poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Joanna i Maciuś

Joanna dopiła swoją kawę i biorąc dziennik klasy VB pod pachę, wyszła z pokoju nauczycielskiego. Jeszcze ta jedna lekcja i koniec na dzisiaj. No, oczywiście wyjąwszy ten jeden sprawdzian, który musi jeszcze dzisiaj wieczorem w domu poprawić. Jutro powinna podać swojej klasie oceny. Maj się kończy. Jeszcze trochę i koniec roku. Boże, jak ten czas leci. Nagle, idąc szkolnym korytarzem zauważyła jakieś zamieszanie.

- Hej! Co tu się dzieje? - Joanna szybkim krokiem szła w kierunku kotłującej się grupki chłopców. Znowu się biją. Ci nieznośni chłopacy. Dlaczego nie mogą wykorzystać przerwy między lekcjami na jakieś przyjemniejsze rzeczy, zagrać w coś, czy coś innego. Nie. Oni muszą się bić. Ostatnio zauważyła, że często bierze w nich udział jeden z jej uczniów. Maciej. Do tej pory miał u niej opinię dobrego i spokojnego dziecka. Ale od jakiegoś czasu dość często wdawał się w bójki. Będzie musiała o tym porozmawiać z jego rodzicami na najbliższej wywiadówce.
- Co tu się dzieje? Przestańcie! W tej chwili! - na widok nadchodzącej nauczycielki chłopcy przerwali bijatykę. Poprawiając pomięte ubrania, stali patrząc na zbliżającą się ich Panią ze wzrokiem przyłapanych na występku szczeniąt. Rozbawiły ją te ich miny, ale nie dała po sobie poznać. Było tam siedmiu, może ośmiu chłopców. Pośrodku nich stał Maciej.
- No oczywiście. Jakżeby inaczej. Znowu on - pomyślała zirytowana.
- Co to ma znaczyć - odezwała się głośnym i stanowczym głosem - co to za bijatyki? Jak jeszcze raz was zobaczę bijących się, będziecie mieli uwagi w dzienniczkach.
- My tylko, proszę Pani wymierzmy sprawiedliwość - odezwał się jeden z chłopców.
- Sprawiedliwość? Bicie kolegów jest sprawiedliwe?
- Oduczamy Maćka kłamać. On ciągle kłamie.
- No proszę. Maciej kłamie? A co on takiego mówi?

Cisza. Nikt się nie odezwał. Wszyscy pospuszczali głowy, wzrokiem błądzili gdzieś po podłodze.
- Nie chcecie mówić? - Joanna spojrzała uważnie na chłopców. Zauważyła, że Maciej ma rozerwany rękaw od bluzki. Zrobiło jej się go żal.
- Maciek - poproszę Cię do gabinetu po lekcji, dobrze?
- Dobrze, proszę Pani.
- A teraz chodźcie już na lekcję - zwróciła się do wszystkich.

Po lekcji poszła do gabinetu. Za nią pojawił się Maciej.
- Wejdź proszę.
Wszedł do środka zamykając drzwi cichutko. Stanął na środku gabinetu ze spuszczoną głową.
- No, więc o co poszło?
- Nie mogę powiedzieć - jego głos się załamywał. Był bliski płaczu.
- Jak to? Mnie? Twojej wychowawczyni nie możesz powiedzieć? Jestem po to aby wam pomagać. A widzę, że masz problemy z kolegami. Co to za kłamstwa?
- Nie mogę powiedzieć - powtórzył i wybuchnął płaczem.
Joannie zrobiło się miękko na sercu. To przecież jeszcze dziecko. Ile on ma lat? Chyba piętnaście. Zrobiło jej się żal tego chłopca. Podeszła do niego i po prostu objęła go ramionami. I wtedy wtulony w nią rozpłakał się na dobre. Był taki drobny, drżący, bezbronny.
- Biedactwo, potrzebował tego - pomyślała wzruszona. Potrzebował czyjegoś ciepła, tego, żeby się nim ktoś zajął. A co na to jego rodzice? Koniecznie musi z nimi porozmawiać. Zaczekała aż się uspokoi.
- No, już dobrze - pogładziła go po głowie, kiedy przestawał szlochać. Spojrzał na nią załzawionymi oczami. Dostrzegła w nich wdzięczność.
- Czy teraz powiesz za jakie to okropne kłamstwo cię biją? - ciągle tuliła go do siebie. Tak będzie mu łatwiej się zwierzyć. Musi czuć, że jest akceptowany.
- Nie wierzą mi, że się kochałem.
- Słucham? - nie bardzo rozumiała co do niej mówi.
- Oni mi nie wierzą, że uprawiałem seks.

Wszystkiego się spodziewała, ale nie tego. Tylko spokojnie. On fantazjuje. W jego wieku fantazje się często zdarzają.
- Czy ty w ogóle wiesz co to jest seks?
- No jasne. Pani mi też nie wierzy, prawda? - znowu spojrzał jej w oczy.
- A z kim ty...
- Z moją ciocią. Z ciocią Grażyną. I jeszcze z...
- Dosyć. A jak ten wasz seks wyglądał? - ciągle się obejmowali. Maciej już nie drżał. Nie szlochał.
- Normalnie. Jak ciocia u nas śpi, to ja rano idę do niej do łóżka. Najczęściej śpi nago. Ja rozbieram się z piżamy i kładę się pod kołdrę obok niej. Potem kładę się na niej. Potem się kochamy.
- Nnnie... nnnie rozumiem... - Joanna była całkowicie zbita z tropu.
- Po prostu. Najczęściej kładę ją na plecach, rozsuwam jej nogi i kładę się na nią. Wtedy już mam erekcję. Układam się między jej udami no i wchodzę w jej...
- Przestań, przestań zmyślać - na pewno widział coś w jakimś filmie i teraz fantazjuje.

Przypomniała sobie, że ciągle się obejmują. Ta ich pozycja. Poczuła się nagle w bardzo niezręcznej sytuacji. Ale nie mogła go teraz odrzucić. To by go uraziło. Mógłby się zamknąć w sobie. Musi się przemóc i wyjaśnić mu, że to tylko fantazje. W rzeczywistości nie mógł przecież...
- I z Panią też chciałbym się kochać - spadło to na nią jak grom z jasnego nieba.
- Ccco... co ty...
- Chcę z Panią uprawiać seks - znowu spojrzał jej w oczy. Tym razem było to głębokie spojrzenie... mężczyzny.
- Jest Pani taka cudowna, delikatna, taka kobieca - czuła jak jego uścisk staje się coraz mocniejszy. Próbowała delikatnie się uwolnić.
- Właściwie to ja od dawna o Pani marzę. Ma Pani wspaniałe ciało - teraz chciała już się wyrwać, ale wypadki potoczyły się błyskawicznie.

Maciej był od niej niższy o jakieś pół głowy. Wspiął się więc na palce aby sięgnąć jej ust i pocałował ją. Raz krótko. Joanna była tak zaskoczona, że nie zareagowała. Wtedy pocałował ją po raz drugi. Dłużej, namiętniej. Jednocześnie jego dłoń, którą trzymał do tej pory na jej boku, zaczęła sunąć w górę. Pod pachę i w bok w kierunku piersi. Zanim zdążyła się zorientować w sytuacji, złapał ją za biust i zaczął pieścić przez bluzkę. Ciągle stał na palcach, całując ją namiętnie. Teraz już próbowała się wyrwać. Na próżno. Trzymał ją mocno. Całował i pieścił jak mężczyzna.
- Pragnę cię, Joanno - wyszeptał, a jego druga ręka, którą do tej pory obejmował ją w pasie zsunęła się w dół. Na pośladek.
- Puść mnie Maciej, proszę.

Ale nie puszczał. Całował teraz jej szyję, pieścił jej pierś, ugniatał jej pośladek. Joannę przebiegały dreszcze. Nie, nie może. Musi to przerwać. Wyrwała się w końcu silnym, gwałtownym ruchem. Zatoczyła się. Byłaby upadła, gdyby nie przytrzymała się biurka. Bluzka jej się rozpięła ukazując między fałdami materiału kuszące kształty w białym, koronkowym staniku. Była pochylona, oparta o blat biurka, wypinając tyłeczek. I wtedy poczuła, jak dwie drobne dłonie suną po jej udach w górę. Tego dnia było ciepło i Joanna nie miała na sobie rajstop. Wrażenie dotyku było bardzo silne. Drżała. Bezceremonialnie dotarł do jej pupci, zadarł jej spódnicę, zarzucając ją na plecy nauczycielce i przywarł do jej majtek biodrami. Przywarł mocno. Na tyle mocno, że czuła na swoich pośladkach jego odciśniętą wypukłość w spodniach.
- To szaleństwo - pomyślała - co on robi?

