poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Niegrzeczna dziewczynka

Byl pozny wieczor. Tomek siedzial w swoim ulubionym fotelu i przebieral paluchami po pilocie od telewizora.
Przelaczal z kanalu na kanal tak jak by szukal jakis waznych wiadomosci.

- 50 kanalow a nie ma co ogladac - burknal sam do siebie.
Z kuchni dochodzil go zapach smazonego kurczaka. Podniosl sie z fotela i odrzucil niedbale pilota. Wszedl do kuchni i oparl sie o futryne.
- Co gotujesz? - cieplo zapytal sie.
- Odsmazam kurczaka zrobionego dwa dni temu. Przestane dla ciebie gotowac jesli nie bedziesz jadl w domu - Ewa byla wybitnie niezadowolona z faktu trzaskania garami bez zadnego celu. Tomek podszedl do niej i czule ja objal. Poczul jej wystajace posladki na swoim podbrzuszu i objal ja wpol. Przytulil sie do niej mocno i wyszeptal jej w ucho
- Kocham Cie
- Myslisz ze mnie oblaskawisz takim zachowaniem? - odezwala sie Ewa
- Mysle ze tak.

Jego rece powedrowaly wyzej w kierunku jej piersi.
- Przestan bo przypale i nie bedziesz mial co jesc!
- To zjem Ciebie - wbil swoje usta w jej gola szyje, delikatnie nadgryzajac skore.
- Przestan bo mi zrobisz malinke - Ewa zaczela sie krecic, dajac mu do zrozumienia ze chce uniknac ukaszenia.
Uwielbial jak mu sie opierala. Wprawnie rozpial guziki od koszuli jaka miala na sobie i ulozyl dlonie na jej piersiach.
- Co mi robisz? - zapytala w podnieceniu Ewa.
- Nic, dobieram sie do ciebie - uwielbial to mowic kiedy masowal delikatne i ksztaltne piersi. Ewa odchylila glowe w jego strone wypinajac swoj zgrabny tylek. Calowali sie. Smazony kurczak skwierczal na patelni i zaczal sie delikatnie przypalac
- Spale tego kurczaka - wyszeptala Ewa
- A spal go - niedbale odpowiedzial ocierajac swoimi naprezonymi od podniecenia spodniami o jej ledwo zakryty tylek. Dry fuck - pomyslal przez moment, przypominajac sobie nazwe tego co wlasnie robili. Przeczytal o tym na grupie towarzyskiej w internecie i bardzo go bawilo takie stwierdzenie. Ewa skrecila kurek od gazu i odwrocila sie do niego.

- Co cie tak podniecilo rybko - odezwala sie chwytajac mocno dzinsowe spodnie.
- Czemu jest taki duzy - udala zdziwienie jego podnieceniem zaczela rozpinac kolejne guziki rozporka.
- Nic mnie tak nie podnieca jak zapach podpalanego kurczaka.
- Tak?. A ja cie nie podniecam? - zapytala uwalniajac jego meskosc.
- Nie nie podniecasz mnie wcale - ledwo wypowiedzial.
- To moze to cie zacznie podniecac - ukucnela i lapczywie polykala jego nabrzmialego penisa.
- Nie, to mnie w ogole nie podnieca - wzdychal.
Zaczela ssac coraz mocniej. Podgryzala go i namietnie lizala.
- Nie podniecam cie juz - chwytajac go reka oblizala sie.
- Moze troche - chwycil ja za wlosy jakby chcial zmusic do ciaglego pieszczenia.

Ewa bez oporow zachlannie oblizywala go calym jezykiem jakby smakowala niewielka ilosc wody rozlanej na pustynnym piasku. Tomek naprezyl sie i poczul ogarniajaca go fale ciepla i rozluznienia. Pociagnal ja delikatnie do gory i zaczal wysysac z jej mokrych ust slonawa zawartosc.

- Kto cie tego nauczyl? - spytal. Zadawal to pytanie za kazdym razem. Zastanawial sie przy tym nad kazdym jego poprzednikiem, ktory doswiadczal wczesniej takich rozkoszy. Przytulil ja do siebie Nagle rozdzwonil sie telefon. Nie wykonali jednak zadnego ruchu. Byli przytuleni do siebie i mocno sie obejmowali kolyszac na boki. telefon przestal dzwonic i odezwala sie sekretarka.
- Halo slucham..... - Tomek uslyszal swoj glos w intercomie
- Dzien dobry, zastalem Ewe? -. Mysli szybko naplywaly mu do glowy. Czego on chce
- ....przykro mi ale nie ma mnie w domu - kontynuowal automat. Po uslyszeniu sygnalu bip zostaw wiadomosc.
- Cyborg! - uslyszal - Aaaaa..... Jesli Ewa mogla by oddzwonic do Marka, prosze jej przekazac - ciagnal nieznajomy glos.
- Tak! Slucham! - Ewa chwycila sluchawke.
- A jestes? - zdumial sie Marek - wybacz ze smiem dzwonic i cie niepokoic ale chce sie z toba spotkac.
- To jest jakas pomylka prosze pana - odezwala sie Ewa patrzac na Tomka.
- Nie mozesz rozmawiac? Ok. Zadzwon jak bedziesz mogla.
- Przykro mi ze nie moge Panu pomoc - westchnela
- Kto to byl - zapytal sie Tomek siegajac po papierosa.
- Nie wiem kociaku. Jakas pomylka, zbieznosc imion - probowala uspokoic dziwnie spogladajacego na nia Tomka.

Minal nastepny dzien. Tomek wychodzil z biurowca gdzie miescilo sie jego przedsiebiorstwo. Minal straznika i skierowal sie na parking. Idac do samochodu przypomnial sobie rzekoma pomylke. Wyjal z teczki telefon i wykrecil numer do miejskiej centrali
- Centrala Slucham - uslyszal mily kobiecy glos.
- Dzien dobry, Czy moge miec prosbe. Wczoraj wieczorem dzwonil moj znajomy. Chcial bym oddzwonil do niego ale w pospiechu zapomnial o tym zeby mi podac swoj numer. Czy moze mi pani podac spod jakiego numeru dzwonil?
- Pana numer?
- 651-22-34 - zarecytowal
- Polaczenie o 22.13? - czekala na potwierdzenie telefonistka - 754-23-12
- Dziekuje. - odpowiedzial i zapisal numer na kartce. Wybral podany numer. Nikt jednak nie odbieral. Wykrecil raz jeszcze.
- Slucham? - uslyszal czyjs glos.
- Zastalem Marka? - zapytal
- Nie widze nikogo przy budce poza mna stary wiec chyba go nie zastales. - oznajmil nieznajomy glos.
Tomek odrzucil telefon na siedzenie pasazera.

- Kto mogl dzwonic do mnie a prosic z Ewa? - zastanawial sie. Ona nie jest u mnie zameldowana. To strasznie dziwne. - Kochal Ewe i byl o nia chorobliwie zazdrosny. Byla dziewczyna jego najskrytszych marzen. Zawsze sie nim opiekowala. Byla czula i troskliwa. Nie byla kobieta nazbyt madra ale on sam uwazal ja jednak za bardzo rozsadna. Odpowiadala mu w zupelnosci i widzial ja jako wspaniala matke swoich dzieci ktorych nie mogl sie juz doczekac. Telefoniczna pomylka wprowadzila go w lekki niepokoj. Ona cos przede mna ukrywa - pomyslal. - A moze mi sie wydaje - w jego glowie kotlowaly sie dwie mysli. Jedna ukazujaca Ewe z jakims fatygantem.

Druga uspakajajaca go. Zaczal przekonywac sam siebie, ze to byla tylko zwykla pomylka. Wsiadl to Jeepa. Wrzucil bieg i ruszyl z piskiem. Samochod bujal sie na boki od mocy pelnych obrotow silnika. Wymusil pierwszenstwo przed przejezdzajacymi pojazdami. Spojrzal we wsteczne lusterko widzac szybko zmniejszajaca sie sylwetke osiemnastokolowego ciagnika z naczepa. Silnik wyl a poustawiane slupki na drodze powoli zaczely zlewac sie w sciany tworzac cos na ksztalt korytarza. Dojechal do zjazdu jaki kierowal go do restauracji. Jeep chwycil mocny przechyl a opony piszczaly od sily pedzacego dwutonowego pojazdu. Wjechal na szutrowy parking i zaciagajac reczny hamulec zarzucil wpasowujac sie w wolne miejsce. Zgasil silnik. Posiedzial przez moment czujac jak po jego plecach rozplywa sie dawka adrenaliny. Uwielbial to podniecenie jakie towarzyszylo mu podczas roznych samochodowych ewolucji. Kleby kurzu otoczyly go po czym zaczely powoli opadac. Wszedl do ciemnego korytarza. Przejrzal sie w peknietym lustrze ledwo dostrzegajac swoja twarz.

- Co za spelunka - pomyslal - gdyby nie moj glod.... Podszedl do stolika. Pomieszczenie w jakim siedzial mialo imitowac restauracje wraz z sala do tanczenia. Byl jedynym gosciem lecz fakt ten wcale nie wplywal na obsluge. Siedzial i dalej rozmyslal nad wczorajszym telefonem. Byl glodny i zziebniety. W oczekiwaniu na kelnera wykrecil numer do siebie do domu. Nerwowym ruchem poszukal papierosow lecz poza pusta paczka i odrobina tytoniu na dnie nie znalazl niczego co mogloby imitowac upragnionego papierosa.

- Tak slucham - uslyszal glos Ewy. Poczul sie blogo i bezpiecznie. Jej glos zawsze go uspakajal.
- Czesc kochanie..... jestem w drodze do domciu -
- Czesc moj kociaku - odpowiedziala Ewa.
- I jak, jestem gotowa do wyjazdu? - zapytal
- Sluchaj, nie moge wyjechac.
- Jak to? - zdziwil sie Tomek
- Dzwonila moja matka. Jest chora i chce zebym ja odwiedzila. - wydukala
- Szkoda. Mielismy ten weekend spedzic na Mazurach, pamietasz? - z wyrzutem zapytal. Cos w srodku mowilo mu ze Ewa klamie. Klocki same zaczely sie ukladac. Ten jej nagly wyjazd oraz wczorajszy telefon - zadumal sie.
- Wybacz ale nie moge, chyba to rozumiesz
- Moze pojedziemy razem - zaproponowal
- Nie, nie. Ona jest w bardzo zlym stanie. - zajaknela sie - Moze innym razem.
- Moze bede ci pomocny - upieral sie dalej
- Dam sobie rade. Poza tym pare dni rozlaki dobrze nam zrobi - Ewa byla juz lekko poirytowana.
- Jak sobie zyczysz - syknal w sluchawke. Zaczal spogladac przez niedomyta szybe. swiat wirowal w jego oczach.

Nie byl zalamany. Czul tylko jak znow wbija sie w swoja zbroje. Zbroje ktora pozwalala mu nie odczuwac czegokolwiek zwiazanego z emocjami i uczuciami. Byl to jego mechanizm obronny. Nie znosil czuc sie zawiedzionym wiec za kazdym razem kiedy napotykala go jakas porazka przywdziewal cos na ksztalt metalowej zbroi. Przeobrazal sie tak aby nie czuc smutku. Tylko zwykly chlod. Suka - pomyslal. Nie czul sie tak od dawna. Jego serce skamienialo. Intuicja podpowiadala mu, ze moze spodziewac sie najgorszego. W wyobrazni pojawialy sie dziwne obrazy. Widzial Ewe zabawiajaca sie z wieloma facetami. Widzial jak stoi naga i nachyla sie do kazdego z nich. Mezczyzni ci stali w kregu. Kazdy z nich napinal sie i prezyl od rozkoszy jaka im dawala. - Mam chore pomysly. Czy kurestwo tego swiata mnie przerasta? - zapytal sam siebie - zycie to jeden wielki burdel. Przychodzisz, walisz konia i czekasz na rachunek. - Posiedzial tak przez chwile. Byl wsciekly. Nie doczekal sie kelnera a glod w jego zoladku wzrastal. Chcial zapalic ale nie mial juz papierosow. W koncu wstal i poszedl do samochodu.
- Zjem jakas Mac kupe w chamburgerowni. Juz lepszy jest kurczak przemielony z kurnikiem i lancuchem. - Usiadl za kierownica. - To na nic - pomyslal. Samochod ruszyl. Kola boksowaly zostawiajac wyzlobione slady. Chcial jechac do domu. Zrezygnowal jednak i zawrocil. Jade na porzadna wyzerke. W koncu i mnie sie cos nalezy.

Do kompleksu motelowego mial jakies pol godziny jazdy. Glosna muzyka zagluszala jego mysli. Silnik wyl a dwutonowe cielsko przeskakiwalo z pasa na pas. Inne samochody obtrabialy go za taka jazde lecz Tomek wcale nie zwracal na to uwagi. Znow czul silna dawke adrenaliny. Bawilo go to i podniecalo. Predkosc z jaka sie poruszal byla dwukrotnie wyzsza od dopuszczalnej. Wydawalo mu sie jakby inne samochody staly w miejscu, a on omijal je jak slupki na placu manewrowym. Rozowy neon wskazywal droge do sieci moteli i restauracji.

Tomek czul sie zmeczony. Do domu nie bylo daleko ale postanowil wynajac pokoj. Nie chcial wracac do domu.
Uwazal ze to nie sensu. Nie chcial siedziec samemu przed telewizorem i gimnastykowac paluchow na pilocie. Wzial goracy prysznic. Poczul sie bardziej rzesko. Zszedl na dol do baru. Po drodze minal grupke motelowych szmatek.
Wytapirowane wlosy, mini, ostry makijaz. Nie nawidzil tego. To co pociagalo go w Ewie to jej naturalnosc. To ze w makijazu jak rowniez bez niego wygladala tak samo podniecajaco. Usiadl przy stoliku i skierowal wzrok na kelnera. Ten podszedl i przyjal zamowienie. Czekajac na posilek Tomek siedzial i rozmyslal o tym co powinien zrobic. Nie chcial podejmowac pochopnej decyzji. Chcial wierzyc w chorobe jej matki. Wiara ta jednak byla zbyt slaba. Wiedzial ze odejscie od Ewy nie wchodzi w gre. Za bardzo ja kochal. Wierzyl, ze wszystko sie ulozy, mimo ze zazdrosc jaka czul naklaniala go do bardziej radykalnych poczynan Zastanowil sie przez moment czy w ich polrocznym wspolnym zyciu zdazylo sie cos co ewentualnie mogloby byc wykorzystane jako karta przetargowa. Nie przypominal sobie jednak niczego takiego co mogloby stanowic zagrozenie dla ich zwiazku.

Opowiadal Ewie o tym co robil. Nie robil z tego tajemnicy. Czasami koloryzowal. Nie opowiadal jednak o swoich porazkach. Czasami nie bylo za dobrze ale przynajmniej nie stresowal osoby jaka darzyl wielkim uczuciem. Szanowal ja bardzo i nie chcial zeby sprawy zawodowe odbijaly sie cieniem na jego szczesliwym zwiazku. Kobiety zle znosza kryzysy i porazki swoich mezow. Odczytuja to jako zagrozenie ich bezpieczenstwa. Czasami odchodza. Wiedzial jednak ze sa bardzo blisko siebie. Kelner przyniosl zamowione jedzenie oraz piwo. Nie byl juz specjalnie glodny ale zjadl z rozsadku. Popijal piwem ktore dosc szybko zaczelo mu szumiec w glowie. Skonczyl jesc i siegnal po papierosa.
- Ma pan moze ogien - skinela do niego wysoka dziewczyna siedzaca na przeciwko jego stolika. Wczesniej nie zwracal na nia uwagi. W potoku mysli nawet nie zastanawial sie nad jedzeniem tego co zamowil. Byla szczupla. Miala sliczne dlugie czarne wlosy. Byla skapo ubrana w czarna mini z duzym dekoltem na piersiach. Czarna sukienka byla bardzo opieta, wiec szybko wyobrazil sobie jak moze wygladac zupelnie naga. Miala duze piersi, ktore przylegaly do siebie tworzac bardzo fascynujacy rowek.

- Tak mam, prosze - wstal i podszedl do niej.
- Dziekuje - odpowiedziala i ciagnela dalej - ladna zapalniczka, pewno od dziewczyny, nie? - Zadala standardowe pytanie jakie zadaje kazda kobieta o profesji dziwki.
- Nie, nie od dziewczyny. Sam ja sobie kupilem. - Sklamal. Nie chcial dac jej mozliwosci ciagniecia tematu.
Zatrzasnal metalowe wieko tak charakterystyczne dla amerykanskich zapalniczek.
- Aaaa... moze sie pan dosiadzie - zaproponowala
- Wlasciwie - odsunal sobie krzeslo - to czemu nie
- Jestem Angelika - wyciagnela do niego reke

Typowo kurewskie pseudo - pomyslal - Tak naprawde to masz inaczej na imie ty blazo.
- ladne imie - przypalil glupa - jestem Tomek - uscisnal jej szczupla dlon obwieszona tania bizuteria.
- Co tu robisz, na tym zadupiu - zapytala
- Odpoczywam - westchnal zaciagajac sie papierosem
- Od czego?
- Od kobiet - usmiechnal sie i spojrzal na zloty medalik jaki spoczywal miedzy piersiami. Widok ten zaczal go podniecac.
- Tak Ci zalaly za skore? A co takiego zrobily
- Chca sie dobrac do mojego .... - ugryzl sie w jezyk. - Do mojego .... - myslal dalej ale nic mu nie przychodzilo do glowy. Do mojego .... - powtorzyl
- Siusiaka? - zasmiala sie
- Tak, to chcialem powiedziec
- Jesli jest tak przystojny jak ty to sie nie dziwie - usmiechnela sie i zakrecajac sobie loka. Zaczynala go kokietowac tak jak czynia to motelowe szmatki. Tani komplement ale przelknal go. - Szybka jestes jak siekany kotlet do trawienia - pomyslal. Usmiechnal sie do niej wpatrujac sie co jakis czas w sterczacy biust.
Rozmawiali jeszcze przez moment i popijali drinki. Alkohol szumial mu juz mocno w glowie. Czul podniecenie jakie wywolywal jej widok.
- Moze pojdziemy do mojego pokoju? - zaproponowal - zamowie jeszcze butelke szampana. Co ty na to? - czknal zakrywajac usta.
- No wiesz? - zdziwila sie. - Nie za szybko?
- Ciasto pieniadz - zaseplenil
- Pokaz mi numer Twojego...... pokoju? - zawahala sie jakby nie do konca przekonana o slusznosci swojej decyzji
- 102 - odpowiedzial. Byl zadowolony z biegu wydarzen.
- Poczekaj tam na mnie. Przyjde za pol godziny. Musze sie rozmowic z pewna osoba

Wstala od stolika. Tomek siedzial i rozmyslal nad roznymi sposobami rzniecia jej chudego tylka. Wyobraznia podniecila go jeszcze bardziej, tak ze poczul jak podluzny miesien w jego spodniach zaczyna sie naprezac.
Zapalil papierosa i skierowal wzrok na bar. Ujrzal tam dwie sylwetki. Jedna z nich ludzaco przypominala Ewe.
Taki sam wystajacy tyleczek. Ta sama talia. Skronie uwydatnily sie od adrenaliny jaka poczul. Zmarszczyl brwi i przygladal sie dalej. Obok Ewy stal jakis facet i obejmowal ja w pasie. Widzial jak zamowili szampana po czym odeszli. - pomyslal. Podszedl do barmana i spytal.
Widzial pan tych ludzi.?
- Tak mlodzi zakochani, przyjechali sie zabawic.
- To moi znajomi. umowilismy sie tutaj. Pomyslalem, ze zrobie im niespodzianke. Moze mi pan dac tego szampana.
Sam im zaniose. -
- No nie wiem zawahal sie barman
- To dla pana za nie fatygowanie tego no ... jak to sie mowi obslugi - wybaknal i polozyl brazowy banknot z duza dwojka i dwoma zerami.
- Mysle, ze faktycznie szkoda fatygowac obsluge. Maja wazniejsze rzeczy do roboty. Zaraz panu podam - barman odwrocil sie i siegnal po Don Perignot
- Moze mi pan przypomniec numer ich pokoju
- 101 - odpowiedzial barman podajac mocno oszroniona butelke
- No tak. To obok mojego - Tomek chwycil butelke i odszedl. Wyszedl przed motel. Alkohol szumial w glowie.

Podenerwowanie jednak bylo silniejsze i to ono bralo gore. Odszukal samochod. Otworzyl schowek i siegnal po pistolet. Wyciagnal magazynek. Policzyl naboje i zatrzasnal za soba drzwi od samochodu. Wystarczy na polowe personelu - pomyslal. Szybkim krokiem doszedl do wejscia i wbiegl po schodach. Butelka szampana jaka trzymal w reku wymsknela mu sie i poleciala na korytarz. Podturlala sie pod sciane - Mam szczescie jak nigdy - chwycil za szyjke i wsadzil pod pache. Podszedl do drzwi od ich pokoju. Po jego plecach rozplywala sie zimna fala potu.
Wszystko w nim kipialo. Swoim wygladem przypominal szybkowar. Mozna sie bylo tylko domyslac, ze cos sie w nim gotuje. Drzwi od pokoju nie byly domkniete. Slyszal pojekiwania Ewy przeplatane z posapywaniem fatyganta.

Pchnal je delikatnie. W pokoju panowal polmrok. Bezszelestnie przeslizgnal sie do przedpokoju i cichutko zamknal za soba drzwi. Widzial dwie poruszajace sie sylwetki.
- Uwielbiam jak mnie tak rzniesz, uwielbiam to,. Auuu o tak prosze. Mocniej, zerznij mnie - stekala Ewa, obejmujac swoimi smuklymi nogami sapiacego faceta.
- Tak taaak! prosze jeszcze tak - Tomek przygladal sie rytualowi jaki uprawiali gniotac sie na wzajem.
- Wsadz mu palec w dupe- odezwal sie zapalajac swiatlo. Jego oczom ukazala sie muskularna sylwetka z wielkim mokrym penisem jaki powoli lecz skutecznie zaczal opadac. Ewa podskoczyla przerazona i opierajac sie o sciane probowala sie przykryc przescieradlem.
- Co tu tutaj robisz? - wykrztusila z siebie zadyszana Ewa
- Kim ty kurwa jestes - odezwal sie fatygant. Czul zazenowanie widokiem jaki sprawial
- Nie mow do mnie kurwa tylko kurwo. Kim ty kurwo jestes, Na pewno nie smiercia jaka przyszla po Twojego chomika - skierowal pistolet w jego strone. Wielki penis nie byl juz tak wielki ale nadal swoimi rozmiarami byl imponujacy.
- To prawdziwe? - zapytal przygladajac sie meskosci sapiacego faceta. - Cud natury czy techniki? - skrzywil sie. - Co zmusza cie suko do tego zeby sie pieprzyc przy uzyciu czegos co przypomina mala samochodowa gasnice...... - Spojrzal sie wymownie na Ewe.
- A tobie widze juz sie kurwa nie chce juz pieprzyc. Czegos tak wymiekl jak fujara na widok tesciowej. No dalej pokaz mi jak powinno sie rznac takie kozy jak ta suka.
- Zwariowales, co to koncert zyczen dla prawiczkow - odezwal sie jegomosc
- Rznij ja! Jak Ci nie dyga to Ewa z pewnoscia Ci pomoze.
- Tomek oszalales? - wzdrygnela sie Ewa.
- Ja oszalalem? To ty oszalalas dajac sobie wepchnac cos co moze robic jako czesc od spluczki sedesowej.
Zaczniesz ja rznac czy mam ci pomoc w podjeciu decyzji. - skierowal pistolet w kierunku mezczyzny i strzelil.
Obydwoje z Ewa podskoczyli a wokol nich unosilo sie pierze. Mezczyzna byl przerazony tym co go spotkalo.

- Nie dam tak rady. Jestem za bardzo zestresowany - wydukal jakby chcial plakac. Spojrzal blagalnym glosem na Ewe oczekujac od niej jakiejs pomocy. Ewa przechylila sie w jego kierunku. Ona rowniez byla przerazona cala sytuacja. Chcieli grac na zwloke. Huk wystrzalu byl znaczny wiec ktos z obslugi powinien sie zainteresowac.
- Wiec zobacze cos w waszym wykonaniu czy nie? - przerwal Tomek siegajac wolna reka po papierosa. Pomachal lekko pistoletem dajac im do zrozumienia zeby zabrali sie do roboty. Ewa przykucnela i objela swoja dlonia obwislego penisa. Wsadzila go sobie w usta i zaczela go piescic. Mezczyzna wzial gleboki oddech jakby mial zanurkowac na spora glebokosc. Tomek upajal sie widokiem i lapczywie zaciagal papierosa.
- Ten swiat bylby przejebany gdyby wszystkie tesciowe byly takie jak to... - pomachal wielkim pistoletem.
Olbrzymia lufa 11 mm SigSauera byla nie mniej imponujaca niz wielki penis nawet w stanie spoczynku. - Problem, polega na tym ze takich tesciowych jest za malo - kontynuowal. Przymierzyl sie celujac prosto w nabierajacego rozmiarow meski organ. Ewa instynktownie drgnela. Wyjela go z ust i troche sie odsunela. Przymknal lewe oko i nacisnal spust. Mezczyzna zlapal sie za resztki swojego przyrodzenia, naprezyl cialo probujac powstrzymac krwotok. Mimo silnego uscisku krew tryskala niczym wzburzony szampan. Mezczyzna zajeczal i opadl na lozko ciezko dyszac.
- Tomek cos ty zrobil! - zapiszczala Ewa. Jej twarz byla cala zakrwawiona.
- Odstrzelilem mu wielkiego penisa - zarechotal.
- Odbilo ci. - Zaczela ocierac oczy jakie zalala czerwona maz. - Jestes pierdolniety. Odwalilo Ci chyba - byla w wielkim szoku. Skulila sie i obcierala zakrwawiona twarz. Przegarnela swoje blond wlosy, ktore bardziej przypominaly kolor marchewki.
Tomek podszedl do niej. Chwycil ja za noge i pociagnal tak ze znow lezala na lozku.
- Lubisz duze kalibry prawda.? - zapytal dotykajac koncowka lufy jej blade nogi. Wodzil nia silnie po udach pozostawiajac czerwone slady
- To boli - przestan. - jeczala Ewa. Wybacz mi prosze wybacz. Nie rob mi krzywdy, blaagaaaam - Szlochala. lzy jakie splywaly po policzkach skapywaly na biale przescieradlo, zostawiajac czerwone plamy.
- A to boli? - wsadzil jej lufe miedzy nogi. Czy to boli? - Chwycil mocno za jej szyje dociskajac ja do dolu.
- Boli - wykrztusila - boli, pusc mnie proszeeee - jeczala. Nie rob mi krzywdy
- Krzywde? - krzyczal na nia wpychajac coraz silniej pistolet. Krecil nim az do momentu kiedy oslona spustu mocno sie wbijala w jej wzgorek lonowy
Ewa spojrzala sie na Tomka. W jej oczach widac bylo wielki bol.
- Czy taki kaliber Ci wystarczy? - pokrecil znow pistoletem.
- Tak Ty wstretny chuju - wykrzyknela
Rozlegl sie huk wystrzalu. Tomek oderwal reke od silnie krwawiacej szyi Ewy. Kawalki glowy rozbryzgaly sie i ociekaly po scianie.
- Ty to nawet chujem nie jestes - odpowiedzial do korpusu jaki drgal pod wplywem niekontrolowanego skurczu miesni. Wyciagnal mokry pistolet spomiedzy nog. Obtarl rece i wyszedl z pokoju. Na dole slychac bylo odglosy policji. Angela stala pod jego pokojem wpatrzona w jego zakrwawiona twarz. Szybko ja chwycil za reke i wciagnal do swojego pokoju.
- Co Ci sie stalo - jeknela z przerazenia
- Nic - chwycil ja mocno za wlosy i pokierowal w okolice swojego rozporka
- Nie zrobie tego! - spojrzala sie swoimi duzymi zielonymi oczami. - Nie zrobie!
- Tak myslisz - przystawil jej lufe do skroni. - Ciagnij suko! Ale juz!
- Jestes najbardziej jebnietym klientem jakiego mialam. Moze jak ci spuszcze troche spermy z mozgu to oprzytomniejesz - mamrotala do siebie. Rozpiela mu spodnie. Trzesacymi sie rekoma siegnela po jego penisa. Powoli wlozyla go sobie do ust i zaczela ssac. Plakala przy tym a jej szlochanie przerywalo na moment przyjemnosc jaka odczuwal oparty o duza drewniana szafe.
- Ciagnij kurwo bo ci leb odstrzele! - wrzeszczal na nia. Byl silnie podniecony.

Adrenalina pulsowala mu w skroniach a nogi zaczely sie powoli uginac od rozluznienia. Poczul nadchodzaca przyjemnosc. Jego penis rytmicznie sie kurczyl, strzelajac silna dawka bialutkiego kremu.
Mam juz dosyc tej pieprzonej milosci - pomyslal. Mocno chwycil ja za podbrodek i skierowal jej wzrok na siebie.
- Dzisiaj suko robisz za friko - Wlozyl pistolet do swoich ust i strzelil...

Brak komentarzy: