poniedziałek, 11 sierpnia 2008

Gorąca Marlena

Poznałem kiedyś małolatę, włosy czarne i te jej nabrzmiałe usta. Miała na imię Marlena, a ci co ją znali, mówili że swymi ustami operuje niezgorzej niż chirurg skalpelem. A wyglądała na małą niewinną ponętną dziewczynkę. Pracowała w lodziarni na rogu Siennej i Mickiewicza. Kupiłem tam dwie gałki, oczywiście patrząc jej głęboko w biust i prawie śliniąc się przy tym zaprosiłem ją na kolacje w Myśliwskiej. Powiedziała bym przyszedł jeszcze przed osiemnastą to wtedy da mi odpowiedź. No to byłem. Jeszcze chwilę się zastanawiała, potem stwierdziła, oglądając mnie wręcz z każdej strony i prawie dotykając mnie, że nie idzie ze mną do Myśliwskiej (już sobie pomyślałem, że jutro znowu spróbuję) po chwili dodała, że jak chcę to mam odprowadzić ją do domu. Tak też zrobiłem. Przed drzwiami przyciągała mnie do siebie namiętnie liżąc moją twarz. Otworzyła drzwi i wciągnęła mnie do środka, w przedpokoju rozpięła mi rozporek, wepchnęła mnie na ścianę tak bym w lustrze widział co robi. Chwyciła mego fiuta i sączyła z niego soki pałując przy tym głową i gniotąc go w ręku wykonywała nią ruchy. Drugą ręką podciągnęła sukienkę, tak że widziałem w lustrze jej kruczo-czarne włosy łonowe, których kolor przenikał przez koronkową bieliznę, gdy falowała swym pierdzielę kręcąc jakieś dziwne niepowtarzające się kształty. Przez cały ten czas rozbierałem ją, a ona powolutku mnie. Wtedy to zanurzyłem swe palce w jej chłonącej cipce. Przesuwaliśmy się do pokoju gdzie był okrągły stół. Martena chwyciła mą rękę i zacisnęła me palce na jej włosach na głowie dając mi do zrozumienia iż chce bym użył siły. Energicznym ruchem podciągnąłem ją do stołu i przycisnąłem jej głowę do mego kutasa, poruszyłem nią może ze dwa razy potem mocniej uchwyciłem za włosy i narzuciłem ją na stół. Przycisnąłem jej piersi do blatu, wetknąłem swoją pałę w jej ociekające śluzem wargi. I w ten sposób energicznymi ruchami posuwałem Marlenę wraz ze stołem, aż do szafy. Leżąc na brzuchu chwyciła mnie z tyłu za uda i nadała jeszcze szybsze tempo, i bardziej energiczne ruchy postękując przy tym z przyjemnością i bólem. Po chwili zauważyłem, iż ta pozycja już ją tak nie bawi, odwróciłem jej ciało, przytuliłem do siebie. Ona uwiesiła nogi na moich pośladkach ja oparłem swe plecy o drzwi i zacząłem unosić jej ciało, a ona rytmicznie podciągała się na moim karku. Liżąc jej nabrzmiałe usta spojrzałem na kanapę. Nie przerywając tych uniesień położyłem się na plecach. Martena ujeżdżając mnie jak dzikiego ogiera szczytowała kilkakrotnie postękując w taki sposób, że mnie to rozpalało. Czułem iż zbliża się erupcja mego wulkanu "mruknąłem do niej 'już nadchodzi'" - zeszła ze mnie i delikatnie liżąc czub penisa doprowadziła go do wytrysku, a spermę rozsmarowała w około swych sterczących sutek. Kilka minut leżeliśmy w bezruchu wtuleni w siebie. Po czym ułożyłem ją na plecach i posuwając się od głowy w dół łechtałem jej ciało ustami i językiem, aż doszedłem do stóp. Wracając do góry zatrzymałem się na wewnętrznej stronie ud. Marlenie widać się to podobało gdyż szeptała "tak, dobrze", więc swymi ustami zaakcentowałem tą strefę, ale przecież nie oto mi chodziło. Językiem piąłem się wyżej, aż do jej wilgotnej rozszerzonej jamy. Gdy już tam wierciłem swym jęzorem ona uchwyciła mnie za głowę i mocno przycisnęła do swej gorącej pisi, wtedy właśnie zrozumiałem i poczułem smak prawdziwej, czystej, zdrowej i soczystej młodej kobiety. Tak mnie to ruszyło wewnątrz, że chciałem znowu być w niej, lecz moje ciało jamisto-gąbczaste nie było jeszcze gotowe. Marlenka widząc to zasugerowała mi pewną liczbę, poczym już miała go w ustach. Poczułem wtedy coś nadzwyczaj przyjemnego, spojrzałem na nią, miała go całego prawie z worem mosznowym w ustach. Pojąłem wtedy, że czub mego kija był gdzieś w gardzieli za przełykiem, widać dla niej to nie pierwszyzna, gdyż robiła to tak starannie i dokładnie, że żadna pisarka nie potrafiłaby użyć takiego zasobu wyobraźni co ona. Po chwili poczuła moją twardość, usiadła na niego i używając prawa fizyki ślizgała się po nim w górę i w dół. Po czym użyła więcej energii do samego opuszczania się po nim uderzając we mnie swymi spoconymi pośladkami. Słyszałem wtedy trzy dźwięki, dziwny przyklask, coś jakby uderzenia młota o kowadło i ścinania drzewa siekierą co zaś wyzwalało u mnie napływy przyjemności i uniesień. Położyłem się przywalając ją swym ciałem. Wszedłem w nią swym pneumatycznym młotem i zacząłem kuć ją do czerwoności i czekałem aż zacznie kipieć. Uniosła nogi i szeroko je rozszerzyła, chwyciła me jądra bardzo mocno zmuszając do większej pracy, gdy puściła jeszcze kilkakrotnie poruszałem się w niej. Na chwilę przerwałem by zobaczyć jej cipkę, rozchylone wary, nagle chwyciła mego kutasa i kierując go w stronę odbytu tam go włożyła i przyciągnęła się bliżej mnie. Zaczynając powoli i nadając mi tempo rękoma nasadzała się coraz to bardziej. Będąc już przy samych jej pośladkach zacząłem swą chamską batalię. Uderzałem w nią coraz silniej. Odchyliłem się nieco, włożyłem jej w pochwę dwa palce. Zacząłem zginać i posuwać nimi w środku. Następnie trzy, potem cztery, chciałem włożyć dłoń, lecz ona powiedziała, że to będzie trochę za dużo. Zostałem na czterech wciąż posuwając Marlenkę w dupę. Zaczęła drżeć i jęczeć. Była podniecona i stękała co jakiś czas, a ja czułem kilkakrotne skurcze jej cipki. Odpychając mnie wyciągnęła mego fiuta z jej rozepchanej dziury i włożyła go w rozpaloną przez me paluchy cipkę, było ekscytująco. Wtem, nie wiem skąd wiedziała, znów dobrała się swymi oślinionymi ustami do mego kija. Te jej działanie aż mnie rwało, miałem dreszcze. W kulminacyjnym dla mnie momencie część nasienia z przyjemnością połknęła, a resztę która rozpryskiwała się na jej obliczu rozsmarowała na swej rozgrzanej twarzy stękając przy tym namiętnie. Po męczącej przyjemności ulegliśmy i zasnęliśmy w swych ramionach całując się przed tym .Spotykamy się aż do dziś nie stroniąc od nowości i kobiecych trójkątów.

Brak komentarzy: