poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Rozdziewiczenie Basi

Dochodzi godzina 17:00, szykuje się na bal przebierańców na który wreszcie będę mogła pójść w swoim lepszym wcieleniu, bez zwracania na siebie szczególnej uwagi. Otwarłam szafę i zaczęłam zastanawiać się co by tu dziś założyć… Mój wzrok przykuła czerwona mini sukienka wykonana z satyny. Z tyłu sięgała do kostek a z przodu przed kolanka. Tak więc główny element stroju już mam. Teraz dodatki… Usiadłam na łóżeczku i zaczęłam zakładać czarne pończoszki które zapięłam do koronkowego paseczka. Bielizna również była koronkowa: czarne stringi i staniczek. Do środeczka wsadziłam silikonowe wkładki o rozmiarze C. Całość wyglądała prześlicznie. Wskoczyłam w przygotowaną wcześniej sukieneczkę a na nóżki założyłam czerwone brokatowe szpileczki na 9 cm obcasie. Myślę sobie: teraz pora na makijaż… Usiadałam przed lustrem wyciągając przybornik i kosmetyki. Nałożyłam podkład na całą twarz i wzięłam się za zrobienie oczu. Najpierw niebieskie cienie do powiek a następnie czarna mascara, która wydłużyła i pogrubiła moje rzęsy. Na zakończenie delikatny różowy błyszczyk na usta. Do pełni szczęścia brakuje już tylko długiej blond peruki która jako ostatnia uzupełnia całość. Ostatnie przeglądniecie w lustrze, przerzucenie czerwonej torebki przez ramię i mogę jechać! Zamówiłam taksówkę, z początku cała w stresie czułam mocne bicie serca ale jak wsiadłam do taxi i pan kierowca spytał „gdzie panią zawieźć” to momentalnie zeszło ze mnie ciśnienie. Po dojechaniu na miejsce podziękowałam panu i udałam się na w kierunku sali. W środku oczka mi się same zaśmiały gdy zobaczyłam mnóstwo ludzi przebranych za wszelkiego rodzaju zwierzęta, postaci z bajek i filmów a nawet pomidory i ogórki… Po zapoznaniu się ze scenografią sali ruszyłam w kierunku baru kobieco kręcąc pupcią. Czułam się bosko w chwilach gdy suknia uderzała o moją pupcię i nóżki w pończochach. Usiadłam przy barze i zamówiłam pomarańczowy soczek z kostkami lodu. Sączyłam go sobie spokojnie gdy nagle usiadł przy mnie wysoki brunet o piwnych oczach, ubrany w dobrze dopasowany i skrojony garnitur i zaczął rozmowę od tradycyjnego pytania o imię. Odpowiedziałam że mam na imię Basia i że jest mi miło go poznać. On żartobliwie stwierdził że jest agentem specjalnym 007 i ma na imię Robert. Uśmiechnęłam się i odpowiedziałam mu, że właśnie się zastanawiałam za kogo jest przebrany. Przy okazji nie omieszkałam zapytać go czy wie za kogo ja jestem przebrana. Bez chwili zastanowienia stwierdził że za piękną i seksowną kobietę. Zarumieniłam się, podziękowałam za miły komplement i spytałam czy mu to nie przeszkadza, że nie jestem naturalną kobietą. On na to odparł, że dobrze wiedział do kogo podchodzi i że podnieca go to, ponadto sam mój wygląd jest niesamowicie apetyczny. Zaniepokoiłam się, że może z moim makijażem jest coś nie tak skoro się zorientował, ale szybko mnie uspokoił że wszystko jest w jak najlepszym porządku. W tym czasie muzyka grała sobie w najlepsze a do moich uszu docierała piosenka Whitney Houston – „I Will Always Love You”. Robert zauważył że ta melodia wyjątkowo mi się podoba więc wziął moją dłoń, pocałował ją i zaproponował taniec. Ucieszyłam się ogromnie i przyjęłam zaproszenie. Wyszliśmy na parkiet, stanęliśmy naprzeciwko siebie… on położył ręce na moich biodrach a ja go objęłam za szyję. Zaczęliśmy pąsać w rytm piosenki. Czułam jak delikatnie przyciska mnie do siebie. Zrobiło mi się gorąco - nie tak dawno były to moje marzenia a teraz stają się rzeczywistością. Nie opierałam się ani troszkę, gdy już byłam blisko niego pocałował moją szyjkę i szepnął że jestem niesamowicie seksowna. Wtuliłam się w niego i podziękowałam. Gdy piosenka zbliżała się ku końcowi, Robert położył ręce na moich pośladkach i spytał czy nie mam ochoty iść w jakieś bardziej ustronne miejsce. Odpowiedziałam mu, że bardzo chętnie – po czym udaliśmy się w kierunku wyjścia. Po przeciwnej stronie ulicy znajdował się luksusowy hotel do którego jak się okazało zmierzaliśmy. Mój adorator wziął klucze od apartamentu 103 i zaprosił na górę. Po otworzeniu drzwi moim oczom ukazał się cudowny widok. Okazało się, że nie był to zwyczajny pokój a apartament dla nowożeńców. Wewnątrz królował kolor czerwony – symbol miłości, na meblach stały zapalone świece natomiast łóżko miało kształt serca i pościelone było białą satynową pościelą. Tuż przy nim na komodzie stał kosz pełen owoców a obok mroził się szampan. Wydusiłam z siebie tylko słowo „pięknie” po czym Robert poprosił abyśmy usiedli na łóżeczku. Wyciągnął kieliszki do szampana, po czym zabrał się za otwieranie butelki a po chwili mogliśmy się już delektować jego smakiem. Robert zbliżył się do mnie, położył rękę na moim kolanie i głaskając go szepnął, że bardzo go podniecam. Uśmiechnęłam się i również odparłam, że on mnie także. Odłożyliśmy kieliszki i zbliżyliśmy nasze usta do siebie. Najpierw poczułam delikatny pocałunek a następnie wszedł w moje usta swoim języczkiem. Czułam jak wierci nim i pobudza mój języczek do zabawy. Gdy nasz usta oddawały się rozkoszy pocałunków jego dłoń masowała moje udo. Wędrował nią od kolanka aż po pupcię a ja wzdychałam z podniecenia. Po chwili byłam już tak rozpalona że skierowałam się ku jego kroczu, ześlizgnęłam się z łóżeczka i uklękłam na kolankach. Zaczęłam głaskać przez spodnie jego kutaska a mój mężczyzna spojrzał na mnie i rzekł abym rozpięła rozporek i się nim zajęła. Nie zastanawiając się długo, odpięłam pasek i ściągnęłam jego spodnie a następnie jednym szybkim ruchem pozbawiłam go bokserek. Moim oczom ukazał się 18-centymetrowy twardy jak skała penis i dwa sporych rozmiarów wydepilowane jąderka. Ściągnęłam napletek i zaczęłam delikatnie całować peniska i jeździć języczkiem po jego główce. Czułam jego podniecenie a co za tym idzie soczki które wydzielał. Po kilku minutach powolnego lizania członka postanowiłam wziąć go całego do ust. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam i po chwili zniknął cały w moich gorących ustach. Robert jęknął z rozkoszy a ja zaczęłam posuwać go z początku powolutku a następnie coraz szybciej i szybciej. Smakował niesamowicie, jednym słowem był przepyszny. Przesunęłam jeszcze na moment moje usta w kierunku jego żołędzi i zassałam je do wewnątrz - to było niesamowite uczucie mieć je w ustach . Po chwili powróciłam do obciągania kutaska… Po coraz mocniejszych odgłosach Roberta czułam, że zbliża się ten moment – moment wytrysku. Przyspieszyłam jeszcze tempo i po sekundzie czułam jak zalewa moje usta gorąca lawa. Była gęsta i lekko słonawa a paradoksalnie spowodowała że czułam największą słodycz jaką kiedykolwiek miałam przyjemność kosztować. Uśmiechnęłam się do niego, mając cały czas nektar w ustach a następnie połknęłam całość. Mój kochanek stwierdził, że to było najlepsze robienie loda jakie w życiu przeżył. Poczułam się ogromnie dowartościowana i czubkiem języczka zlizywałam resztki spermy z jego członka. Po wyczyszczeniu go z resztek nektaru wstałam a Robert kazał mi klęknąć na łóżku i wypiąć pupcię. Moja dziurka była już bardzo wilgotna z podniecenia. Czułam jak podnosi mi sukienkę do góry i odchyla na bok stringi. Spojrzałam na niego a on rzekł, że teraz ja poczuję się przyjemnie. Rozchylił moja pupcię i zaczął lizać mi otworek języczkiem, wiercił nim do wnętrza a ja pojękiwałam z rozkoszy. Całował cały mój tyłeczek, pieścił dłońmi i ustami moje nóżki – czułam się jak w niebie. Po kilkunastu minutach pieszczot usłyszałam, że zaraz zostanę rozdziewiczona. Robert nawilżył moją pupcię i swojego członka jakimś żelem a następnie zbliżył jego główkę do mojej dziurki. Zaczął wchodzić delikatnie, poczułam lekki ból, który za moment miał przerodzić się w niesamowitą rozkosz. Wszedł we mnie cały i zaczął poruszać rytmicznie biodrami. Stękałam jak prawdziwa kobieta czując jego penisa w sobie a jego jąderka obijające się o mój tyłeczek. Nagle Robert wyszedł ze mnie i obrócił na plecki. Kazał położyć mi moje nogi na jego ramionach. Bez żadnych sprzeciwów zrobiłam jak mówił. On wszedł – tym razem z przodu – w mój otworek i zaczął mnie dogłębnie penetrować. W środku mnie czułam wiercącego się, nabrzmiałego i gorącego kutaska który z każdym ruchem wchodził we mnie coraz bardziej. Wiłam się z rozkoszy a moje dłonie przyciskały jego ciało do mojego a pazurki delikatnie wbijały się w jego umięśnione plecy. Kiedy myślałam że za chwilkę dojdzie do finału, on ponownie wyszedł z mojej wilgotnej dziurki i położył się na plecach stwierdzając, że Basiunia teraz dosiądzie jego twardego ogiera. Trzymał go wyprostowanego a ja usiadłam na niego całą pupcią. Był głęboko we mnie, gdy zaczęłam powolutku podnosić się i opadać na niego. Czując coraz większą rozkosz przyspieszałam i wręcz skakałam po nim a Robert wzdychał z podniecenia. Po jego minie widziałam że za chwilę poczuje w sobie coś więcej niż tylko kutaska. Nie myliłam się, po kilku gwałtowniejszych ruchach czułam jak zalewa mnie wewnątrz jego gorąca sperma. Poruszałam jeszcze troszkę tyłeczkiem siedząc na palu a następnie zeszłam i zlizałam calutki nektar, który zachował się na jego penisku. Robert leżał wyczerpany a ja położyłam się obok niego i masując jeszcze jego członka dałam mu buziaka w podzięce za cudowny wieczór. On również odwzajemnił mi pocałunek stwierdzając, że jestem najwspanialszą kobietą w jego życiu i że to co przeżył ze mną było przecudownym doznaniem. Jego słowa sprawiły, że stałam się spełnioną w swoim drugim, lepszym wcieleniu. Leżeliśmy jeszcze przez chwilę wtuleni w siebie a następnie słodko zasnęliśmy. Gdy obudziłam się rano Roberta już nie było, została natomiast kartka pozostawiona przez niego na komodzie. Treść jej była następująca: „Niestety musiałem wyjechać z samego rana na spotkanie służbowe. Przyjadę po Ciebie o godzinie 20:00, bądź gotowa na spędzenie reszty dnia, a może i życia ze mną”. Czułam się bosko, wiedząc, że teraz będę mogła żyć przy boku ukochanego mężczyzny już jako 100% kobieta.

Brak komentarzy: