pocałował ją w policzek.
- Co ty robisz? - wyszeptała mu w końcu do ucha sennym głosem.
- ...nic...ćśśś... - uspokajał ją. Nie mógł się już oprzeć. Złapał ją mocno za pośladki i przyciągnął do siebie. Miał już wzwód. Poczuł na swoim członku ciepło jej brzuszka.
- Hmmmm - próbowała protestować. Zaczął śmiało wodzić dłońmi po jej tyłeczku.
- Przestań, proszę - wyszeptała.
Nie była zła, nie wyzwała go, tylko prosiła, aby przestał. Paweł przekonał się, że rzeczywiście teraz ma jedyną okazję na tysiąc. Kto wie kiedy trafi się taka następna. Przestał, ale tylko na moment. Postanowił działać dalej. Wymyślił coś zupełnie innego. Tańczyli w delikatnym uścisku. Paweł trzymał dłonie na jej plecach. Ona głowę oparła mu na ramieniu. Powoli przesuwał dłonie w górę na jej ramiona całując delikatnie jej szyję. Nie protestowała. Po drodze wyczuł sprzączkę stanika. To był dodatkowy, podniecający bodziec dla takiego młodego chłopca. Lewą dłoń trzymał nadal na jej plecach, odsunął się nieco od niej i prawą zsuwał z ramion w dół na klatkę piersiowa. Cały czas odwracał jej uwagę pocałunkami składanymi na jej szyi. Prawa dłoń nieubłaganie sunęła ku jej piersi. W końcu dotknął krawędzią dłoni jej sutka. Był sztywny. Sterczący.
- Jest podniecona - pomyślał.
Teraz szybko, aby mu nie przerwała, zsunął dłoń niżej i położył całą na piersi. Szybko wziął jej pierś w całą dłoń i zaczął pieścić. Cudowna, duża, miękka, podniecająca. Jednocześnie pocałował ją w usta. Joanna jakby w pierwszej chwili nie zorientowała się co się stało. Po chwili zaskoczenia podczas której Paweł delektował się jej miękkością i jej ciepłem próbowała znowu protestować. Ale Paweł znowu skutecznie zamykał jej usta coraz namiętniejszym pocałunkiem. Co prawda broniła się ale słabo, nieskutecznie. Paweł mógł wiec bez większego wysiłku kontynuować swoje zabiegi. Chwilę zastanawiał się, czy rozpiąć jej dwa guziczki bluzki i wsunąć dłoń pod bluzkę, czy też zjechać w dół, pod spódnicę i dotrzeć do jej... Kątem oka sprawdził, czy nie stali się obiektem zainteresowania innych par tańczących obok, ale nie. Na parkiecie było ciemno, a inni byli zajęci tańcem. Wybrał pierwszy wariant. Zamiast rozpiąć dwa guziki, rozpiął tylko drugi i przez tak powiększone rozpięcie bluzki wsunął dłoń. Położył ją na jej żebrach, tuż pod piersią.
- Patrzcie, patrzcie na młodego. Jak sobie poczyna - mężczyźni przy stoliku pomimo półmroku widzieli to, co chcieli ujrzeć.
Joanna protestowała, ale jakby od niechcenia. Przesunął więc dłoń w górę. Powoli, powolutku, delektując się tą chwilą, wsuwał dłoń na jej pierś. W końcu ujął całą miseczkę stanika. Teraz wyraźniej czuł jej sterczący sutek. Joanna, czerwona z podniecenia i emocji na twarzy zaczerpnęła duży łyk powietrza.
- Ty mały świntuchu! - wyszeptała do ucha z oburzeniem - korzystasz z okazji? Chcesz mnie całą wymacać?
- Masz cudowne ciało, dotykać ciebie to sama rozkosz - był coraz odważniejszy. - No już dobrze, wystarczy - chciała zakończyć ten incydent.
- Już, już, zaraz - uspokajał ją i widząc, że okazja zbliża się ku końcowi postanowił sytuację wykorzystać do końca.
Nie bacząc już na nic wsunął dłoń pod miseczkę jej stanika chwytając jej nagi biust. Był cudownie miękki, delikatny i gorący. Z miękkością biustu kontrastował sztywny i sterczący sutek. Tego było już za wiele. Joanna głośno dysząc z podniecenia chciała się energicznie wyswobodzić. Ale chłopiec wzorem poprzednich mężczyzn chwycił ją mocno i przytrzymał. Przycisnął do siebie drugą ręką. Trochę bokiem, tak aby mógł swobodnie trzymać nadal jej nagą pierś. Zaskoczona taki obrotem sprawy i bezczelnością syna prawie nie broniła się. Była z resztą coraz bardziej podniecona. A Paweł idąc dalej wsunął zgiętą w kolanie nogę między jej uda. I do góry. Ocierał się nogą o jej wewnętrzną powierzchnię ud. Były takie cudowne i takie gorące. I wyżej i wyżej. Prawie tracił równowagę stojąc na jednej nodze. Ale chciał za wszelką cenę dotrzeć do jej krocza. Otrzeć się kolanem o jej rozpaloną już na pewno muszelkę. Chciał poczuć jej ciepło. Taka okazja może się już nie powtórzyć. Joannie udało się jednak wyswobodzić. Chwyciła jego dłoń w nadgarstku i wyjęła ją spod swojej bluzki.
- Ty świntuchu - miał wrażenie, jakby jej oburzenie było udawane. Piosenka dobiegała końca. Poprawiła ubranie i chwiejnie poszła w stronę stolika.
Mężczyźni przy stoliku widzieli większość zabiegów Pawła. Siedzieli teraz w milczeniu, obserwując zbliżającą się kobietę z zagadkowymi uśmiechami na twarzach. Joanna usiadła. Pozwolono jej jednak tylko dopić drinka, po czym tym razem dwoje z nich wyciągnęło ją na parkiet.
- Hej, co jest? - zdziwiła się.
- Chodź. Nie tańczyłaś nigdy z dwoma partnerami? Mówię ci, spodoba ci się.
Joanna nie odpowiedziała. Oni z reszta nie czekali wcale na jej zgodę. Po prostu zaciągnęli ją w ciemny kąt sali i zaczęli się kołysać w takt muzyki z nią w środku. Oczywiście nie kończyło się tylko na samym tańcu. Dwie pary dłoni zaczęły pieścić jej ciało, szyję, ramiona, plecy, piersi, brzuch, biodra, pośladki. Docierali tez bez zahamowań na jej podbrzusze. Ciągle jednak przez ubranie. W pobliżu inne pary też śmielej sobie poczynały, więc nie wzbudzali dużej sensacji. Paweł siedząc przy stoliku widział mamę, która przymknęła oczy i poddała im się. Widział jak pieszczą jej piersi, te cudowne pełne piersi, które jeszcze przed chwilą on pieścił. Widział, jak powoli ale systematycznie jej spódniczka pnie się w górę. Odsłaniała coraz wyżej jej cudowne nogi. Już odsłaniała połowę jędrnych ud. Już była wyżej, wyżej. Jeden z nich, albo obaj musieli systematycznie podnosić ją w górę. Joanna chyba tego nie czuła. I wreszcie Paweł (a także prawdopodobnie inni którzy obserwowali te scenę) zauważył biały skrawek jej majtek. Z czasem większy i większy. Aż prawie całe majtki były widoczne. To był wspaniały widok. Jędrnych, zgrabnych ud poruszających się z gracją, nawet z perwersją w rytm powolnej muzyki, złączonych cienkim białym paskiem materiału, znikającym w głębi jej rozkosznych krągłości. Wprost emanowała erotyzmem. Niejeden chciałby teraz wsunąć dłoń pod ten materiał, dotrzeć do jej muszelki i pieścić ten wspaniały skarb. Paweł miał już mocny wzwód. A oni rozpięli jeszcze kolejny guziczek jej bluzki. I dobrali się do tych cudownych piersi w białym koronkowym staniku. Pocałunkom, lizaniom i pieszczotom nie było końca.
- No chyba wystarczy - zadecydowano przy stoliku - Bierzemy ją na górę.
- A co z małym?- mężczyźni spojrzeli na Pawła.
- Chłopcze, zaraz zamykają ten lokal. Musisz iść do domu. - Ale ja...
- No co, mały? Chcesz iść z mamą? Wybij to sobie z głowy. To nie są zabawy dla chłopców takich jak ty. Masz jeszcze na nie czas. Paweł miał nadzieję, że go zabiorą z sobą. W końcu bawił się tak dobrze razem z nimi. Domyślał się, że teraz rozpocznie się najciekawsza część wieczoru. A tu taka decyzja. Był wściekły. W pierwszej chwili pomyślał, że musi ostrzec mamę, że ci tutaj coś knują. Ale z drugiej strony świadomość, że ona znajdzie się w pokoju sam na sam z kilkoma nagrzanymi facetami była zbyt podniecająca, aby zepsuć taką chwilę. Postanowił tylko, że za wszelką cenę musi też tam być.
Wtedy muzyka się skończyła. Joanna i jej partnerzy stanęli. Spódniczka Joanny opadła zasłaniając jej wspaniałe, kuszące kształty. Mężczyźni, z którymi tańczyła, kolejno dziękowali jej za taniec gorącym pocałunkiem składanym na jej ustach. Widać było w ich spodniach charakterystyczne wybrzuszenia. W końcu wszyscy ruszyli w kierunku stolika. Joanna sprawiała wrażenie zdezorientowanej rozwojem wypadków. A może była po prostu zbyt odurzona. Tego Paweł nie wiedział. Podeszli wszyscy do stolika.
Po chwili usiedli przy stole, a jeden z nich chwycił Joannę w pasie i posadził sobie na kolanach. Nie zaprotestowała. Siedziała teraz bokiem do niego. Dla utrzymania równowagi zarzuciła mu jedną rękę na szyję. Drugą sięgnęła po kolejnego drinka. Facet jedną ręką obejmował jej kibić, drugą położył na kolanie.
- Dopij drinka i chodźmy na górę.
- Nnna górę? Popo co? - Joanna mocno odurzona nie pamiętała już poprzedniej rozmowy.
- Mamy kilka fajnych płyt. Posiedzimy. Posłuchamy muzyki.
- Muzzzyki? Chceeecie słuuuchać zee mną muuuzyki? - słowa wypowiadała już z trudnością.
- Nie, chcemy się z tobą pieprzyć.
Roześmiała się potraktowawszy to jako dobry żart.
- Mówiliśmy Pawłowi, żeby poszedł do domu. Niedługo do niego przyjdziesz.
- Za jakieś pół godziny.
- Taak. Paawełku, idź doo domu. Iidź spać. Jaa tam przyyjdę.
- Mamo, chcę iść z wami. - próbował coś wywalczyć.
- Paweł, proszę - odparła tym razem tonem nie znoszącym sprzeciwu.
- Dobrze - pomyślał ze złością - idź więc, idź i przekonaj się o co im naprawdę chodzi.
Wstał nadąsany od stolika i skierował się do drzwi. Odchodząc zauważył, że dłoń mężczyzny leżąca do tej pory na kolanie mamy zaczyna wsuwać się po udzie pod spódniczkę.
- Masz ochotę troszkę poszaleć z nami? - usłyszał jeszcze za plecami pytanie do mamy.
- Hej! Jjjestem mężatką. Nnie zapominajccie.
- Nie zapominamy. Ale to nie przeszkadza w słuchaniu muzyki, prawda?
Żadna siła nie zmusiłaby go teraz aby pójść do domu spać.
Gdy tylko oddalił się od stolika, towarzystwo przestało się nim interesować. A on zrobił kółko między stolikami i przysiadł się przy pustym sąsiednim stoliku. Tamci go nie zauważyli, bo siedział częściowo zasłonięty przez stojący pomiędzy nimi kwietnik. Stąd Paweł nie widział co prawda szczegółów, ale po chwili zauważył, że mama przeciąga się, pręży, mocniej objęła mężczyznę u którego na kolanach siedziała i odrzuciła głowę do tyłu w geście odprężenia. To tamten prawdopodobnie dotarł dłonią do jej krocza i teraz ją pieści. Ciekawe, czy przez majtki, czy posunął się dalej. Widząc to pozostali mężczyźni nie czekali już dłużej. Wstali od stolika. Joanna ze swoim kompanem również. Całe towarzystwo skierowało się ku klatce schodowej. Joanna szła chwiejąc się lekko, podtrzymywana po bokach przez dwóch z nich. Paweł ostrożnie poszedł za nimi. Gdy wyszli na korytarz, skierowali się ku schodom. Ci po bokach Joanny teraz już bezceremonialnie wsunęli jej ręce pod spódniczkę i zadarli ją do góry. Paweł skradający się za nimi zobaczył znowu pupę mamy w koronkowych majtkach w całej okazałości. Każdy pieścił jeden pośladek. Idąc takim korowodem weszli na piętro i podeszli do jednego z pokoi. Po chwili zniknęli za jego drzwiami. Po dłuższej chwili Paweł podbiegł do nich i delikatnie nacisnął na klamkę. Zamknięte. Zamknęli się od środka. No to teraz się do niej dobiorą. A on?! Jak ma się tam dostać?!
Błyskawicznie wpadł na pomysł. Zbiegł szybko na parter, wybiegł na zewnętrz i spojrzał na budynek. Balkony! Są balkony! Podbiegł do tego, który był pod pokojem w którym była jego mama i zaczął się wspinać po delikatnej kratce. Nie baczył wcale na to, że może w każdej chwili spaść. Chciał tylko jak najszybciej zajrzeć do pokoju, zobaczyć co tam się dzieje. W końcu udało mu się wejść na tamten balkon. Przykucnął. Drzwi były uchylone. Słyszał dochodzącą wolną muzykę. Mężczyźni siedzieli na kanapie i w fotelach, a na środku pokoju mama tańczyła w takt tej muzyki.
- Hej! Złotko! - zawołał jeden z nich - fantastycznie tańczysz. Czy mogłabyś rozpiąć bluzeczkę?
Joanna wyraźnie rozbawiona omiotła zalotnym spojrzeniem wszystkich mężczyzn.
- Oocho! Co to, to nie.
- No dalej. Nie daj się dłużej prosić. Tylko bluzeczkę i spódniczkę. Masz fantastyczną figurę.
- No dobrze, ale tylko bluzeczkę - Paweł nie wierzył własnym uszom.
- Do samej bielizny - targowali się.
Usadowił się wygodniej, przeczuwając rozpoczynającą się zabawę. A Joanna powolutku, kołysząc się w takt muzyki rozpięła po kolei wszystkie guziczki bluzki. Wyciągnęła ją ze spódnicy, po czym odwróciła się tyłem do widzów.
- No dalej, kotku. Dalej - zachęcali ją.
Zdjęła bluzkę i odrzuciła ją na bok. Odwróciła się przodem do mężczyzn, ale ręce miała wstydliwie skrzyżowane na piersiach.
- No, dalej. Pokaż nam te brzoskwinki.
- Śmiało. Nie masz się czego wstydzić.
Zrobiła co chcieli. Rozłożyła ręce. Uwolnione piersi delikatnie zakołysały się, na tyle na ile pozwalał im na to stanik. Przez delikatną koronkę wyraźnie prześwitywały sutki z dużymi, ciemnymi obwódkami. Joanna wsunęła dłonie we włosy i rozgarnęła je seksownie podpatrzonym na jakimś filmie ruchem.
- Teraz spódniczka. Obiecałaś.
Paweł widział z wypiekami na twarzy i dłonią na swym kroczu jak mama chwyta spódniczkę po obu jej bokach i powoli kołysząc się w rytm muzyki podciąga ją do góry. Znów widok na niezwykle zgrabne uda. Spódniczka wędruje wyżej i wyżej. W końcu zobaczyli białe koronkowe majtki. Ale tylko na moment. Zaraz Joanna opuściła odzienie. Sięgnęła za to do tyłu, do zapinki. Rozpięła ją i powoli zaczęła zsuwać w dół. Obróciła się przy tym ponownie tyłem do mężczyzn. Zobaczyli więc cudowny tyłeczek, okryty delikatną koronką. Materiał wrzynał się między pośladki.
- No proszę, a teraz odwróć się.
Joanna powoli odwróciła się. Stała teraz przed tymi napaleńcami w samej bieliźnie. W dodatku prześwitującej. Oprócz sutków widzieli też delikatny zarost łonowy przez siateczkę jej majtek.
- Stanik, teraz stanik. Uwolnij te swoje cudne brzoskwinki.
- O tym nnnie było mowy. Miało być ddo bbbielizny - zaprotestowała.
- No to ci pomożemy - jeden z kanapy wstał i podszedł do kobiety. Drugi też. Zanim zdążyła uskoczyć, chwycili za jej piersi i zaczęli pieścić. Gorącym pocałunkiem zamknęli jej usta.
- Dalej, bierzcie się za nią - koledzy na kanapie wtórowali im.
- Zdejmijcie z niej te ciuszki. Chcemy ją zobaczyć zupełnie nagą.
Paweł patrzył na to wszystko jak zahipnotyzowany. Jego kutas sterczał już mocno. Dotykał go przez spodnie. Zaraz zobaczy mamę nagą pomiędzy nimi. Długo nie musiał czekać. Jeden z pieszczących ją mężczyzn wsunął dłoń w miseczkę jej stanika i chwycił jej nagą pierś. Musiało jej to sprawić dużą przyjemność, bo głośno westchnęła. To było jak przyzwolenie. Drugi krótkim ruchem zerwał z niej stanik. Drugi biust zakołysał się obnażony. Był cudowny z mocno sterczącym sutkiem. Paweł na balkonie był bliski wytrysku.
- Majtki, zerwijcie z niej majtki - wołano z kanapy. Ten sam facet co zerwał stanik teraz chwycił za gumkę majtek. Drugi zajął się intensywną pieszczotą obu już piersi. Krótki trzask i strzępy majtek zostały w ręce mężczyzny. Teraz widzieli wszyscy wyraźniej tę cudowną, malutką kępkę włosków na jej wzgórku łonowym. Zarost nie zakrywał wiele i widać było też szparkę pod tą kępką, znikającą w głębi między udami. Mężczyzna odrzucił majtki i wsunął dłoń między uda Joanny. Zaczął pieścić jej nagą już cipkę. Joannie wyrwał się drugi głośny jęk rozkoszy. Paweł nie wytrzymał. Widząc to wszystko rozpiął spodnie wyjął swojego ptaszka i onanizował się na całego. Dwaj mężczyźni pieścili ją już na tyle intensywnie, że jęki kobiety były coraz częstsze.
- Dobra, rżniemy ją. Połóżcie ją na łóżku - jeden z facetów siedzących do tej pory na kanapie wstał. Był zupełnie nagi (kiedy on się rozebrał?). Jego czerwony penis sterczał w olbrzymim wzwodzie. Paweł się zląkł. Nigdy nie widział co prawda penisa dorosłego mężczyzny, ale ten wydał mu się wyjątkowo wielki. Czy nie zrobi mamie krzywdy? Facet podszedł do łóżka, gdzie tamci dwaj ułożyli już Joannę na wznak. Pochylił się i rozłożył jej nogi szeroko. Musiał mieć cudowny widok na jej cipkę. Paweł z miejsca gdzie był nie widział dobrze. Ale i tak wiedział co za chwilę się wydarzy. Tamten usadowił się między nogami jego mamy i po krótkiej chwili, bez zbędnych ceremonii wykonał gwałtowny ruch biodrami. Ciało Joanny drgnęło. Ona sama wydała przeciągły jęk.
- A więc stało się - pomyślał Paweł - naprawdę ją pieprzą. Wiedział ponad wszelką wątpliwość, że w tym momencie facet wykonujący rytmiczne ruchy biodrami rżnie jego mamę, że ten jego olbrzymi penis posuwa we wnętrzu jej delikatnej cipki. Mama jęczała za każdym jego ruchem. Ręce miała rozłożona na boki. Jej pełne piersi podskakiwały w rytm ruchów tamtego. Zamknęła oczy i odchyliła głowę. Przez otwarte usta łapczywie łapała powietrze, jak ryba wyjęta z wody. Tego już Pawłowi było za wiele. Potężny orgazm wstrząsnął jego ciałem. Wytrysnął silnie przed siebie spryskując spermą ścianę balkonu. Z całej siły stłumił jęk, aby go nie wykryli. W międzyczasie tamten też doszedł. Jęknął i sapnął głośno.
- O taaak cipko. O taak. Masz to czego chciałaś. Aaaach. - rżnął ją mocno i szybko. Joanna wiła się pod nim bezbronna. Jęk jaki wydała świadczył, że również doświadczyła orgazmu. Ten obcy mężczyzna rozpalił ją do ostateczności. Wszystkiego dopełnił gorący strzał spermy jaki poczuła w swojej cipce. Poczuła, jak wilgotny żar rozlewa się w jej wnętrzu wypełniając ją całą. Jeszcze chwilę posuwał ją, po czym zsunął się z Joanny robiąc miejsce kolegom.
Podeszło dwóch na raz. To byli ci, którzy ją niedawno rozebrali z bielizny. Jeden położył się na niej tak jak jego kolega przed chwilą. Krótki i zdecydowany ruch jego bioder oraz reakcja kobiety świadczyły o tym, że wszedł już w jej cipkę swoim penisem. W takiej pozycji chwycił mocno Joannę i przeturlał się z nią przez bok. Teraz ona leżała na nim. O to mu chodziło. Miała doskonale wypiętą pupcię. Od tyłu podszedł ten drugi. Paweł widział też jego sterczącą lancę. Była nieco mniejsza od tego pierwszego. Chwilę ocierał się o jej pupcię, po czym zaczął w nią wchodzić. Powoli, powolutku. Raz za razem Joanna jęczała za każdym jego ruchem. Gdy wszedł dostatecznie głęboko zgrali oboje swoje ruchy. Rżnęli ją równocześnie. Całowali i pieścili jej piersi. To był szybki galop. Paweł wpatrywał się w ten układ i podniecenie odżywało w nim na nowo. Bo czyż można siedzieć spokojnie gdy się widzi mamę w kleszczach dwóch obcych mężczyzn jednocześnie. Sapaniom i jękom zdawało się nie być końca. Posuwali ją dość długo. W końcu wytrysnęli po kolei do jej wnętrza. Po chwili wysunęli się z niej, bo następni czekali w kolejce.
Tym razem ustawili ją na łóżku na czworakach. Jeden klęknął z tyłu za nią. Chwycił obiema rękoma jej biodra i przysunął jej wyeksponowany tyłeczek do siebie. Ocierał się przez chwilę swoim sterczącym kutasem między jej pośladkami. W końcu zbliżył go do jej szparki i wbił się w nią na całą długość. Jęk kobiety stłumiony został przez kolejny penis który ktoś inny wsunął jej do ust. Trzymał przy tym ją za głowę. I orgia zaczęła się od początku. Trzy zespolone z sobą ciała drgały w rytmicznych ruchach, jęcząc i sapiąc. Pieścili na zmianę zwisające bezwładnie duże piersi Joanny. Rżnęli ją ostro i po jakimś czasie i oni zostali zaspokojeni. Szparka pełna spermy nie przyjęła kolejnej dawki i ta wyciekła szeroką strugą po udzie Joanny. Ten co zmusił ją do seksu oralnego w trakcie wytrysku wyjął penisa z jej ust i trysnął jej na twarz i włosy. Wszyscy wyczerpani padli na pościel.
Paweł znowu onanizował się na balkonie. Chcąc widzieć dokładniej sceny rozgrywające się w pokoju zbliżył się maksymalnie do drzwi balkonowych. I przez to zauważył go jeden z mężczyzn. Wstał i podszedł do balkonu. To był ten, który jako pierwszy posiadł jego mamę. Jego penis nawet teraz, gdy nie był w zwodzie robił imponujące wrażenie. Otworzył drzwi balkonowe.
- A ty co tu robisz?
- Ja? - Pawła głosik był cichy i drżący - ja tyko patrzę...
- Nieźle się zabawiasz - wskazał na jego obnażonego kutasa - miałeś być w domu. I co ja mam z tobą zrobić?
- Ja tylko patrzę. Proszę, pozwól mi popatrzeć.
Szelmowski uśmieszek pojawił się na twarzy mężczyzny. Postanowił urozmaicić zabawę.
- Wejdź do środka.
Paweł wystraszony wszedł posłusznie.
- Hej, chłopaki, zasłońcie oczy naszej dziewczynce. Ktoś jeszcze chce się zabawić.
- Co? Co się dzieje? - drzwi balkonowe pogrążone były w półmroku i leżąca na łóżku Joanna zauważyła tylko, że ktoś tamtędy wszedł. Nie rozpoznała jednak kto.
Mężczyźni znaleźli gdzieś ciemną chustę. Dwóch podeszło do Joanny i zawiązało jej oczy. Próbowała protestować ale ją przekonali.
- Zobaczysz, będzie ci cudownie, prawdziwa rozkosz. To będzie niespodzianka. Pozostali przy łóżku po bokach Joanny, gotowi w każdej chwili zareagować, gdyby kobiecie przyszło do głowy zerwać opaskę z oczu. Joanna klęczała na łóżku wyczekująco. Niepewna, co ma się za chwilę wydarzyć. Wyglądała niezwykle ponętnie. Zmierzwione włosy rozsypane w erotycznym nieładzie. Pełne piersi po przeżytych emocjach nie sterczały już tak jak przed chwilą. Jednak nadal powiększone ciemne obwódki wskazywały na gotowość do dalszych pieszczot. Były wręcz spragnione rozkoszy. W miejscu gdzie podbrzusze schodziło rozkoszną krzywizną pomiędzy uda, czernił się niewielki zarost. Szparki nie było widać. Ale i tak całość wystarczyła aby wywrzeć na młodym chłopcu kolosalne wrażenie.
Paweł podszedł w milczeniu do łóżka. Uklęknął na nim i zbliżył się do mamy. Po chwili wahania wyciągnął drżącą rękę w kierunku jej piersi. Dotknął jej. Joanna drgnęła. Dotknął drugi raz i delikatnie chwycił w dłoń. Pieścił przez chwilę. Drugą ręką dotknął jej twarzy. Palcami dotknął jej ust. To tu przed chwilą wytrysnął jeden z penisów. Łapczywie chwyciła wargami jego palce. Wsunął dwa z nich do jej ust. Zaczęła je ssać. Paweł delikatnie wsuwał je i wysuwał markując kopulację. Widział resztki spermy na jej twarzy. Jednocześnie nie zaprzestawał pieszczot jej biustu. Był taki duży, ciepły a zarazem delikatny. Nie musiał długo czekać aby jej sutek zesztywniał. Urósł i sterczał teraz twardo przed siebie. Paweł widział na twarzy mamy grymas rozkoszy jaką jej sprawia. W końcu uznał, że jest dostatecznie podniecona. Przerwał pieszczoty biustu i zsunął tę rękę niżej. Przesunął się po jej brzuchu w dół. Joanna czując jak się zbliża rozsunęła nogi nieco bardziej ułatwiając mu dostęp do swojej muszelki. Paweł skorzystał z zaproszenia i położył drżącą z emocji dłoń na jej wzgórku łonowym. Kobieta drgnęła i jęknęła. Była gorąca i bardzo wilgotna. Poza tym chłopiec wyczuł spermę dookoła jej szparki. Drżąc pieścił przez moment jej muszelkę. Po chwili delikatnie wsunął w nią jeden palec. Znowu jęknęła. Potem dwa, trzy. Penetrował nieśmiało jej wnętrze cały czas drugą dłonią pieszcząc jej usta. Posuwał ją teraz obiema dłońmi w obie dziurki. Joanna drżała z rozkoszy i ssała zmysłowo jego palce. Oba sutki sterczały już mocno. W pokoju zaległa absolutna cisza. Wszyscy obserwowali tę niesamowitą akcję z zapartym tchem. Paweł czuł, że nie wytrzyma już dłużej. Jego podniecenie było wielokrotnie silniejsze niż tam na balkonie. Zaprzestał i delikatnie popchnął Joannę dając jej do zrozumienia, żeby się położyła na wznak. W międzyczasie błyskawicznie zrzucił z siebie całe ubranie. Joanna podniecona i zaintrygowana rozgrywającymi się wypadkami ułożyła się wygodnie na łóżku. Paweł już całkiem nagi z niesamowicie sterczącym penisem zbliżył się do niej. Poczuła jego obecność. Powoli, powolutku rozłożyła przed nim nogi. Jedną ręką sięgnęła do piersi, drugą do krocza. Zaczęła się pieścić zmysłowo, chcąc rozpalić jeszcze mocniej swojego nowego partnera. Nawet przez myśl jej nie przeszło kim on może być. Paweł widząc palce mamy znikające we wnętrzu jej cudownej cipki nie czekał już dłużej. Uklęknął nad nią. Zbliżył swojego członka do jej cipki. Otarł się o jej okolice. Joanna poczuła to i wyjęła dłoń z cipki. Znalazła jego penisa i chwyciła w dłoń. Paweł myślał że eksploduje. A Joanna poprowadziła jego penisa w kierunku swojej szparki zachęcając aby w nią wszedł. Nie czekał już dłużej. Maksymalnie podniecony w każdej chwili mógł wytrysnąć. A chciał się spuścić w niej. W jej wnętrzu. Wszedł w nią jednym ruchem. Poczuł rozkosz jaką mógł mu dać tylko kontakt z jej gorącą i wilgotną szparką. Była niesamowicie delikatna, rozkoszna. Tak długo na to czekał. Marzył o tym. I oto teraz to się spełnia. Wszedł głęboko. Joanna czując go w sobie uniosła nogi i oplotła nimi biodra swojego kochanka. Zamknęła go w kleszczach i przyciągnęła jeszcze mocniej do siebie. Uniósłszy nieco biodra wyeksponowała się tak, że Paweł wsunął się jeszcze głębiej. Na całą głębokość swojego członka. Był w siódmym niebie. Leżąc na niej czuł dotyk jej cudownych piersi. Na twarzy czuł jej gorący oddech. Pocałował ją namiętnie w usta. Odpowiedziała mu penetrując językiem wnętrz jego ust. Przycisnęła jeszcze mocniej do siebie. Tym razem objęła go również rękoma. Nie mogli się już bardziej zespolić. Paweł jęknął z rozkoszy. Był jak w silnych kleszczach i nie miał za bardzo możliwości ruchu. Jednak ten mały, krótki ruch bioder mógł wykonać. I wykonał. Jeden, drugi, trzeci... Zaczął ją posuwać. Rozkoszy jaką przy tym czuł nie da się opisać słowami. Joanna nie pozostawała mu dłużna. Nie wiedziała dokładnie dlaczego, ale ten oto kochanek rozpalał ją o wiele silniej niż wszyscy poprzedni. Jego penis tak cudownie świdrował jej wnętrze. Za każdym jego ruchem gorąca fala opływała całe jej ciało. Chłonęła jego bliskość całą sobą. Oddała mu się maksymalnie. Nogi, biodra eksponowała tak, aby dać mu jeszcze więcej. Aby mógł wejść jak najgłębiej. Do końca. Do samego końca i jeszcze dalej. Był fantastycznym kochankiem. Jej niezwykle teraz wrażliwe piersi ocierały się o jego tors. Sterczące w erekcji sutki dostarczały jeszcze więcej rozkoszy. Paweł rozluźnił nieco jej uścisk, aby chwycić jej pierś w dłoń. Tego było już jej za wiele. Wydała przeciągły jęk czując nadciągający orgazm. Paweł również jęczał i dyszał ciężko.
Joanna poczuła jego zapach, jego oddech, usłyszała jego głos. To wszystko wydało jej się dziwnie znajome. Pomimo zaleceń błyskawicznie zerwała opaskę z oczu
. - Nie! O Boże! Nieee! - w końcu go rozpoznała.
Maksymalnie zaskoczona znieruchomiała. Szok był dla niej tak wielki, że nawet nie próbowała się wyswobodzić. Paweł przerwał, też poczuł się niepewnie.
- Dalej mały - rozległo się z tyłu - nie przerywaj. Masz ją. Już jest twoja. Rżnij ją. Rozpal ją do czerwoności. Ona tego chce. Potrzebuje tego. Chce, żebyś ją posiadł.
- Prawda cipko? Prawda, że tego chcesz? - mężczyzna podszedł do łóżka, pochylił się i wsunął dłoń między ich splecione ciała. Chwycił pierś Joanny i zaczął ją pieścić. Robił to silnie, ostro. Na twarzy Joanny malował się nadchodzący orgazm.
- Nie, Paweł, nie. Proszę przestań.
Dla Pawła pieszczoty tego faceta drugiej piersi mamy (jedną pieścił on sam) były dodatkowym bodźcem podniecającym. Widział dokładnie, z bliska dłoń obcego faceta na delikatnej cudownej piersi mamy. I ten grymas rozkoszy na jej twarzy. Już więcej nie było mu trzeba. Zaczął ją ponownie posuwać. Teraz już ostro, szybko, mocno. Czerpał z tego maksymalną rozkosz. Dochodził. Dochodził. Pierwsza jednak doszła Joanna. Na krótko przed orgazmem spojrzeli sobie głęboko w oczy. Wyczytał w niej niewysłowioną rozkosz seksualną jakiej była poddawana. Joanna nie zamknęła oczu, gdy gorąca fala zalała całe jej rozkoszne ciało. Po czubki palców. Zesztywniała. Wygięła się w łuk. Gwałtowne skurcze jej pochwy obejmowały ciasno Pawła członek. Dodatkowo go stymulowały. Tego było mu już za wiele. Wystrzelił do jej wnętrza gorącą lawę z siłą wulkanu. Wypełnił jej pochwę swym nasieniem nie przestając ani na moment jej posuwać. Odnalazł jej usta i ponownie gorąco pocałował. Odwzajemniła jego pocałunek, tym razem w pełni świadomie. Tak samo jak teraz w pełni już świadoma komu się oddaje, oparła stopy na łóżku i uniosła nieco biodra, rozszerzyła jeszcze bardziej uda, aby mógł penetrować ją maksymalnie głęboko. I dawać jej maksimum rozkoszy. Przedłużali oboje tę rozkosz. Pieprzyli się patrząc sobie głęboko i z miłością w oczy.
Bliskim świadkiem ich zespolenia był mężczyzna, który pieścił cały czas jej pierś. Dotykał ją i czuł jej orgazm. Jej reakcję na seks z Pawłem. Drugą ręką się onanizował. Posuwał ją wzdłuż nabrzmiałego znów penisa. Zastanawiał się w jakiej pozycji by ją teraz posiąść. I z kim. W jakiej konfiguracji. Bo pozostali mężczyźni mieli chwilę wytchnienia. A teraz widząc rozgrywającą się na ich oczach akcję podniecili się ponownie. Obstawili łóżko, stojąc dookoła z wyprężonymi penisami. Powoli wchodzili na łóżko. Ich ręce zaczęły dotykać ciała Joanny. Nie przejmowali się chłopcem. Po prostu wsuwali dłonie pod niego. Joanna jeszcze nie przyszła do siebie po ostatnim orgazmie, a już czuła kilka dłoni pieszczących jej ciało. Paweł rozejrzał się dookoła. Ze swojej leżącej pozycji zauważył tylko kilka czerwonych, wyprężonych penisów zbliżających się do niego i jego mamy. Były rozpalone, niesamowite, olbrzymie i żądne seksu. Seksu z jego mamą. Zaraz będą po kolei ją posuwać. Penetrować tę rozkoszną cipkę, którą on przed chwilą posiadł. To był bardzo podniecające. Paweł usunął się na bok. Natychmiast jego miejsce zajął jeden z facetów wchodząc w Joannę bez żadnych ceregieli. Gwałtowny wstrząs targnął jej nagim, wyeksponowanym nieprzyzwoicie ciałem. Tamten zaczął ją rżnąć. Paweł uklęknął u głowy mamy. Joanna przeniosła ręce nad głowę jakby chciała go złapać. Wyeksponowała przy tym jeszcze bardziej swoje cudowne piersi. Mocniej teraz sterczały w górę. Skwapliwie skorzystali z tego od razu inni faceci i zaczęli je mocno pieścić. Paweł chwycił dłonie mamy. I tak już je trzymał do końca. Tamci się zmieniali. Po każdym wytrysku facet się usuwał i jego miejsce zajmował kolejny. A oni trzymali się cały czas za ręce. Łączyła ich niewidzialna więź uczuć. Paweł czuł każdą rozkosz swojej mamy. Każde jej drgnięcie czul w jej dłoniach. Od czasu do czasu, gdy tamci mu na to pozwalali całował ją w usta. I czekał. Czekał, aż tamci się nasycą jego mamą. Jej cudownym ciałem. Aż ostatni z nich wpompuje w nią swój gorący ładunek. Wtedy on ponownie przystąpi do dzieła. Ponownie się na niej położy. Ponownie wprowadzi swojego penisa w jej pochwę. Ponownie się zespolą. Ponownie będzie ją posuwał, oddaną mu, rozkoszną, bezbronną... Ponownie... Ponownie... Ponownie...
Za oknem powoli zaczęło świtać. Nadmorskie miasteczko niedługo zbudzi się ze snu. Zacznie żyć swoim codziennym, wakacyjnym rytmem. Tylko tu, w pokoju czas stanął w miejscu. Trwała nieustająca orgia.
Subskrybuj:
Posty (Atom)