A on mocno przylgnął do niej od tyłu i wysunąwszy ręce złapał jej obie piersi w dłonie. Była podniecona. Wyczuł jej sztywne sutki. Rozchylił rozpiętą bluzkę i ujął jej piersi w dłonie, wyczuwając pod palcami delikatną koronkę stanika. Jednocześnie biodrami ocierał się o jej pośladki.
- Boże, a jak teraz ktoś wejdzie - pomyślała przerażona. Drzwi do jej pokoju były przecież tylko przymknięte.
- Wystarczy! Dość! - szarpnęła się ponownie i wyrwała się małemu prześladowcy.

Odwróciła się gwałtownie do niego. Normalnie w tym momencie spoliczkowałaby napastnika. Ale to było jeszcze dziecko, jej uczeń. Nie, nie mogła tego zrobić. Więc co? Musi koniecznie porozmawiać z jego rodzicami. I to zaraz. Nie może czekać do najbliższej wywiadówki.

Po południu powiedziała mężowi, że musi iść do rodziców jednego ze swoich uczniów, porozmawiać o jego problemach. Oczywiście nie przyznała się o czym dokładnie chce rozmawiać, ani co się wydarzyło w szkole. Pojechała samochodem męża na osiedle, gdzie mieszkał Maciej. Wziąwszy głęboki oddech zapukała do drzwi jego mieszkania. Otworzył jej średniego wzrostu mężczyzna, ojciec Maćka, jak się od razu domyśliła.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry. Słucham panią.
- Jestem wychowawczynią Macieja. Przyszłam, ponieważ syn Państwa ma kłopoty. Chciałabym o tym z Państwem porozmawiać.
- Ach, to Pani! Proszę, proszę wejść. Maciej mówił, że Pani przyjdzie. Jestem Janusz, ojciec Maćka.
Joanna zdziwiona, że Maciej uprzedził o jej wizycie weszła do mieszkania.
- Cześć Maciej - chłopiec pojawił się w drzwiach swojego pokoju.
- Proszę, niech Pani wejdzie, zapraszam do pokoju. Proszę usiąść.

Usiadła na wygodnej kanapie. Janusz usiadł naprzeciw niej w fotelu. Obok niego Maciej.
- Może się Pani czegoś napije - zaproponował Janusz.
- Nie, dziękuję, przejdę od razu do rzeczy. Maciej, czy mógłbyś zostawić nas samych?
- Idź do swojego pokoju - poparł ją Janusz.

Odprowadziła chłopca wzrokiem, a gdy zamknęły się za nim drzwi, spojrzała Januszowi w oczy i zaczęła mówić.
- Maciej dziwnie się zachowuje w szkole (jak ona ma mu powiedzieć, że jego syn się do niej dobierał). Czy Pan albo Pańska żona zauważyliście coś podejrzanego w domu?
Janusz zaczął z uśmiechem.
- Przede wszystkim muszę Pani powiedzieć, że jestem sam. Żony nie ma. Odeszła jakieś pół roku temu.
- Przykro mi.
- No cóż. Nie mogła z nami wytrzymać.
- Z Wami? Jak to z Wami. Ma Pan na myśli siebie i chłopca?
- Tak. Miała dosyć i mnie i syna. No cóż, tak czasami bywa.
- Dziwne... Ale nie o tym chcę mówić.

Wzięła głęboki oddech, jak student na trudnym egzaminie.
- Maciej twierdzi, że uprawia seks - wypaliła jednym tchem czerwieniąc się jak nastolatka.
Janusz roześmiał się.
- A więc o to chodzi. Wygadał się, skurczybyk - rozbawiony patrzył na Joannę.
- Jak to "wygadał się"? Czyżby to była prawda? - czuła jak ją policzki pieką.
- A o kim dokładnie mówił?
- O jakiejś cioci. Chyba Grażyna.
- No tak. Droga Pani. Jak już mówiłem, żona odeszła ode mnie. Grażyna, to jej siostra. Współczuła mi i Maciejowi. Odwiedzała nas. Czasami robiła nam obiad. Czasami nocowała u nas. Było fantastycznie.
- Pański związek z siostrą żony mnie nie interesuje. Ale Maciej...
- A co? Grażyna to fantastyczna kobieta. Bardzo atrakcyjna. Niech się chłopak uczy...
- Czy on... Czy on Was widział razem? - Joanna czuła, że znowu oblewa się purpurą.
- Czy widział? Mój Boże. No jasne. Nie tylko nas podglądał. Przychodził do naszego łóżka. Najczęściej nad ranem. Wtedy dobierał się do Grażyny.
- Uprawiał z nią seks?
- Tak. Kilka razy. Oboje twierdzą, że było cudownie.

Joanna nie wiedziała co o tym wszystkim myśleć.
- Przecież tak nie można...
- Można, droga Pani, można - przerwał jej - lepiej, żeby się chłopak uczył seksu w domu, bezpiecznie, z osobą, która go kocha, nawet z ciocią, niż gdzieś w krzakach, z jakąś brudną prostytutką.
- Pan zwariował.

Janusz mierzył Joannę przez chwilę wzrokiem.
- Coś Pani pokażę, chodźmy.
Poszła za nim. Zaprowadził ją do sypialni. Stanęła w drzwiach. Janusz stał za nią. Stało tam duże, wygodne, szerokie łóżko.
- Tu, na tym łóżku przeżyliśmy razem wspaniałe chwile. Grażyna, ja i Maciek. Było naprawdę fantastycznie.

Joanna wyobraziła sobie dorosłą nagą kobietę na tym łóżku, uprawiającą seks jednocześnie z Januszem i Maciejem. Zrobiło się jej gorąco. Duszno. Musi stąd wyjść. Na powietrze. Musi.
Wtem poczuła dłonie Janusza na swoich biodrach. Chwilę później objął ją od tyłu w pasie i wtulił twarz w jej włosy.
- Maciej nie mówił, że ma tak fantastyczną nauczycielkę - szepnął jej do ucha.

Joannie zrobiło się jeszcze bardziej gorąco. Szarpnęła aby się wyrwać. Na próżno. Janusz trzymał ją już mocno.
- Proszę mnie puścić.
- Jesteś cudowna. Może teraz my się zabawimy?
- Zostaw mnie!

Lecz Janusz ani myślał jej zostawić. Poczuła nagle obie jego dłonie na swoich piersiach, kiedy złapał ją bezceremonialnie i zaczął pieścić.
- Puść!
Ugniatał jej piersi i całował jej policzek, szyję, ucho... W tym momencie do pokoju wszedł Maciej. Joannie zrobiło się słabo. Oto widzi ją teraz w tak niezręcznej sytuacji. Nie mogła się jednak uwolnić od uścisku Janusza. Trzymał ją mocno. Maciej podszedł od przodu i chwilę się przyglądał z zainteresowaniem.
- Maciej, wyjdź proszę. Wyjdź z pokoju - prosiła- a ty mnie puść, natychmiast - dodała ostrzejszym tonem.
Maciej jednak ani myślał wyjść. Zbliżył się do Joanny i wsunął jej dłonie pod spódnicę. Poczuła dobrze już znane sobie uczucie dotyku małych rączek dotykających jej ud, sunących wyżej i wyżej, do majtek...
- Przestańcie, proszę...

Ale Januszowi udało się rozpiąć jej bluzkę. Obnażył jej piersi w cudownym koronkowym staniku. Pieścił ją teraz przez delikatną koronkę. Wyczuł że jej sutki sztywnieją. A Maciej? Maciej przesunął bezceremonialnie malutką dłonią po jej wzgórku łonowym. Poczuła mrowienie w okolicach krocza. I rozchodzącą się falę ciepła. Maciej dalej dotykał jej krocza. Cofnęła biodra do tyłu, ale natychmiast nadziała się pośladkami na twardą już wypukłość Janusza. Odruchowo podała biodra do przodu, byle dalej od jego kutasa. I wystawiła się ponownie na dotyk ręki Macieja. Przesuwał teraz śmiało palce wzdłuż jej majtek pieszcząc ją z wprawą dorosłego mężczyzny.
- Tato, ona robi się wilgotna. Chce tego. Weźmy już ją.
- Tak, czuję jak jest podniecona - odparł ugniatając lekko palcami twarde sutki Joanny.
- Zwariowaliście?! Puśćcie mnie!
- Zaczynamy - Janusz popchnął Joannę na łóżko.

Upadła bezwładnie na wznak. Janusz błyskawicznie uklęknął na łóżku u głowy Joanny. Chwycił jej ręce i wygiął za głowę. Joanna szamotała się, ale zaraz doskoczył do niej też Maciej. Zadarł jej spódnicę odsłaniając delikatne, białe majtki. Joanna zwarła odruchowo uda, ale mały napastnik silnym ruchem rozwarł je szeroko. Delikatny zarost łonowy prześwitywał przez koronkę majtek. Maciej usadowił się błyskawicznie między jej rozwartymi udami. Położył się na niej i przywarł do jej krocza swoimi biodrami. Poczuła wyprężonego małego penisa w jego spodniach. Poczuła go na swojej cipce. Napierał na nią rytmicznie kopulacyjnymi ruchami. Rozpalał ją. Jednocześnie rozchylił rozpiętą wcześniej przez ojca bluzkę nauczycielki. Duże, ciemne sutki prześwitywały przez koronkę stanika. Przywarł ustami do jej jednego sutka. Na drugiej piersi położył rękę. Pieścił ją z wprawą. Była coraz bardziej podniecona. Mimo tego próbowała się jeszcze uwolnić. Na próżno. Janusz cały czas trzymał jej ręce za głową przygniatając je silnie do łóżka. Nic więcej nie robił. Tylko trzymał ją i patrzył.
- Dobrze Maciej, bierz ją.

Jak za przyzwoleniem ojca Maciej uklęknął między udami Joanny. Zsunął jej stanik z jej piersi. Dotykał je teraz nagie, cudownie delikatne, tak kuszące. I on i ona byli bardzo podnieceni. Przerwał po chwili i dotknął jej majtek. Zadrżała. Pieścił ją chwilkę przez cienką koronkę, wywołując u Joanny kolejne fale rozkoszy, po czym odsunął na bok pasek materiału obnażając jej cipkę. Dotknął ją palcami. Ponownie zadrżała. Pieścił przez chwilę jej wilgotne fałdy, po czym wsunął do środka jeden palec. Po chwili wysunął, po to aby wsunąć dwa. Za następnym razem wsunął już trzy. Joanna jęknęła. To zachęciło Maćka. Zaczął ją posuwać palcami. Raz po raz Joannie wyrywały się jęki rozkoszy. Jej sutki sterczały w silnym podnieceniu, chociaż nie pieszczone teraz przez nikogo.
- Dalej Maciej. Weź ją - niecierpliwił się już mocno podniecony Janusz.

Maciej nic ni mówiąc wstał i błyskawicznie rozebrał się do naga. Joanna teraz zobaczyła go w całej krasie. Nie miał jeszcze zarostu łonowego. Ale jego kutasek sterczał prawie pionowo w górę, czerwony, nabrzmiały, w pełnej erekcji. Maciej szybko zerwał z Joanny spódnicę. Joanna próbowała jeszcze protestować, ale po chwili równie szybko zdjął jej majtki. Ponownie zwarła uda w obronnym geście. Ale co to było dla Macieja rozewrzeć jej uda, gdy ojciec ją mocno trzymał. Zrobił to bez wysiłku. Joannę zalał gorący rumieniec wstydu. Oto leży teraz przed swoim uczniem, naga, rozwarta, a przy tym rozpalona. Tak, była bardzo podniecona. A widząc układającego się między jej udami nagiego chłopca wiedziała już, że nie uniknie stosunku.

Maciej przywarł genitaliami do jej muszelki. Poczuła dotyk delikatnego małego męskiego członka i niewielkich jąder. Poczuła jego ciepło. Ocierał się o jej rozpaloną cipkę. Przywarł całym swoim drobnym ciałem do jej nagiego ciała. Wtulił się w nią. Jego twarz znalazła się na wysokości jej twarzy. Spojrzał przez moment jej głęboko w oczy, po czym pocałował ją namiętnie w usta. Penetrował z wprawą języczkiem wnętrze jej ust, pieszcząc jednocześnie dłonią jej biust. Genitaliami ocierał się o jej krocze. Oboje byli coraz bardziej podnieceni. Aż w końcu za którymś ruchem bioder, naparł członkiem na jej wilgotne fałdy i wślizgnął się do jej wnętrza. Była tak gorąca i wilgotna. Czuła w sobie wyraźnie jego niewielkiego, ale bardzo twardego penisa. Rozpalił ją do maksimum. Nie przypuszczała, że taki chłopiec może ją tak podniecić. I te pieszczoty piersi. I ten namiętny pocałunek. Od samego początku jak tylko w nią wszedł poruszał biodrami szybko i gwałtownie. Jakby się bał, że mu ucieknie. Może by i uciekła. Ale nie mogła. Jego ojciec nadal silnie trzymał ją za przeguby rąk. Penis Macieja, pomimo, że był mały, głęboko penetrował jej pochwę. Fale rozkoszy przeszywały jej ciało z każdym jego ruchem. Posuwał ją szybko. Coraz szybciej. Jego oddech też stawał się coraz szybszy. Jednocześnie Joanna czuła, że dochodzi. Jeszcze chwila, jeszcze kilka ruchów i... Potężny spazm rozkoszy targnął jej rozpalonym ciałem. Jęknęła przeciągle wypuszczając powietrze z płuc. Objęła mocno nogami drobne biodra chłopca i przycisnęła go mocno do swojego łona. Jakby pragnęła wessać go do środka. Wtedy dopiero Janusz uwolnił jej ręce. Mogła teraz objąć także rękoma swojego małego mężczyznę, który właśnie ją posiadł. Mocny uścisk chłopca przyspieszył u niego erekcję. Poczuła jak silny orgazm wstrząsnął jego ciałem. Poczuła jak jego gorąca sperma wypełnia jej pochwę. To przedłużyło jeszcze jej orgazm. Szarpnął jeszcze dwa razy i znieruchomiał wtulając się mocno w swoją panią. Całując ją gorąco w pełne, spragnione teraz pieszczot usta. Zamarli oboje w miłosnym uścisku.

Tak splecionych Janusz razem obrócił na łóżku tak, że teraz jego syn leżał na plecach pod Joanną, a ona na nim. Ciągle obejmowała jego biodra udami. Dzięki temu była teraz szeroko rozwarta i wyeksponowana na penetrację Janusza. Penis Macieja po minionym orgazmie wysunął się miękki z jej cipki. Była otwarta, mokra, rozpalona. Była gotowa na dalszy seks. Janusz długo nie czekał. Zbliżył swojego dużego męskiego kutasa do jej szparki i wszedł w nią jednym pchnięciem. Poczuwszy w sobie tym razem dojrzałego dużego penisa jęknęła ponownie z rozkoszy. Teraz penetrował ją duży, gruby penis rozciągając jej cipkę, i sprawiając jej dalszą rozkosz. Posuwał ją wprawnymi ruchami. Jęczała za każdym pchnięciem. Maciej czuł na swojej twarzy każdy jej gorący oddech, w rytm jak jego tata posuwał panią Joannę. Drżała. Czuł jej rozkosz. Czuł jak jej mięśnie prężą się z każdym pchnięciem taty. Coraz silniej. Coraz mocniej. Jeszcze, i jeszcze. Pokój wypełniły teraz zmieszane jęki Janusza i Joanny. Coraz głośniejsze i coraz szybsze. w miarę jak Janusz coraz szybciej ją rżnął. Wsunął ręce między splecione cała Joanny i syna, chwytając w dłonie jej nabrzmiałe piersi. Tak spleceni oddawali się dzikiemu seksowi prze dobrych kilka minut aż Joanna szczytowała ponownie. Drugi, silniejszy orgazm targnął jej rozpalonym ciałem. Silne skurcze jej pochwy wywołały szybszy wytrysk u Janusza, który wypełnił ją silnym strumieniem gorącej i lepkie mazi. Wtulił się w nią posuwając ją jeszcze szybko kilkanaście chwil. Pieścił jej piersi. Joanna znowu całowała się namiętnie z Maciejem. Jeszcze się pieścili, jeszcze Janusz ją posuwał, ale już wolniej, wolniej, delikatniej...

Upadli na pościel wykończeni, ale szczęśliwi i zaspokojeni. Maciej po jednej stronie, Janusz po drugiej, Joanna w środku pomiędzy nimi. Obydwaj objęli czule leżącą między nimi kobietę i jeszcze przez dłuższy czas pieścili ją delikatnie. Aż cała trójka usnęła.

Joanna zbudziła się. Było ciemno. Nic nie widziała. Czuła tylko jakby przygniatało ją coś ciężkiego. I to ciepło rozchodzące się w okolicach jej krocza. Coś było w niej. Twarde, gorące, śliskie. Penetrowało jej pochwę. A ona leży na wznak z szeroko rozłożonymi nogami. Po woli wracała jej świadomość ostatnich wydarzeń. Powoli przypominała sobie gdzie jest i jak się tu znalazła.
- Boże! - pomyślała przerażona - jest noc! Jak ja się wytłumaczę mężowi. Powiedziałam, że jadę do rodziców ucznia porozmawiać o jego kłopotach. Nie mogę przecież wrócić nad ranem. Która jest godzina?
- Która godzina? - zapytała szeptem Janusza, bo to on leżał na niej posuwając ją od kilku minut.
- Cicho kotku - odparł zauważywszy, że się zbudziła.

Nie zdążyła ponowić pytania, gdyż Janusz zamknął jej usta namiętnym pocałunkiem. Wsunął jej język do wnętrza i penetrował nim jej usta. Ich oddechy stały się szybsze, urywane. Czuli na sobie nawzajem gorące, wydychane powietrze. Czuli dotyk swoich nagich, rozpalonych ciał. Posuwał ją jednak powoli, jakby chciał przedłużyć ten błogi stan podniecenia tak długo, jak się tylko da. Miał ją już wcześniej. Pierwsze pożądanie zaspokoił. Teraz rozkoszował się z długiego kontaktu fizycznego z tą wspaniałą kobietą. Rozpalał ją powoli, ale skutecznie. Próbowała jeszcze rozglądać się za jakimś zegarem, ale na próżno. Drżała z podniecenia. Z resztą i tak nie miałaby siły zepchnąć go z siebie. Oddała mu się całkowicie po raz kolejny. Wykorzystał to w pełni całując ją gorąco, pieszcząc dłońmi jej nabrzmiałe piersi i penetrując penisem jej rozpaloną ponownie cipkę. Wchodził głęboko, bardzo głęboko. Czuł już zbliżający się orgazm. Nie przyspieszył jednak ruchów. Nadal posuwał ją powoli, z namaszczeniem. Przedłużał ten ekstatyczny stan tuż przed orgazmem do maksimum. Jego penis był niesamowicie wyprężony, duży i twardy. Czuła go w sobie. Czuła że jest już bliski. Ona z resztą też dochodziła. W końcowej fazie uniosła biodra w geście całkowitego oddania. Pozwoliło mu to na jeszcze głębszą penetrację. I wtedy nie wytrzymał. Wytrysnął. Potężny orgazm wstrząsnął jego całym ciałem. Wtłoczył w nią kolejną porcję gorącego nasienia. Wypełnił ją całkowicie. Wszedł głęboko w jej pochwę i zamarł. Wtulił się cały w jej gorące ciało. Trwał tak w jej wnętrzu przez długą chwilę. Rozkoszował się trwającą ekstazą. Joanna rozpalona, lecz nie zaspokojona czekała. W końcu nie wytrzymała.
- Weź mnie. Weź, zerżnij mnie - wyszeptała.

Nic nie odpowiedział. W odpowiedzi tylko obrócił się przez bok na plecy, ciągle zespolony z Joanną. W ten sposób teraz ona leżała na nim. I o to mu chodziło. Wysunął się z niej zaspokojony, ociekający lepką spermą. Joanna niezaspokojona poruszała nerwowo biodrami ocierając się cipką o jego genitalia. Dzięki pozycji w jakiej ustawił ją Janusz tyłeczek miała wypięty. I tam właśnie od tyłu poczuła dotykającego ją drugiego penisa. Maciej! Zupełnie o nim zapomniała. Nie powinna mu pozwolić. Powinna przerwać, uciec stąd do domu, do męża. Była jednak zbyt rozpalona. Pragnęła teraz jak nigdy na świecie zaspokojenia. Ostrego, bezkompromisowego seksu. A tego mógł jej teraz dać tylko jej piętnastoletni uczeń. Puściły jej wszystkie hamulce. Wypięła tyłeczek w zapraszającym geście. Maciej skorzystał skwapliwie wchodząc w jej cipkę jednym pchnięciem. Nie miał tak dużego i grubego penisa jak jego ojciec, ale sprawiał jej nie mniejszą rozkosz. Wyginała się jak kotka nadziewając się na niego coraz głębiej i umożliwiając mu jak najgłębszą penetrację. Boże, jaka ona była rozpalona. Jak nigdy jeszcze w życiu. I ten młody chłopiec, posuwający ją, doprowadzający ją do jęku rozkoszy z każdym pchnięciem. Potężny orgazm nadchodził nieubłaganie. Drżała, cała maksymalnie rozpalona. A kiedy Maciej chwycił w dłonie jej pełne piersi, kiedy poczuła na swoich sztywnych sutkach dotyk jego rączek nie wytrzymała. Spazm rozkoszy targnął jej seksownym ciałem. Napiął się każdy jej mięsień. Jęknęła głośno, lecz zaraz Janusz leżący pod nią zamknął jej usta gorącym pocałunkiem. Silne rytmiczne skurcze pochwy podziałały na Maćka. Szybko wytrysnął w nią wypełniając ją ponownie kolejną dawką spermy. Nasienie wypłynęło z jej cipki cienką strużką i spłynęło po udach na pościel. Maciej w szalonej ekstazie posuwał ją teraz szybko, przedłużając moment rozkoszy. W końcu wyczerpana Joanna upadła na Janusza. Maciej na Joannę. Leżeli tak bez ruchu ciężko dysząc kilka minut.
- Boże, muszę iść, która to godzina? Muszę iść. Co ja powiem mężowi - zerwała się. Zakładając w pośpiechu bieliznę i ubranie na zbroczone spermą ciało wybiegła szybko z mieszkania.

Epilog.

Od pamiętnej nocy upłynęły już dwa tygodnie. Lekcja dobiegała końca. Joanna zauważyła jakieś poruszenie w ostatniej ławce. Podeszła tam. Zauważyła, że chłopcy z wypiekami na twarzy oglądają jakieś zdjęcia. Zaaferowani nie zauważyli nadchodzącej nauczycielki. Wyrwała je im z zaskoczenia. Przyjrzała im się i silny rumieniec oblał jej twarz. Na zdjęciach widać było zupełnie nagą kobietę leżącą w pościeli w wyzywających pozach. Szeroko rozwartą z wyeksponowaną cipką ociekającą spermą. Na niektórych widać było fragment męskiego penisa, penetrującego tę pochwę. I chociaż na żadnym zdjęciu nie było widać twarzy kobiety ani mężczyzny, od razu rozpoznała siebie i Janusza. Maciej musiał robić te zdjęcia gdy zasnęła. Boże. Mam nadzieję, że inni chłopcy mnie nie rozpoznali - zarumieniona rozejrzała się po klasie. Widziała jednak tylko wystraszone twarze, przyłapanych na gorącym uczynku uczniów. Wyjątek stanowił Maciej, który uśmiechał się nieznacznie patrząc jej śmiało w oczy. Gdy spojrzała na niego, dodatkowo oblizał lubieżnie wargi. Nie zareagowała na to i zakończyła lekcję, oznajmiając, że jak jeszcze raz złapie kogoś z takimi zdjęciami, to pójdzie z nim do dyrektora szkoły.

Zamykała właśnie salę, gdy usłyszała za sobą:
- Odwiezie mnie Pani dziś do domu? - za nią stał Maciej i uśmiechał się szelmowsko.
- Maciej - odezwała się ostro - jak jeszcze raz to zrobisz...
- To co? Wyrzuci mnie Pani z klasy? Do dyrektora? Na pewno będzie ciekawy kto jest na tych zdjęciach.
- Powiedziałeś komuś? - pobladła.
- Nie. Jeszcze nie. Nikt nie wie. Ale mogę powiedzieć - wyciągnął rękę i bezceremonialnie wsunął jej pod spódnicę, łapiąc za pośladek.

Chwyciła tę rękę w nadgarstku odrywając ją od siebie. Szybko rozglądnęła się dookoła czy nikt nie widział. Ale na korytarzu byli prawie sami. Ostatnie grupki uczniów odchodziły do wyjścia na końcu korytarza. Byli tyłem do nich. I wtedy poczuła jak druga ręka sięga pod jej spódnicę. Tym razem od przodu. Dłoń wsunął między jej uda i przeciągnął po jej majtkach, po je kroczu. Dotykał jej łona. Nie mogła mu w tym przeszkodzić, bo w drugiej ręce trzymała dziennik.
- Przestań, przestań proszę - wysapała.

Przerwał ciągle jednak trzymając dłoń na jej cipce.
- Odwiezie mnie Pani dziś do domu? - spytał przymilnie się uśmiechając.
- Nie bądź bezczelny. I puść mnie.
- Jeżeli dziś mnie Pani nie odwiezie to wszystkim rozpowiem... - zawiesił znacząco głos, nadal dotykał jej cipki.
- Niech to szlag! Dobrze, odwiozę cię do domu a potem dasz mi spokój.
Maciej nic nie odpowiedział. Przesunął tylko dłonią jeszcze raz po jej wzgórku łonowym, wyjmując dłoń spod jej spódnicy.

Jechali w milczeniu przez miasto. Niesforna spódnica Joanny jak na złość podsuwała się w czasie jazdy w górę, obnażając jej kształtne uda więcej niż do połowy. W końcu Maciej nie wytrzymał. Wsunął dłoń między jej uda.
- Przestań. Przestań natychmiast!
Ale Maciej ani myślał przestać. Pieścił jej wewnętrzną stronę ud zbliżając się do jej sekretnej norki.
- Tata już czeka na nas w mieszkaniu.

Joanna poczuła jak robi jej się gorąco.

Brak komentarzy: