poniedziałek, 4 sierpnia 2008

Marzena

Jednego wieczoru znalazłem się przypadkowo w stanie nietrzeźwym w dzielnicy miasta, gdzie do domu było daleko a nie miałem pieniędzy na taksówkę, gdyż pieniądze wydałem na alkohol. Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Wpadł mi jeden pomysł; koleżanka Marzena. Zadzwoniłem do niej, po czym udałem się do jej akademika. Zasnąłem przy niej momentalnie.
Poranek był dla mnie niespodzianką-obudziły mnie pieszczoty. Kiedy otwarłem oczy, Marzena trzymała w ustach mojego penisa, po chwili powiedziała
-Dzień dobry- i pocałowała go namiętnie i zajęła się lizaniem jaj. Miała na sobie skąpe majteczki, które energicznie zdjąłem i zacząłem je wąchać. Lubię ten zapach! Poczułem się jak macho, ustawiłem ją w pozycji bocznej, alby móc pieścić palcami obie dziurki jednocześnie umożliwiając Marzenie robienie mi laski. Na chwilę przerwałem, wyjąłem palce i spróbowałem. Co za rozkosz, ślinka mi pociekła i już wiedziałem, że chcę polizać cipkę. Odwróciłem Marzenę tyłem, ona wypięła tyłek-był wielki-taki jak lubię. Zacząłem ją lizać jak wariat na różne sposoby, czasem ssałem jej wargi sromowe, czasem lizałem łechtaczkę, wpychałem język do środka. Podobało jej się, jęczała rozkosznie a ja nie przestawałem. Apetycznie wyglądała jej kakaowa dziurka, którą nie omieszkałem popieścić języczkiem. Marzena jęknęła jeszcze bardziej, ja lizałem dupę, ona zaś głaskała mnie po głowie, po chwili przycisnęła mi głowę bliżej dziurki kakaowej. Było miło, ale czas na prawdziwe pieprzenie. Marzena położyła się i rozszerzyła nogi. Pocałowałem jej cipkę i wszedłem w nią. Powolnymi ruchami odkrywałem, poznawałem, penetrowałem jej głębię. Marzena powiedziała:
-Pieprz mnie mocniej mój wybawco!
Przestałem się patyczkować i dałem ostre tempo. Marzena ledwo w uniesieniu powtarzała jęcząc:
-Pierdol mnie mój wybawco! O tak!
-Chcesz być moją dziwką- powiedziałem.
-O tak!
Pieprzyłem ją mocno, złapałem za włosy i zapytałem:
-Kim chcesz być? Bo nie usłyszałem.
-Twoją dziwką Panie! Zrób ze mną co zechcesz.
Przestałem ją pierdolic, bo ta pozycja stawała się męcząca dla obojga.
-Odwróć się i wypnij dupę- powiedziałem.
-Tak kochanie- odpowiedziała i zrobiła to o co prosiłem. Rozpocząłem nową zabawę. Dałem jej kilka mocnych klapsów. Nie protestowała, więc kontynuowałem tę czynność. Kręciło mnie to, jak porusza tyłkiem. Przestałem, aby pomasować zaczerwienione półdupki. Marzena powiedziała:
-Wsadź mi go w dupę- spojrzała na mnie, uśmiechnęła i mrugnęła okiem. Nad czym się było zastanawiać? Taka okazja nie zdarza się co dzień. Marzena odpowiednio naśliniła mi penisa. Powolutku wchodziłem w jej dupę. Wcześniej widziałem to tylko w filmach, teraz to ja byłem „Panem sytuacji”. Po długim początku zrobiło się troszkę luźniej. Jakaż to była przyjemnośc, byliśmy w 7-mym niebie. „pieprze dupę”- pomyślałem. Spoglądałem, jak mój penis wchodzi w tyłek i nie mogłem się nadziwić. W końcu nie wytrzymałem i wystrzeliłem. Byłem tak podniecony, że strzał był bardzo daleki- sięgnął portretu siostry Marzeny. Upadłem wykończony i wymamrotałem, że przepraszam za ten portret. Na co Marzena:
-Hmmm, moja siostra miała więcej szczęścia niż ja! Liczyłam na to, że mi dasz spróbować.
-No to już innym razem.
-Ok. mój ogierze.
Na spokojnie już chwilkę pogadaliśmy. Powiedziałem, że za 4 godziny mam ważny egzamin. Poszliśmy pod prysznic. Mój penis znowu stanął. Marzena od razu zaczęła się nim bawić. Kiedy to robiła, czułem się wyjątkowo.
-Pieśc mi chuja!- powiedziałem, jak do niewolnicy. Na efekt pracy Marzeny nie trzeba było długo czekać. Ona doskonale wyczuła ten moment. Otworzyła buzię i przyjęła cały ładunek do ust. Była zaskoczona ilością spermy a ja spuszczałem się jak natchniony. Marzena, żeby podkręcic mnie jeszcze bardziej, płukała sobie spermą gardło do momentu, kiedy powiedziałem:
-Połykaj!- z uśmiechem wykonała zadanie. Po czym pocałowała penisa i powiedziała:
-Powodzenia na egzaminie!

Brak komentarzy: